- Cóż, byłoby miło... - patrzyłam w podłogę.
- Nie martw się, na pewno sobie poradzisz w nowym towarzystwie.
- Nie o to chodzi...
Chwila milczenia.
- Więc?
- No... - ośmieliłam się spojrzeć na Aiszę - Chodzi o to, że ja zdradziłam swoją watahę, a następnie uciekłam. I boję się, że będą mnie szukać, a tym samym przysporzę wam kłopotów... a nie chciałabym. Niektórzy zresztą mogliby mnie znienawidzić za to, że zakłócam ich codzienne życie...
Znów spuściłam pysk.
<Aisza?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz