Przemierzałem moje dawne ziemie, zawsze czuwałem nad Aiszą, moją matką. Chciałem być czasem "bardziej z nimi" , bym mógł żyć, a nie tylko pojawiać się jako duch... Jednak ojciec nauczył mnie od czasu do czasu przyjąć barwną postać, tak, że chwilami mogłem nawet porozmawiać z wilkami. Przelatując nad ziemiami watahy ujrzałem nową wilczycę. Zleciałem na dół i przyjąłem postać czarnego wilka, jakim byłem kiedyś. Przeraziła się i zastygła w bezruchu.
-Cześć- powiedziałem- Jestem Aro, syn twojej alfy - uśmiechnąłem się promieniście
-Hhhhhej- powiedziała niepewnie
-Spoko, nie bój się mnie! Jak masz na imię?
-Valixy - uśmiechnęła się
<Niech dokończy Valixy>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz