Padłam na ziemię. Tak chciało mi się jeść... Na śniadanie zjadłam zaledwie sikorkę i owoce wiśni. Podszedłam jeszcze na chwilę do strumyczka by się napić, i ległam. Zapadłam w niespokojny sen...
Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu... POMIESZCZENIU!
- AAAAA!!!! - byłabym wybiegła, gdyby nie to że... byłam zamknięta. - Wypuśćcie mnie! Błagam wypuśćcie!!!
Zaczęłam biegać i skakać po całej przestrzeni którą miałam dostępną, chciałam nie patrzeć, ale nie mogłam. Śmiertelnie się bałam zamkniętych pomieszczeń!
- Co jej jest?! - spytała jedna z wader.
- Nie wiem, ale chyba lepiej będzie... - szepnął jej dalej na ucho basior.
Powoli wilki otworzyły mi 'celę' a ja jak torpeda wystrzeliłam z zamknięcia. Chwilę później zostałam przechwycona przez strażników. To lepsze niż siedzenie TAM. Uspokoiłam się, ale za to usiadłam i zaczęłam dyszeć.
- Co ci było?
Ja jak piorunem rażona odskoczyłam od wilczycy.
- Dajmy jej odpocząć, najwyżej pójdzie z terenów - chociaż to powiedział, basior popatrzył na mnie uważnie i wyszedł z innymi z jaskini.
<Aisza dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz