czwartek, 28 marca 2013

Od Amber

Kim jesteś-krzyknęłam
Jestem Uzume..-Co tu robisz
Szukam watahy
Ja jestm betą w jednej
Naprawdę, a mogę dołączyć ?
Oczywiście.

Uzume dokończ

PS: Sory AsiaMM że sama dodałam ale nie chciałam ci robić kłopotu

niedziela, 24 marca 2013

Od Aiszy WALKA

Przyleciał Aro (z Watahy Ognistej Łapy) byłam w tedy z Yasun 'em.
Ar- Już idą !!!
A- Szybko Yasun biegnij po swoich ja lecę po Seta i resztę.
Y- Jaką resztę?!?- Sea teleportowała mnie do Seti 'ego.
S- Aisza. Słyszeliśmy.
Are- Ale oberwą!!!
A- Wy biegnijcie już ja lecę po resztę
De- Jaką resztę?
S- Później. Teraz biegniemy. Aisza wezwij wszystkich.- Sea teleportowała mnie do bogów. Byli już gotowi
T- My się tam teleportujemy.
A- Dobrze.
Aq- Powodzenia.- Teleportowałam się do cioci Mirandy, stała razem z Ramzes 'em i wojownikami
A- Już, biegnijcie ja będę tam zaraz.- Prze teleportowałam się do Devil 'a...
A- Devil !!! Jesteś tu ?!?
D- Tak. Walka się zaraz zacznie ruszajmy. - teleportowaliśmy się  na teren walki. Dzięki niemu mamy dwa razy większą szansę wygrać. Byli już wszyscy. Nikt nie mógł uwierzyć, że udało mi się tu sprowadzić Devil 'a, oprócz Seti 'ego.
A- Wiecie co robić?
D- Jasne- zaśmiała się- zabijać.
S- Ale uważaj kogo !!!
A- Uspokój się. Idą.- Walka się zaczęła, a moja sierść przybrała kolor srebra. Zabiłam jednego wilka... później drugiego... Nie było trudno byli, mimo liczności, słabi. Martwiłam się tylko o Dianę. Reszta da sobie radę. Zaczęłam się rozglądać. zobaczyłam, że trzy wilki ją otaczają. Pobiegłam do nich i zaczęłam ich zabijać...Pomógł mi Devil zabił dwóch,
A- Diana pilnuj się Devil 'a
Di&D- CO ?!?
A- Nie co tylko tak- Rzuciłam się na następnego wilka. Był silniejszy od pozostałych wilków z jego watahy, ale i tak przegrał. Krew... była wszędzie... Jakiś wilk się na mnie żółcił. Odepchnęłam go. I zaczęłam dobierać mu się do szyi... Walka nie trwała długo i wygraliśmy... Wszyscy byli wykończeni.
A- Ciociu zostańcie w razie czego -poszłam w stronę brata- Seti weź chłopaków pomożecie nam. Devil i Ghost też idą.Tybettium dacie radę ?
T- Oczywiście.
A- My biegniemy pomóc reszcie wy zostańcie. - pobiegliśmy w stronę nadal toczącej się walki. Podbiegłam do Saper 'a i Yasun 'a.
A- My już skończyliśmy. Wzięłam kilku najlepszych i przybiegłam.
Y- Świetnie.- rzuciłam się na jakiegoś basiora. Tu byli silniejsi. Po dłuższej chwili zabiłam go. Widziałam,  że reszta dalej ma mnóstwo sił... zwłaszcza Devil... Martwiło mnie to...  Podbiegłam do niego.
A- Uważaj kogo zabijasz.- zaśmiał się.
D- Zabijam tych, którzy się na mnie rzucają.- Skoczyłam na jakiegoś wilka, zabiłam go. Ilu już zabiłam?
D- Świetne pytanie
A- Wypad z mojej głowy.
D- Bo co?
A- Bo zaraz cię zabiję.
D- Już ci wierzę... Nigdy byś mnie nie zabiła
A- Skończ.- Rzuciłam się na kolejnego wilka. Poszło mi łatwo, rozszarpałam go. Zostały już tylko trzy. Po jednym na Alfę... zaraz Alfa...
D- Ten w środku. Jeśli mogę ja to zrobię. Rób co chcesz. Ja z Saperem zabiliśmy jednego, Yasun drugiego, i razem zabiliśmy Alfę.
A- Czemu go nie zabiłeś ?!?
D- Bo bawiłem się z nim w tortury...
A- Nie nie jestem głupi.- Miałam ochotę rzucić się na Devil 'a i go rozerwać na strzępy

(Niech dokończy dowolny wilk, najlepiej Yasun albo Saper.)

piątek, 22 marca 2013

Od Uzume

Po ucieczce z zoo nie wiedziałam co z sobą zrobić. Na wolności czułam się trochę nieswojo. Żadnych ograniczeń. Ale w którą stronę pójść?
Po wielu dniach drogi zmalałam piękny las, a nieopodal Fioletowe Jezioro.
-Jakie przepiękne - aż usiadłam z zachwytu.
"Ciekawe, do kogo to wszystko należy"-pomyślałam. "Pewnie weszłam na czyjś teren i zaraz stanie się coś niedobrego. Niedobrego dla mnie..."
Wiedziałam, że nie byłam sama. Czułam czyjąś obecność. Nagle za krzakami coś się poruszyło. To był jakiś wilk...


[Niech dokończy ktoś, kto może mnie przyjąć do stada]

czwartek, 21 marca 2013

Od Ripple


- Dzięki Snake. Ładny jest.
Uśmiechnął się.
- Szkoda tylko że nie możemy się tak często spotykać jak Shayde i Flearg.
- Racja, ale to dobrze że w ogóle się spotykamy.
Zawiesiłam sobie wisiorek na szyi.
- Skąd masz ten wisiorek? - spytałam ciekawsku.

(Snake? Miło będzie, przepraszam za tak długie czekanie)



Zwierzyniec

Ubarwmy trochę naszą watahę. Możecie wysłać tu zdjęcia, filmiki swojego zwierzaka. Zacznijmy od moich rybek i ukochanej myszy dla AsiaMM :

Rybki:
-Złota : Legend of Aisza
-Biała: *Jessy's* Boy
-Złota w czrne łaty: Ryu
-Calico, trójkolor : Imagine Dragons

Tak, imiona moich rybek to imiona, loginy wasze.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mysz to Sheesa, urodziła się u mnie rok temu.  <3

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pies rasy akita inu, Bishamon

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Koci terorysta Funishua (Funia)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Proszę nie komentować warunków w jakich trzymam moje zwierzęta.





//Agester 

Od Sary

Sa - Aro...?
A - Tak?
Sa - Mam dla ciebie mały prezent... - lekko pocałowałam go w policzek.
Nagle usłyszałam donośne wycie. Wataha nadchodzi. Aro wstał.
A - To oni. Szybko, zawiadom swojego tatę, ja lecę do Aiszy i Yasun 'a!
Biegłam szybko, jeszcze nigdy nie byłam w takim napięciu.
Sa - Tato!!!
S - Sara! Tak słyszeliśmy. Gdzie Aro?
Sa - Poleciał zawiadomić Yasun 'a i Aiszę, trzeba wezwać bogów zanim tamci się zjawią. Lunaris!
L - Tak?
S - Leć po wszystkich bogów! Szybko! Nie, nie chcę nic jeszcze, leć!
Wszyscy popatrzyli nagle na niebo. Czarne chmury... Rozpoczęcie wojny.
S - Wszyscy w pogotowiu? Okey. Hybris zostaje, może i jest szamanem ale jest możliwość że będzie umiała nas uleczyć z lekkich ran...

(Aisza? Yasun? Dokończcie)

SZTUKA

Dziś sobie poszperałam w necie i znalazłam dziewczyny które wykonują grafiki komputerowe z wilkami. Robią to same!!! Jak chcecie dam wam na nie namiar na PW. Oto ich przykładowe prace.


























//Agester 

sobota, 16 marca 2013

Od Snake

Poszłem z babcią Amber do Ripple. Ku mojemu zdziwieniu była chora. A jeszcze wczoraj zdrowa.
Jak się rozchorowałaś-spytałem
Kolejne to samo pytanie-odrzekła
Aha to może zagramy w pewną grę skoro twoja mama i moja babcia rozmawiają
Ale w jaką??
Znajdź medalion
No dobra -schowałem naszyjnik a Ripple go odnalazła. Dałem go jej

Ripple dokończ


http://gdabizuteria.pl/userdata/gfx/63db681669870ed27ae80dfe00953d42.jpg

Od Ripple

Wstałam i się przeciągnęłam... Zmęczona byłam, i było mi gorąco. Mama już była na nogach.
- Ripple, jakim cudem się pochorowałaś?
- Mnie się nie pytaj...
- Masz gorączkę i w ogóle. Nie wiem co się mogło stać... O zobacz, ktoś przyszedł!
Był to Snake z Betą Amber.

<Snake, mógłbyś? Wiem, długie to...>

piątek, 15 marca 2013

Od Snake

Fajna była ta Ripple ale nadal nie rozumiałem jak moja siostra może być taka śmiała to nie logiczne !!! A z resztą...Następnego dnia poprosiłem Babcię Amber aby zaprowadziła mnie do Ripple

Ripple dokończ

Niespodzianka

Kliknij a zobaczysz co się stanie! Taka mała dla was niespodzianka od Agester. ZAPRASZAM!


Od Ripple


Poszłam z mamą na spacer na polankę, z nami poszedł jeszcze Flearg, Shay go namówiła. Ganiałam za szczurem ale mi się znudziło... Usiadłam i myślałam. Podszedł do mnie jakiś fajny wilk.
- Cześć.
- Cześć, jestem Ripple, a ty?
- Snake - odpowiedział.
- Fajne imię. - jakoś się tak nagle otworzyłam.
- Dzięki... Co porobimy?
- Nie mam pojęcia. Może berek?
- No dooobra - był trochę nieśmiały, ale to nawet dobrze, ja też. Shay była moim wielkim przeciwieństwem.
Ganialiśmy się do upadłego, fajnie nawet było. Poprawka: Snake był fajny.
- Czekaj... Rady... Nie dam... - powiedziałam dysząc, ale pomiędzy salwami śmiechu.
- Ripple! Już musimy do domu.
- Sorki Snake. Mama woła. To do następnego razu co?
- Cześć!
Podeszła do mnie Shay z łobuzerskim uśmiechem.
- Ojoj, Ri, czy znalazłaś już...
Nie dokończyła.
- NIE! Ogarnij się!
Roześmiała się. W końcu ja z nią.

<Snake, jak chcesz to dokończ>

Od Diany

Spacerowałam... Bardzo mi się nudziło... myślałam o wilku, którego spotkałam... Nagle zobaczyłam Romea.
D- Dzień dobry.
R- Dzień dobry. Coś się stało? Wyglądasz na smutną.
D- Nie, nic. Do widzenia.
R- Pa.- Poszłam dalej. Zobaczyłam wujka Seti 'ego.
S- Diana jak dobrze cię widzieć.
D- Dzień dobry
S- Powiedz mi umiesz walczyć ?
D- Trochę...
S - Tego się bałem... Chodź za mną. - wzbiliśmy się w powietrze. Gdy dolecieliśmy do jakiejś kaplicy nawiśniętej w powietrzu wujek się odezwał.
S- Poczekaj tu chwilę.- i wleciał do środka. Po dziesięciu minutach wyleciał z boginią wody.
Aq- Tak samo jak Aisza... Jesteś śliczna, Diana.
S- To co zgodzisz się?
Aq- Aisza by mnie zabiła jeśli się zgodzę... ale jeśli się dowie, że nie pomogę będzie mnie torturować a później mnie zabije.- zaczęli się śmiać.- Niestety nie mogę się zgodzić
S- Ale...
Aq- Nie mogę ja już mam właścicielkę...Mogę jej jedynie pomagać.
S- Niech będzie... wytrenujesz ją?
Aq- Lepiej, by było jeśli jej treningiem zajął by się... Nie... Głupi pomysł... Jasne, że tak.
D -Jeśli mogę spytać o kim mówisz Aquadoro ?
S- W sumie może się uda jeśli powiesz o kogo chodziło.
Aq- Nie nie uda się.
S- O kogo chodziło?!?
Aq- Nie ważne!!! Nie pomoże jest nadal świetnym trenerem, ale...
S- Ale...
Aq- Nie zgodził by się. Trening zaczniemy od południa... Seti weź ją na jakąś łąkę. - dolecieliśmy po chwili zjawiła się Aquadora i zaczęliśmy trening. skończyłyśmy gdy zaczynało się robić ciemno.
Aq- Na dzisiaj koniec. Dobrze ci poszło.
D- Serio ?
S- Tak jesteś tak dobra jak Aisza.
Aq- Myślę, że sobie poradzisz.
S- Chodź odprowadzę cię do domu. -wujek mnie odprowadził i zasnęłam od razu byłam wykończona.

Od Romea

Spacerowałem z Celestią

Kiedy ślub???-spytała
Nie wiem mam inne obowiązki na głowie a ty skąd wiesz ?!?!
Wiatr słyszy wszystko
Rozumiem lepiej idź bo zbliża się Diana

Diana dokończ

Od Kolea

Matko ja nie chcę lecieć na Ziemię
Musisz. Masz spełnić zadanie
Dlaczego akurat ja?!?!
Bo to ty jesteś dziedzicem tronu
Zgoda ... Ale pod jednym warunkiem
Jakim?-spytała ma matka
Od razu kiedy wypełnię zadanie będę mógł wrócić do domu
Zgoda. A teraz już czas- popchnęła mnie do statku i poleciałem. Wylądowałem na planecie Ziemia. Gdy wyszedłem ze statku on od razu zniknął. Biegłem przed siebie i tam ja napotkałem Erin. Po rozmowie z innymi wilkami rozmawiałem z nią i zacząłem trenować chodź była jeszcze młoda

Od Snake

Nie wiem czemu mama namawiała mnie abym poznawał inne wilki i tak się z nimi nie bawiłem. Ale jedna wilczyca wydawała się całkiem miła. Podszedłem do niej sam i powiedziałem
Cześć
Cześć. Jestem Ripple a ty ??
Snake - powiedziałem

Ripple dokończ

Od Erin

Pojawił się jakiś dziwny wilk tak jakby nie pochodził z stąd. Nagle podszedł do mnie

 Witaj Erin
Skąd znasz moje imię ???
Znam je ponieważ przybyłem tutaj w bardzo ważnej misji
A jakiej ???-zadałam pytanie
Muszę cię wyszkolić
Na co -spytałam podekscytowana
Później się dowiesz a teraz chodź za mną-i poszliśmy

Kole dokończ

Od Eragona

Razem z Ice planowaliśmy ślub ale było to na jakiś czas niemożliwe. Więc poszliśmy odwiedzić moją ciotkę Lady.
Witaj Eragonie- powiedziała
Cześć ciociu to jest Ice moja narzeczona
Gratulacje-rzekła Lady resztę dnia tam spędziliśmy u niej gdy mieliśmy już iść powiedziała:
Jak będziecie potrzebować pomocy to mnie zawołajcie . Jeśli to będzie coś poważniejszego ja i Tajemniczy Krąg wam pomożemy
Dobrze to pa-powiedzieliśmy z Ice po drodze powrotnej natknęliśmy się na Padme


Krąg
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFchQjxtoaV8ojoArB4snotat428-JM-Slhc73nZ5dAXM__rFmHyaeDtH66NzErxfU0tqfF74Q2fpWNZc2Vwp3HvvdJPwc-KOK_sIHmFo83KgCJQL6AxRi1SevCLJzSvXzR8sY0knfI28/s640/element-wolves-element-pack-21455843-600-600.jpg
Padme dokończ

Od Rico

Zauważyłem że jest źle z Mellody. Mało rozmawiała i wo gule. Miałem nadzieję że to nie choroba nimfy...

Od Tary

Zawsze byłam samotna , mało kiedy z kimś rozmawiałam , ale dzisiaj wszystko miało się zmienić ...
Obudziłam się rano , a nade mną stała jakaś wadera
-Kim jesteś ? - zapytałam
-Mam na imię Estella... - potem chwile porozmawiałyśmy

Estella dokończ

Od Amber

Błąkałam się po lesie i nagle usłyszałam czyjeś kroki.Odwróciłam się i zobaczyłam jakąś waderę.
-Kim jesteś i dlaczego mnie śledzisz?!-warknęłam
-Mam na imię Tonks.masz jakąś watahę?-zapytała
-Jestem betą z jednej może dołączysz ??

<<Tonks?>>

Od Belli

Dzisiaj rano wstałam , byłam bardzo wyspana i szczęśliwa , szybko pobiegłam się przejść
-Cześć ! - krzyknęłam
-Cześć - odpowiedział jakiś wilk
Jak masz na imię?-spytałam
Naomi-odpowiedziała wadera


Dokończ Naomi

Od Aiszy

Y- Yasun
A- Aisza
Dv- Devil

Y -O Jezu. Nas atakują, a ty pójdziesz go ratować? Co jest dla ciebie ważniejsze, on czy cała wataha?!?
A- Ja... Wataha. Nie pozwolę im zginąć...  Nikomu... A Jasper do niej należy.
Y- Stój !!!- Stanął przede mną.
A- Co?
Y- Zostawisz nas jak już mamy małe szanse ?!?
A- Nie. Wrócę w ciągu 5 minut.
Y- Jakim- zniknęłam teleportowałam się do starych terenów mojej watahy
A- Devil !!! Gdzie jesteś wyłaź !!!- pojawiła się za mną.
Dv- Ładny pokaz piorunów, czyż nie ? Musi być silny jeśli używa magii w więzieniu.
A- Pomóż nam.
Dv- Ja?
A- Nie Mars. Pewnie, że ty !!!
Dv- Niby jak?
A- Zobacz co z Jasper 'em, zajmij się nim. A później pomóż nam w walce.
Dv- Zajmij się... Mogę go zabić ?
A- Nie !!! Pomóż strażnikom tak żeby go nie skrzywdzili, ani zabili.
Dv- Dobrze, a już wiesz co z lasem...?
A- Nie... Zajmę się tym po walce, później perły i na koniec ludzie.
Dv- Masz trochę na głowie.
A- Tylko trochę. Pomożesz
Dv- Jasne... Do zobaczenia
A- Pa. - Teleportowałam się do Yasun 'a
A- Jestem. To policzyłeś moją rodzinę i znajomych?

(Yasun i Jasper dokończ)

czwartek, 14 marca 2013

Od Jaspera


Tak więc siedzę. Mam mało sił. Tak więc ciężko oddycham. Tak więc jestem zmęczony. Tak więc siedzę, by odpocząć. Tydzień. Gordon mnie zostawił, ale jestem głodny. Od kiedy tu przybyłem, tylko raz podano nam posiłek. Przeniesiono mnie później do innej celi. Nie wiem dlaczego, ale tak. Teraz byłem sam. Mogłem wyglądać na dwór przez kraty, znajdowałem się na najwyższym piętrze. Padał deszcz. Tak więc siedzę i patrzę. Krople deszczu kapią na ziemię. Ucieknę. Dam radę. Słyszałem, że szykuje się jakaś walka, nie może mnie ominąć. Tak więc, gdy przychodzi strażnik. Udaję, że się duszę i zdechnę. Aisza, pewnie wydała rozkaz, żeby dopilnować mojego zdrowia i przybywa medyk. Wchodzi do celi. Uśmiecha się. Je też, ale nie dlatego, że przyszedł, lecz dlatego, że kraty od celi zostały otwarte. Rzucam mu ostatnie spojrzenie i już mnie tam nie ma. Pędzę korytarzem. "Wrócę do ciebie, Aisza" szepczę i biegnę. Za mną już dwaj strażnicy. Jeden wybiega przede mnie. Bez namysłu skręcam w bok w wąską uliczkę, przypominającą uliczkę w Wenecji. Pada deszcz, jestem na terenie więzienia, ale już na dworze. Tam kolejny strażnik. Wpadłem w pułapkę. Nie ma co biec. Musiałem coś wykombinować, tak więc ku ich zdziwieniu zatrzymuję się. Dam radę? Raz udało mi się w zoo, w którym nie działała magia wysadzić kopułę, teraz też dam radę. Skupiam się. Strażnicy są kilka metrów ode mnie. Magia. Zacząłem lewitować. Resztkami sił podleciałem na dachy budynków i upadłem. Jeszcze trochę. Sapię i się duszę, teraz naprawdę potrzebuję medyka. Co każde uderzenie serca obraz przed oczami robi się mglisty. Biegnę, skaczę nad budynkami. Ląduję i się przewracam. Chyba sobie złamałem łapę. Jeszcze trochę!!! Zmuszam się, bu wstać i na trzech łapach kuśtykam dalej. Cała krew zmywa się ze mnie smugami deszczu. Tak mnie znajdą strażnicy, po śladach krwi. "Cholera jasna!!!!" wrzeszczę. "Pieprzone więzienie " znów upadam. Muszę dać znak watasze. Ona mi pomoże. Przyjdzie mi z odsieczą. Ale musi się pospieszyć. Muszę dać im znak. Skupiam się, kręci mi się w głowie. Wiem, że teraz nie uda mi się uciec, przeceniłem swoje siły. Mam moment, zanim strażnicy mnie znajdą, ale nie wiele. Myślę. Przychodzi mi tylko jeden pomysł. Burza piorunów dla Aiszy. Nie wiem, gdzie jest, ale zrobię to. Skupiam się ponownie, ale rozpraszam "Dalej durniu!!!' karzę siebie. Robię krok i znów się przewracam sycząc z bólu. Warczę. Ostatnia szansa. Wyobrażam sobie Aiszę. Udało mi się ją zlokalizować. Zadanie będzie trudne, ale realne. Wyczarowuję jej widok w kałuży z mojej krwi i deszczu. Widzę, że jest z Yasunem. Skupiam się i wysyłam piorun koło Yasun'a. Londuje perfekcyjnie. Aisza bierze go na bok i idą się schować przed burzą. "No nie bądź głupia i się skapnij!" Zaklinam Aiszę. Wysyłanie piorunów na odległość jest skomplikowane, zostało mi parę strzałów i umrę. Warczę i posyłam piorun koło Aiszy. Odskakuje i się przeraża.
-Burza- tłumaczy Yansunowi- chodźmy do jaskini.
Idą i chcę wejść. Posyłam piorun i zapada się wejście do jaskini.
-O co chodzi ?!? - pyta zdenerwowany Yansun- cokolwiek przeklętego to jest, obronię cię.
Nawet ja się zaśmiałem, czyżby Yansun był taki odważny?
-To jest przeklęte- popycha Yansuna który upada na ziemię.- To jest miłość, Jasper jest w tarapatach.
Już odchodzę, prawie mdleję, ale jeszcze moment, muszę wysłuchać rozmowy.
-O Jezu- krzyczy Yansun- Nas atakują, a ty pójdziesz go ratować? Co jest dla ciebie warzniejsze, on czy cała wataha?!?
Słyszę tylko wahanie i mdleję.

<Niech dokończy Aisza>

Od Aiszy

S-  Dobrze. Według mnie większość poszła by i tak.
A- Hm... Nie wiem czy mogę zmuszać kogoś do walki...
Y- Ale w tedy przegramy !!!
A - Hm... Zastanawiam się... policzyłeś moją rodzinę i znajomych? Większość nam pomoże.

(Dokończ Yasun albo Saper)

Od Yasuna

Y; Saper,  Aisza, poczekajcie!
S; co?
Y; Chciałbym powiedzieć, że gdyby udział w walce brali by tylko wojownicy i obrona stada, Byśmy przegrali, bo tamte wilki wyślą do walki WSZYSTKIE WILKI. A z naszych watah wojowników i obrońców jest dziesięcioro. Czyli jeśli byśmy mieli wygrać, każdy wilk musiałby zabić po dziesięć wilków. Według mnie walczyć powinni wszyscy prócz Tary, Delili i Melody (Z mojej watahy) i szczeniaki, oraz jeden opiekun. I tak dzięki wykradzeniu przez Aro i Hybris przepisu na antidotum mamy większe szanse na wygraną. Ale jeśli będzie 10 na 100, to wygranie będzie cudem. Nawet, jeśli pomogą nam bogowie.

<dokończy Aisza lub Saper>



Od Sapera

Czekałem z Yasun 'em kiedy przyleciała Aisza.
A - Udało się! Pomogą nam.
Y - To super.
S - Nieźle, mamy 19 bogów do obrony. Nasi się zgadzają.
Y - Moi też.
Nagle przybiegła Sara.
Sa - Tato, Hybris odkryła jak się robi ten zabójczy eliksir!
Spojrzałem znacząco na Aiszę i Yasun 'a.
S - Ruszajmy.
Biegliśmy do Hybris, spisała się na medal!
Sa - Hybris, możesz się podzielić tajemnicą eliksiru.
Wszystko nam objaśniła, wydawało się to łatwe...
H - Ale jego sporządzenie nie jest takie proste. Zresztą, potrzebujemy dużo składników. Jest to jednak na tyle nieskomplikowane że zrobić to można w pół godziny.
Y - Mamy jeszcze jakąś dodatkową obronę prócz bogów?
A - Na razie nie... To znaczy tak... Chyba.
Już chciałem się spytać o co jej chodzi kiedy Yasun 'przypadkowo' nastąpił mi na łapę. Odpuściłem.
S - Dobra, moi muszą się przygotować do walki, muszę już niestety iść. Do następnego razu.
A&Y - Cześć!
Odwróciłem się do zielonej wilczycy.
S - Hybris, kto Tobie pomógł?
H - Skąd...? No dobra, Aro.
S - Spisaliście się. W jaki sposób to zrobiliście?
H - To wywiad jakiś?
S - Można tak powiedzieć. - uśmiechnąłem się.
Wszystko mi zdradziła, nie wiem jak im się udało...

środa, 13 marca 2013

Od Aiszy Ważne

A- Lunaris leć tylko do bogów w Yasun 'a i Saper 'a ja polecę sama ubłagać Tybettium 'a
S- Jesteś pewna?
A- Tak. Znam ich trochę.
L- Aisza. Czekaj!
A- Co?
L- Skąd masz...?
A- Nie teraz.- wzbiłam się w powietrze wiem o co mu chodziło o wisiorek... skąd go mam... wie, że mam większą moc... wcześniej byłam silna... A teraz... Doleciałam do kaplicy.
A- Tybettium? Hej...? Jest tu ktoś...?- pojawił się za mną Trevor.
Tr- Czego tu szukasz ?!?
A- Daj sobie spokój.
Tr-0 Wiem co zrobiłaś w więzieniu... Po co ich zaatakowałaś ?!?
A- Nie po co tylko bo co... Bo chciałam pomóc... i wiesz na co go wysłaliście... Nie sądziłam, że wsadzicie go do jednej klatki z Gordonem...
Aq- Jasper jest w jednej klatce z Gordonem ?
A- Tak... Teraz może być... Gordon się boi... nie zrobi mu krzywdy.
Ty- Gordon niczego i nikogo się nie boi. Dobrze o tym wiesz... Ale strażnikom kazaliśmy wsadzić Jaspera do dowolnej celi tylko nie z Gordonem... Musieli coś źle zrozumieć...
A- Nie ważne... Przyszłam tu w innej sprawie.
O- Niewiem...
A- Co?
O- Nie wiem czy powinniśmy go wypuszczać...
A- Nie, nie o to chodzi... W sumie o to też ale to później...
Ty- Mów.
A- Mam do was prośbę pomóżcie nam. Podobno zbliża się wataha nie przyjaciół, która jest dość liczna... Dużo liczniejsza do nas...
Ty- Co wy na to ?
Aq- Ja na pewno. Wiesz, że jesteś moją ulubienicą.
O- Zgoda.
Tr- Dobrze
Ty- Więc idziemy wszyscy... ale napewno bez Gordona...- nagle wszedł Tagot.
T- Aisza co ty tu robisz...?
A- Proszę pomożesz nam? Zbliża się wataha nie przyjaciół a jest o wiele liczniejsza...
T- Jak bym mógł nie pomóc? Jasne, że wam pomogę.
A- Dziękuję wam!!! Przepraszam was teraz muszę iść. Do zobaczenia !!!- poleciałam do Saper 'a i Yasun'a

(Niech dokończy Yasun albo Saper )


{Uwaga wszyscy wojownicy i obrona watahy ma wziąć udział w walce. Szczeniaki będą w jaskiniach lub innym bezpiecznym miejscu z resztą wilków.
P.S.  Nie wyzywałam Agester., cieszę się, że czyta nasze posty i jest na bieżąco}

Od Yasun 'a Ważne


A - Aisza
Y - Yasun
S - Saper
L - Lunaris

Y: Aisza! Saper!
A: Słucham?
S; o co chodzi?
Y; Szybko musicie mi pomóc!
A; jak?
Y; Jedna z naszych wilczyc podsłuchała rozmowę wroga, który pragnie nas zaatakować. Wiedzą jednak, że jesteście z nami, więc was zaatakują w drugiej kolejności. Skarlet powiedziała też, że tamtych wszystkich wilków jest 100, a z naszych trzech watah dorosłych wilków jest ok. 48 wilków. szczeniaków jest ok. 19.
S; Może jeśli poprosimy bogów to nam pomogą.
Y; Na pewno. Nasi bogowie nas kochają.
A: Nie jestem pewna. No wiecie, ten wybryk Jaspera...
Y: Aiszo, My też mamy bogów. nawet jeśli twoi są na nas fochnięci, ale naszych jest razem 19 i są z nami w zgodzie. To znaczy u nas jest taki jeden, który też jest w wilczym więzieniu. Wiem jednak, że oni w nic nie wierzą, tyle że maja przepis na eliksir zwany Jadem Mrocznej Planety. Nawet Nieśmiertelny wilk od tego umiera.
A : Och!
S ; Matko, co jest w tym eliksirze?
Y ; Prawdopodobnie jad węża skorupnika czarnego, krew skorpiona Malabu Morte i włosami pająka Srebrnego Humwara. To oczywiście tylko przypuszczalne składniki.
A ; A jak oni tym uśmiercają?
Y ; to działa tylko wtedy, gdy zostanie ukąszony prosto do żyły, dlatego one smarują sobie tym kły i prosto w żyłę, a jak połkną, to mogą się poważnie rozchorować, ale ta wataha zna przepis na antidotum, który zażywają przed walką i nic im nie jest.
S; bez bogów sobie nie poradzimy.
A; Lunaris, chodź tu!
L; jestem.
Y ; masz zadanie. Pójdziesz teraz do bogów Moich i Sapera, namówisz ich do pomocy w walce, I spróbujesz przebłagać bogów Aiszy.
L ; Dobrze. Czy coś jeszcze?
Y ; Nie, ale pośpiesz się.

Wejście się w garść!

Tu Agester. Znów pojawiam się nieoczekiwanie i "nielegalnie", ale uwierzcie, że Asia MM już mnie upomniała za wczorajszy wybryk XDDD Swoje nacierpiałam, ale jestem gotowa nacierpieć więcej, byle tylko wam to powiedzieć. Co się z wami dzieje?!? Kiedyś mieliśmy 94% głosów , że wataha jest rewelacyjna. Dlaczego to się teraz pogorszyło?!? Wejście się w garść i poświęćcie więcej czasu na watahę, by znów odzyskała dawną sławę. Wiem, że nie chce wam się szukać nowych lokalizacji, ale patrzcie jak jest ich mało?!? Przy okazji przypominam, że każdy ma mieć wstawiony banner z linkiem do watahy.

Dziękuję za przeczytanie, Agester.

wtorek, 12 marca 2013

Od Shayde

F - Cześć Shayde!
S - Cześć!
Kilka minut po tym zdarzeniu przyszła mama.
D - Wiecie co? Dzisiaj w nocy zobaczycie tatę!
Wszyscy łącznie z Syriuszem zrobili wielkie oczy.
D - Tak, wiem, ale znalazłam sposób.
Przytuliła nas. To znaczy mnie i moją siostrę.

KONKURS



KONKURS!!!

Witajcie, 

Tu Agester. Wiem, że wchodzę tu "nielegalnie" bo teraz watahę prowadzi Asia MM , ale myślę, że się nie pogniewa :). Chcę powiedzieć, że tęsknię za wami i postanowiłam zorganizować konkurs. Polega on na narysowaniu ulubionej pary wilków. Do wyboru: 

1. Aisza i Jasper
2. Riko i Mellody 
3. Padme i Syriusz
4. Aro i Bella

NIE WOLNO NARYSOWAĆ PARY GDZIE ZNAJDUJE SIĘ TWÓJ WILK!!!

Później będzie głosowania na najładniejsze prace, na howrse. Każdy gracz z zewnątrz będzie mógł głosować. 

Można zgłosić szkice, malunki, rysunki, zdjęcia uformowanych z gliny lub plasteliny figurek, zdjęcia rysunków/ rzeźb na śniegu. Prace wysyłamy na e mail aweigt@wp.pl lub gangeza@gmail.com  do 20.03.2013

A teraz najlepsze. Nagrodą będzie:

1wsze miejsce: 100 punktów (ale nie będzie łatwo) i na zachętę tego źrebaka na howrse z 43 * doskonałości

2gie miejsce: 80 punktów oraz Puszkę Pandory (na howrse)

3cie miejsce: 60 punktów oraz tego konia na howrse. 

Reszta: 40 punktów

UWAGA: Można zgłosić do 4 prac ( z których każda zostanie osobno nagrodzona). Zapraszam wszystkich do udziału. Sponsorem nagród howrsowskich jest Agester. Istnieje możliwość wymiany howrsowskiej nagrody na jej równowartość. 

Każdy może wziąć udział, łącznie z Asia MM oraz osobami które wygrały w poprzednich konkursach. Życzę powodzenia! Więcej pytań na PW! 

Agester

Od Aiszy

A- Aisza
S- Seti
S1- Strażnik 1
S2-  Strażnik 2
M- Mama (Aiszy i Seti 'ego)
T- Tata  (Aiszy i Seti 'ego)

Strażnicy mnie wyprowadzili, tak samo Seti 'ego...
A-  Pożałujecie tego wy i bogowie...
Se- Aisza...?
S1- O czym ona mówi?
S2- Nie wiem.- moja sierść zaczęła przybierać kolor krwi... Furia...
S- O nie...
A- Czas się pobawić...- walnęłam jednego strażnika, a później drugiego... Obaj wylądowali na ścianę..
A- Mówiłam, że pożałujecie- wpadłam w śmiech. - A teraz przepraszam muszę się z kimś zobaczyć. Teleportowałam się do rodziców razem z Seti 'm i zemdlałam. Kiedy się obudziłam rodzice i Seti stali nade mną.
A- Co się dzieje...?
M- Aisza... Wszystko dobrze?
S- Aisza... Żyjesz ?
A- Żyje... Seti jakim cudem tu jesteś ?- podniosłam się powoli
T- Furia ma większą moc od bogów... ale działa krótko...
A- Czyli moc furii przeniosła tu Seti 'ego, a próbował wyjść ?
S- Tak... mogę wchodzić i wychodzić.
A- To świetnie... Nie wiecie jak mam go uwolnić ?
T- Nie maleńka......
M- Tak maleńka...
T&A&S- CO ?- Tata był nie mniej zdziwiony niż ja i Seti.
M- Wisiorek. Dzięki niemu mogłam używać magii wszędzie i była ona dwa razy większa.
A- Nie czuję się inaczej...- mama podeszła i włożyła kluczyk do kłódeczki, przekręciła dwa razy i powiedziała.
M- Dobranoc jak się obudzisz będziesz się czuła inaczej...-zemdlałam... Nie wiem co było potem...
Gdy się obudziłam byłam u siebie jaskini...
A- (myśli) Czy to był tylko okropny koszmar...? Jeśli tak może nie ma Devil 'a , a Jasper jest cały i zdrowy...?- nagle wbiegła Diana
D- Mamo obudziłaś się !!!
A- Ile... Ile przespałam... ?
D- Cały dzień.
A- Gdzie...
D- Co ?
A- Nic muszę iść. Do zobaczenia !!!- wybiegłam z jaskini i zaczęłam się rozglądać...
A- Zabiję ich- powiedziałam szeptem sama do siebie.
D- Mamo... dobrze się czujesz ?
A- Świetnie jak nigdy- powiedziałam wściekła.- Pa maleńka...
D- Co ?
S- Aisza... Ty... Diana idź się pobaw, albo coś tam...- Diana odeszła niechętnie.
A- Seti... Tu jesteś co się stało?
S- Ty powiedziałaś do Diany maleńka....
A- Możesz przejść do rzeczy. Jakim cudem jestem na naszych terenach?
S- Przyniosłem cię...
A- Znacz... To nie był jeden wielki koszmar...- powiedziałam do siebie...
S- Przykro mi...
A- Mi nie...
S- CO ?!?
A- Wiesz jakie bogowie teraz przeżyją piekło ?
S- Nie... Proszę nie...
A- Tak... Obiecałam, że pożałują... A ja dotrzymuję słowa.
S- Aisza... Może chodźmy do rodziców...- Nagle zobaczyłam Yasun i Sapera biegnących w naszą stronę

(Yasun dokończ)

Od Jasper'a



Ból. Od jak dawna tu jestem? Dwa dni? Nic nie jadłem, raczej nie dbają o mnie. Moja sierść jest cała klejąca od starej krwi i pokryta nową warstwą. Cały śmierdzę krwią i cierpieniem. Oby tylko Aisza się nie dowiedziała. Co mi zrobili bogowie, skazali mnie na pobyt w jednej celi z Gordonem. Wiedzieli, że po jakimś czasie się zamęczę. Niby już nie żyję i niedługo jak nie "zniknę" to naprawdę umrę. Muszę zregenerować siły, ale to nie realne. Nie da się stąd uciec, nawet "zniknąć". Nic nie mogę zrobić. Siedzę więc tak skulony i płaczę. Po raz pierwszy kraty się otwierają, może byli tacy łaskawi mnie nakarmić? 


Siedzę z tyłu celi daleko w cieniu. Mam podbite jedno oko i ledwo co widzę. Dwa razy mnie torturowano za prośbę bogów. Dwa razy zemdlałem i znów budziłem się w celi. Kiedy jednak wchodzi tam Aisza, wstrzymuje oddech, nie może mnie takiego zobaczyć. 
-Wiem, że tu jesteś- mówi- wybacz.
Powoli wychodzę z cienia. Widzę, że jest przerażona. Czy zaczyna płakać. 
-Nie możliwe, co oni ci zrobili?- płacze
Nie odpowiadam. Podchodzi do mnie mnie przytulić, ale odsuwam się. Zdziwiona patrzy się na mnie. 
-Nie jestem normalny. Jestem tworzywem piekła, tak jak Ammenum. Nie powinni żyć tacy jak ja. Posłuchaj. Teraz umrę, bo kończą mi się siły...
-Nie umrzesz... nie możesz!-krzyczy
Słyszymy jak idą straże. 
-Posłuchaj- mówię pospiesznie- Powiedz Tagotowi, że kazałem ci dać perły, on będzie wiedział o co chodzi- westchnąłem - nie przejmuj się tym idź dalej. 
-Ale to niemożliwe, żebyś umarł, już nie żyjesz. 
-Ale nie mam tyle sił, żeby stale być tu na świecie, niedługo się wykończę, jeśli mnie nie wypuszczą, a wiem, że tego nie zrobią. Musisz dokończyć misję, mówię, a z pyska leci mi krew. 
-Jak oni cię traktują?!? Załatwię, żeby cię wypuścili. Coś ty zrobił?!? Przecież cię kocham! 
-Nie powinnaś, jestem jak diabeł. 
-NIE!!! - krzyczy
Wchodzą straże:
-Co się dzieje?- pyta potężny wilk
-Żądam wypuszczenia go! - mówi Aisza i wskazuje mnie
-Nie możemy, bogowie się nie zgadzają, zasłużył sobie na taką karę. 
-Musicie! - wrzeszczy zrozpaczona.
-Proszę się uspokoić, bo więzień pożałuje. 
-Rozkazuję wam! - krzyczy Aisza
Strażnik wyje. Po chwili przed celą stoi około trzydziestu strażników. Ze smutkiem patrzę na Aiszę. 
-Proszę ją wyprowadzić! - krzyczy dowodzący strażnik
-Uratuję cię... - szepcze mi do ucha
-Magia tu nie działa- mówię bez nadziei 
Aisza się załamuje. Wyrywa się u gryzie. 
-A ciebie czeka kolejna porcja tortur cwaniaczku- mówi wilk i uderza mnie. Skaczę i próbuję się wydostać. Ale oni mnie osaczają. Upadam na ziemię. Związują mi łapy. Po chwili czuję uderzenie bata na skórze... wrzeszczę nieopętany. Słyszę wrzask Aiszy, nie bólu lecz smutku. Wiem, że ją wypuszczą i już tu nie wpuszczą. Nie uda im się mnie uratować i dobrze, jestem wytworem piekła. Czuję drugie uderzenie i pluję krwią. Później widzę ciemność. Nie wiem ile czasu minęło, ale znów budzę się na tej zimnej i wilgotnej posadzce , cały we krwi, obolały, czekający na śmierć. 


Od Aiszy

A- Aisza
T- Mars (ojciec Aiszy, nie żyje)
M- Diana (matka Aiszy, nie żyje)
Ty- Tybettium
Aq- Aquadora
O- Orgeneza
Tr- Trevor
Ta- Tagot 
G- Gordon

Byłam z rodzicami spędzałam z nimi coraz więcej czasu. Nagle pod moimi łapami zatrzęsła się ziemia
A- Co się dzieje ?!?
T- Aisza leć do bogów. My nie możemy opuszczać tego terenu. Opowiesz nam co się stało jak wrócisz.
A- Dobrze.- poleciałam do kaplicy Bogów. Wleciałam do środka
A- Tybettium !!! Halo!!! Jest tu ktoś ?!?
Ty- A- Aisza...
A- Co się stało?
Ty- Aisza lepiej nie teraz...
A- Uwierz będzie lepiej jak dowiem się od razu !!!
Ty- Wystarczy, że powiem ci, że to Devil...
A- Nie nie wystarczy!!!
Aq- Aisza co ty tu robisz ?
A- Żartujecie ?!? ziemia się zatrzęsła !!!
Aq- T-ty nic nie wiesz...?
A- Nie !!! I chce wiedzieć co się stało!!!
O- Aisza... Spokojnie...
A- Przepraszam... Muszę się dowiedzieć co ty było.
Tr- Dlaczego ci na tym tak zależy ?
A- W sumie... Czy duchy mogą zniknąć ?
Ty- Nie, chyba że coś się zmieni. Czemu pytasz ?
A- Czy to trzęsienie może spowodować zniknięcie ?
Ty- Nie...
A- No to ok... Nie muszę wiedzieć...- odwróciłam się i wyszłam z kaplicy... Kiedy wyszłam wpadłam na Tagota
Ta- I co zadowolona ?!?
A- Co?
Ta- Pytam czy jesteś zadowolona ?!?
A- Ale o co- nie dał mi do kończyć
Ta- Jasper zaatakował bogów bo myślał, że go nie kochasz !!! Cały czas znikasz i nawet ja nie mogę cię znaleźć !!! PYTAM ZADOWOLONA ?!?
A- CO ?!?
Ty- Ty idioto coś ty narobił ?!?
Ta- Ja ?!?
Ty- Przecież ona o niczym nie wiedziała!!!- Zniknęłam już mnie ie było leciałam do rodziców.
A- Mamo, Tato !!!
M- Co się stało?- Przytuliłam się do matki i ojca
A- Jasper...
T-Coś mu się stało...
A- Zaatakowała bogów...
M&T- CO ?!?
A- Z mojej winy... Myślał, że cały czas spędzam z Devil 'em i, że już go nie kocham...
M- Maleńka... Już, nie płacz...
T- Wiesz co z nim zrobili ?
A- Nie...
M- Pewnie zamknęli w więzieniu...
A- I co teraz...?
T- My nie możemy stąd wyjść... Weź Seti 'ego i poleć z nim do Jaspera.
A- Dobrze- Po chwili byłam już z Seti 'm przy więzieniu. Wpuścili nas bez, sprzeczek. Dostaliśmy się do celi, w której był Jasper. Nad nim stał Gordon.
A- Odsuń się Gordon.
G- Bo co ?!?
A- Serio... A może chcesz, żebym powiedziała o jednej wilczycy imieniem Geri ?
G- KTO CI POWIEDZIAŁ ?!? Wiedział tylko... No tak...- odsunął się A ja weszłam do nich z Sati 'm

(Jasper dokończ)

Kaplica od środka
















Więzienie
http://i46.tinypic.com/2ln95rd.jpg


Od Aro

-Nie możemy ci ufać!- warknąłem- odejdź!
Wtedy zaczęła się trzęść ziemia, a wiatr był tak silny, że musieliśmy się położyć. Ziemia zaczęła się trząść. Chwytam Bellę i ciągnę ją w bezpieczne miejsce. Coś krzyczy, ale nie słyszę, pioruny zagłuszają jej delikatny głos. Domyślam się, że to tata coś namieszał. Puszczam ją i wracam po szczeniaki. Prawie zemdlałam , kidy zorientowałem się, że jest tylko Snake. Ten głupek ukradł nam dziecko. Chwytam Snake'a i biegnę do Belli. Patrzy na mnie pytająco, ale kiedy nie odpowiadam, tylko biegnę gonić złodzieja słyszę jak płacze...

<Niech dokończy Bella>

Od Jaspera



12 Marca, 12 pereł. Tyle ich mam. Za razem dużo jak i mało.  Nie ocalę nimi świata, ale mogę go poruszyć. Teraz większość czasu spędzam sam. Aisza się zmieniła, ma więcej na głowie, może już mnie nie kocha, ma całych tych swoich "przyjaciół". Jestem sam. Zacząłem biec przed siebie. To nie ma sensu. Dni są długie i nudne. Muszę znaleźć sposób, by się zabić. Muszę stąd odejść, teraz dla nikogo nic nie znaczę. Pobiegłem przed siebie. Przepaść. Skaczę, ale nie umiem już spadać, lecę przed siebie, a Tagot na mnie ze złości warczy... uderzam go. Obraca się w powietrzu bo chce mnie powstrzymać. Pędzę ku kaplicy bogów, rozgniewam się i zniknę, oni do tego doprowadzą. Tagot uderza we mnie piorunem , ale ja bronię się tarczą. Oddaję cios piorunem. Uderza w Tagota, który lekko obniża lot. Dotarłem do kaplicy. Tagot'a nie było. Pewnie poleciał po Aiszę, ale co z tego, jak ona przyjdzie i powie: Nie rób tego, kocham cię". Będzie kłamać. Orogeneza siedzi i medytuje. Uśmiecham się chytrze. Zbieram siły i wysyłam najmocniejszy możliwy piorun. Orogeneza zdezorientowana kuli się z bólu. Aquadora już do mnie biegnie. Tybettium stoi w oddali, nie ma zadowolonej miny. Trevor wyje. Zaczyna się burza gniewów. Orogeneza wznieca Tajfuny, Huragany, psuje wszystko wiatrem. Oby tylko nic się nie stało watasze. Tagot z dala strzela piorunami. Aquadora podwoiła siłę wody. O nie! Flearg był nad wodą, oby nic mu się nie stało. Trevor wywołał trzęsienie ziemi. Świat się wali. Rozgniewałem bogów. Tybettium próbuje wszystkich uspokoić, ale na bierno. Jacyś sługosi biegną w moją stronę, zabiją mnie. Zawyłem. Oberwałem w głowę i straciłem przytomność. Obudziłem się na zimnym kamieniu, lekko wilgotnym. Moje futro sklejone krwią, pewnie moją własną. Krwawię, bito mnie. Nie mogę się poruszyć z bólu, rozumiem tylko jedno: Jestem w więzieniu wilków. Warczę, kiedy słyszę głos:
-Tak ci było śpieszno się ze mną widzieć?
Był to głos Gordona, najgorsza kara na świecie. Ale zasłużyłem sobie na nią. Zasłużyłem od momentu kiedy się urodziłem i po kolei wszystkich pakuję w niebezpieczeństwo. Muszę znieść tą karę. Gordon podchodzi i mnie z całej siły uderza. Skomlę z bólu, a on się śmieję. Czuję jak spływa po mnie nowa porcja ciepłej cieczy, krwi. Przechodzą mnie ciarki. Próbuję przegryźć kratę, ale jest z gruba. Magia tu nie działa. Rzucam się na kratę, a Gordon się śmieje. Spływa mi łza, która się miesza w kałuży krwi.
-Wybacz Aisza- szepczę

poniedziałek, 11 marca 2013

Od Flearg'a

Tata zabrał mnie, Renesmi, Ripple i Shayde nad fioletowe jezioro, abyśmy się pobawili i zamoczyli łapy w wodzie. Ripple i Renesmi goniły mysz, a ja grałem z Shayde kto głębiej wejdzie do wody. Oczywiście tata nas pilnował. i....... hop! dałem nurka i byłem cały mokry. Shayde się roześmiała. Jeszcze raz dałem nura, ale tata złapał mnie za kark z miną ,,Nie rób tego bo się przeziębisz'' Tata miał rację, kichnąłem i zrobiło mi się zimno. Tata zrobił do mnie kolejną minę, tym razem znaczyła 'a nie mówiłem?'
- dobra maluchy, wracamy do domu bo nie tylko Flearg się przeziębi!
Gdy tata płynął z nami łódką, kichałem jak bóbr. W jaskini była mama.
- matko boska, co ci się stało?
- wpadłem do wody.
- nie wpadłeś do wody, tylko specjalnie się w niej zamoczyłeś.
- no dobrze Flearg, zabiorę cię do Tary, bo Delili nie ma w domu.
- cześć Shayde!
<dokończy Shayde>

niedziela, 10 marca 2013

Od Delili

Może to było trochę dziwne, ale po rozmowie z Aiszą czułam się jakby lżej. Lubiłam jej towarzystwo.
D - Padme, możesz zająć się szczeniakami?
P - Nie ma sprawy.
Poszłam nad mój strumień. Mój i Shiru. Księżyc wschodził. Przypomniałam sobie słowa mojego partnera: Celuj w księżyc... Może chodziło o magię, a może tylko wycie? Rozmyślałam nad tym długo. Z tych rozmyślań zasnęłam...

Widziałam we śnie Shiru. Mówił do mnie czule: "Dobrze myślisz... Pamiętaj, nie poddawaj się. Jak ja to mówię: Tam gdzie wycie, tam i serce twoje..." I rozpłynął się.

P - Delila, obudzisz się w końcu?
D - C-co?
P - Martwiliśmy się o ciebie, a ty sobie spisz przy strumieniu!
D - Zasnęłam niekontrolowanie, już idę... - było dobrze po północy.
Zasnęłam tuż po położeniu się przy szczeniakach. Już wiem co mam zrobić. Ale co to da?

Od Aiszy

A- Zobaczę co da się zrobić... Ale wydaje mi się, że na początku przyszłego tygodnia.
M- Ok! Dzięki !!!
P- Dzięki.
A- Do zobaczenia. - wyszliśmy z jaskini, a ja poszłam do Delili i jej szczeniaków.
A- Hej Delila.
De- Hej. Dzieci zobaczcie kto przyszedł! - Szczeniaki przybiegły.
A- Może się przejdziemy ?
De- Jasne.- poszłyśmy na polanę szczeniaki skakały wkoło nas, a my szłyśmy rozmawiając.
A- Jak się trzymasz ?
De- Lepiej mi po przeprowadzce... A ty odzyskałaś Jasper 'a...
A- Zależy co rozumiesz przez "odzyskałaś"
De- Przecież jest przy tobie żyje....
A- Nie... Ja go nie widziałam od kiedy wataha dowiedziała się o tym, że żyją...
De- Naprawdę ?
A- Tak... Zresztą... Nie wiem co bym mu powiedziała...
De- Dlaczego?
A- Trudno to wyjaśnić... Nasz świat jest magiczny. Pamiętasz?
De- Tak...
A- Wolała bym czasami, żeby nie było w nim żadnej magii...
De- Nie rozumiem...
A- To... Nawet jeśli go zobaczę... Nie wiem dla czego, ale nie umiem być taka sama dla niego...
De- Coś się stało?
A- Nie właśnie nic...-skłamałam... pojawił się Devil... wisiorek... moi rodzice...
De- Na pewno ?
A- Tak. A jak Ci się mieszka z nowymi lokatorami?
De- Świetnie !!!- Chodziłyśmy tak do wieczora później odprowadziłam Delilę i szczeniaki do domu, po czym Sea teleportowała mnie na skałę gdzie po latach zobaczyłam Despair 'a...
A- Sea... Co ja mam zrobić...?
S- Nie wiem... Może jutro zajmiemy się lasem ?
A- Masz rację za długo to odkładam... Wracajmy.- Po powrocie nie mogłam zasnąć przez całą noc prawie nie spałam...

Od Moon

M:Jak najszybciej.
P:Tak!
A:Nie musicie się tak spieszyć,ślub wam nie ucieknie.
M:Skąd wiesz?
Spojrzałam na Aiszę podejrzliwie i zaczęliśmy się śmiać.
P:No to jak?
A:Zobaczę co da się zrobić...
 
<<Aisza?>>

Od Aiszy

A- Oczywiście, że się zgodzę.Czemu miała bym się nie zgadzać?
M- Dziękuję!
A- Niestety muszę już iść. Nie gniewajcie się.
P- Jasne, dzięki.
A- Nie ma za co. Ach... zapomniała bym.
P- Co ?
A- Kiedy ma być ślub ?

(Moon lub Picallo dokończ)

Od Picallo cd Moon

A: O Moon,Picallo nie spodziewałam się was tutaj.Witajcie, proszę wejdźcie.
Weszliśmy do jaskini, usiadłem i zacząłem.
P: Witaj, razem z Moon chcemy wziąć ślub, czy zgadzasz się?-powiedziałem patrząc na nią.Ta kiwnęła głową i oznajmiła...

<Aisza?>



Od Aiszy- Wataha Ognistej Łapy

A - Aisza (Alfa Watahy Wilczych Serc)
Sa - Sara (córka Alfy Watahy Ognistej Łapy)
S - Saper (Alfa Watahy Ognistej Łapy)
Se- Seti (Córka Alfy Watahy Wilczych Serc)
D- Diana (Przybrana córka Alfy Watahy Wilczych Serc)
Am- Amber (Beta Watahy Wilczych Serc)
K- Katrin- (Beta Watahy Ognistej Łapy)

Byłam przy jakimś jeziorku daleko poza naszymi terenami... Myślałam o Devil 'u, Jasper 'ze... ale głównie o mamie i tacie... Nagle usłyszałam jakiś szelest wyskoczyła jakaś wilczyca. Wyglądała na młodą.
Sa- Kim jesteś ?!? Czego tu szukasz ?!?
A- Ja?
Sa- Tak !!
A- Jestem Aisza, przepraszam musiałam odejść trochę za daleko.
Sa - Jesteś na terenach watahy mojego ojca! Muszę cię niestety do niego zaprowadzić.
A - Dobrze, a ja pójdę dobrowolnie...
Doszłyśmy.
Sa - Tato, ta wilczyca była na naszych terenach.
A - Ty pewnie jesteś Alfa tego stada. Ja jestem Aisza, Alfa Watahy Wilczych Serc. Przepraszam że weszłam na wasze tereny, zamyśliłam się. - mówiłam to tak jakbym chciała sama od kogoś usłyszeć.
S - Oczywiście, rozumiem. Jak byłem w innej watasze też mi się to zdarzało. Ale do rzeczy. Jeśli jesteś Alfa nie mogę cię ukarać. Nie tylko ze względu na honor jak i na to że byłby konflikt pomiędzy watahami. Ale, jest inny sposób by nawet zbliżyć do siebie te stada. Zawsze jest. A masz jakiś pomysł?
A- Zawarcie pokoju między naszymi watahami. W ten sposób obie watahy skorzystają.
Sa- Na przykład ?
A- Nie będzie w przyszłości wojny między nami, w razie kłopotów pomoc drugiej watahy i ostrzeżenie w razie niebezpieczeństwa.
S- Dobry pomysł.
Sa- Tato...
S- Nie teraz
A- Powiedzcie tylko kiedy i gdzie, ma się dokonać ceremonia.
S - Myślę że granice naszych terytoriów to będzie dobre miejsce. Teoretycznie każdy będzie u siebie.
A - Też tak myślę. Może tamta góra pod którą przepływa strumień?
S - Dobry pomysł. Jutro?     
A- Zgoda.
S- O której?
A- Może w południe ?
S - No to ustalone. Jutro w południe na zachodniej górze.
A - Dokładnie. Okey, na mnie już czas, robi się ciemno, do jutra!
S - Do zobaczenia.
Wróciłam do watahy. Teraz muszę wszystkich poinformować...
Poinformowałam wszystkich i położyłam się spać. Rano gdy się obudziłam myślałam o tym co będzie... Jak powiedzieć o tym Jasper 'owi? No cóż. Poszłam zobaczyć strumyk razem z Dianą i Angel.
Było dobrze przed południem, jakieś 4 godziny. Góra nie była taka duża jak się spodziewałyśmy. Weszłyśmy na nią bez trudu. Strumień gładko przepływał przez górę, a ona z kolei była dość szeroka. Z pewnością się tu zmieścimy.
D - Mają ładny widok.
A - Prawda? Eh... Tylko żeby ceremonia była bez żadnych nieporozumień.
Zobaczyłam wchodzącego Sapera.
S - O, cześć. Chciałem być tu wcześniej by wszystko przygotować jak należy.
A- My też.- Uśmiechnęłam się. Nagle przybiegł Seti.
Se- Aisza.
A- Nie teraz.
Se- Las.
A- Rozumiem, ale nadal nic nie wymyśliłam...
S- O co chodzi?
A- Nic takiego... To jest mój brat Seti
Se- Dzień dobry
S- Witaj.
A- Seti znalazł wisiorek w lesie i nie wie czyj jest.
S- Wisiorek ?
Se- Tak, podkowa. Zapytam Mirandy może ktoś od nich będzie wiedział.
A- Nie, już pytałam nie wiedzą czyj to.
Se- Rozumiem. Popytam jeszcze.Pa.- I zniknął
D- Mamo zaczynamy przygotowania ?
A- Tak.
Trochę nam zeszło, ale się udało przed przyjściem watah, i jeszcze trochę zajęło zebranie wszystkich.
S - Przelicz swoich.
A - Okey.
Wszystko było idealnie. Mam nadzieję że będzie tak dalej.
A- (myśli) Tylko co z Jasper 'em... Chciała bym, żeby tu był...- Saper' ze wszyscy już są od nas. A u was ?
S- Też. Więc zaczynajmy.- Angel podbiegła i powiedziała do mnie szeptem
An- Aisza jak odprawimy ceremonię bez Jaspera ?
A- Zastąpię go. Nie może tu być, nie żyje. I dobrze o tym wiesz.
An- Ale...
A- Nie. Przepraszam muszę iść.- Usiadłam po jednej stronie rzeki z Amber, a Saper, Sara i Katrin po drugiej.
S- A Samiec Alfa ?
A- Nie żyje.- powiedziałam zimnym głosem jakby jego śmierć była mi obojętna.
S- Rozumiem...
Am- Czyli zamiast Jasper 'a czytać Aisza?
A- A widzisz gdzieś tu Jasper 'a?
Am- Jasne -Amber z Katrin zaczęły ceremonię.
K - Według prawa Watahy Wilczych Serc, byśmy mogli zawrzeć przymierze, samiec lub samica Beta z jednej watahy, i samiec lub samica Beta z drugiej, muszą odprawić ceremonię
Am- Saper 'ze i Aiszo, zgadzacie się na zawarcie przymierza między waszymi watahami?
S&A- Tak, zgadzamy się – odpowiedzieli równocześnie
K- Saro i Aiszo, przyrzekacie pilnować porządku w watahach?
Sa&A- Przyrzekamy – odpowiedziały
K- No to teraz, według tradycji rozpoczynamy wspólne polowanie na jelenie, i przyjęcie by zacieśnić więzy- powiedziała Katrin. Wszyscy pobiegli Upolowaliśmy łącznie pięć jeleni, gdy wszyscy już się najedli bawiliśmy się do rana. Było świetnie. Wróciliśmy wszyscy ok. 3.00 rano. Zabawa była świetna, ale byłam zmęczona więc się położyłam i zasnęłam.

sobota, 9 marca 2013

Od Moon

Przytuliłam Picalla.
M:Tak,zostanę twoją partnerką.
P:To świetnie!
Picallo pocałował mnie.
P:Kocham cię.
M:Ja ciebie też.Chyba powinniśmy powiedzieć Aiszy o tym.
P:Chyba...
I poszliśmy.

<<Picallo dokończ>>

Od Picallo cd Moon

P: Tak, od kiedy cię ujrzałem, wiedziałem że chcę z tobą być.I nie obchodzi mnie to czy mam żyć, czy nie.Chcę z tobą być nawet i przez te kilka minut, a później umrzeć.Moon czy zostaniesz moją partnerką?
Moon patrzyła na mnie, jej oczy błyszczały.Teraz czekałem tylko na jej odpowiedź.Nie obchodziło mnie nic innego...Nagle Moon przytuliła mnie...

<Moon?>



piątek, 8 marca 2013

Od Shayde

S - ja
Ri - Ripple
R - Renesmi
F - Flearg

S - Eee... Cześć. Jestem Shayde.
F - Ja Flearg.
S - Aha... To w co się bawimy?
F - dotknął mnie łapą - Berek!
S - Hej! - zaczęliśmy się śmiać.
W końcu go dogoniłam ale ten był strasznie szybki. Próbował mnie dotknąć i mnie wywrócił.
S - (myśli) Będę udawać że zemdlałam, niech ma! - uśmiechnęłam się w duchu.
F - Eee... Shayde? Żyjesz?
S - krzyknęłam mu - NIE!!! Hi, hi, hi! Wyluzuj Flearg!
F - Osz ty! Ha! - skoczył na mnie i zaczęły się zapasy.
Ri - Shay, nie za dobrze się bawisz? - wpadła z Renesmi w śmiech.
F - Ha! I co? - zaśmiał się przygwożdżając mnie do ziemi.
S - Czekaj... - wyśliznęłam się spod łap i rzuciłam na niego. Tak było praktycznie w kółko.
R - Flearg, mama woła!
F - Już idę!
S - I co, teraz musisz ze mnie zejść. Ha, ha, ha!
F - Do następnego razu! - i odszedł.
Hm... On jest całkiem w moim typie...
Ri - I co Shey, zakochałaś się nie?
S - Heh, zostaw mnie! - żartobliwie odepchnęłam siostrę.

środa, 6 marca 2013

Od Aiszy

 S- Seti
A- Aisza
T- Mars- (ojciec Aiszy nie żyje)
D- Diana (Matka Aiszy, której wnuczka ma po niej imię)


Mamy już wiosnę. A ta piosenka jest właśnie o niej ;-)


Znowu pali się ten las... Dlaczego? Może... jezioro będzie wiedzieć... a może- zatrzymałam się, Seti zauważył to i zrobił to samo...
S- Aisza?
A- Ogień...
S- Tak las się PALI !!!
A- Nie... Ogień... Bogowie... Duchy...
S- Co ?!?- Zerwałam się do biegu zaczęłam biec w drugą stronę, a Seti ruszył za mną. Biegliśmy nagle Seti jakby o coś uderzył, ale tam nic nie było. Podeszłam do niego.
S- Co tu jest ?
A- Chyba jakaś bariera...
S- Wracaj nie puszczę cię samej !!!
A- Seti nie mogę... Muszę biec nie martw się. Pa !!!- odbiegłam... Biegłam... Po chwili się zatrzymałam... Ta... zieleń...Lud ustąpił... WIOSNA !!! wpadłam w śmiech. Zaczęłam iść przed siebie... 
A- Już jestem !!! - Krzyknęłam jakby ktoś na mnie czekał. Zaczęłam biegać w tą i z powrotem, śmiejąc się. Obaliłam się.
A- I po co ja tu przyszłam. Mamo, Tato... - usiadłam i zawyłam Duchy moich rodziców się pojawiły
M- Aisza, wyglądało, że dobrze się bawisz. Co się stało ?
A- Nic.- wpadliśmy wszyscy w śmiech.
T- Już wiosna...
A- Tak... Za każdym razem śpiewałam z ciocią Mirandą piosenkę... Mówiła, że wy ją napisaliście...
M- Na wiosnę ?
A- Tak.-  Zaczęliśmy śpiewać.
M- Moja... Aisza. Wiedziałam, że znajdziesz !!!
T- Znalazłaś ?- pokazałam tacie wisiorek. A później wpadliśmy w śmiech.
A- Tak znalazłam...  A obiecałam sobie, że nie będę śpiewać...
M- Przestań ja nie pamiętam kiedy cię ostatnio słyszałam...
T- Ja też nie...
A- Właściwie... Nie wiecie czemu ten las się ciągle pali ?
M- TEN las ?
A- Tak nasz dawny... Tereny na których się urodziliśmy... Ja i Seti...
T- Aaa ten...
A- Co ?
M- Nic... On zawsze będzie się palił... Jest tylko jeden sposób...
T- A powiesz mi po co ci to ?
A- Devil...
M- Nie rozumiem... Co ma z tym wspólnego Devil ?
A- Powiedział, że jeśli mu nie pomogę zabije Dianę... Angel... i resztę watahy...
T- ON to powiedział ?!?
A- Tak...
M- A nie mówiłam...
T- Co...?
M- Jakie "Co?" Mówiłam, że będzie źle...
A- Powiecie mi o co chodzi ?
T- Ja uważam, że to pomyłka...  Na pewno by tego nie powiedział... Chyba, że...
M- Ma plan... Ale co jest celem ?
T- Nie mam pojęcia...
A- Nie ważne jak odnowić las ?!?
M- Wisiorek... Mój stary wisiorek, który teraz jest twój...
A- Co z nim ?
T- Ja nie wiem.
M- Niestety ja też nie...
A- Dzięki... A skąd wiecie, że to ten wisior, skoro nie umiecie go użyć ?
M- Kiedyś mi się udało na jednym kwiatku... Ale nie wiem jak... I nie jestem pewna czy zadziała... Ale jak wróciłam po kilku miesiącach do tego kwiatka ... On nadal tam kwitł...
A- Rozumiem... Dziękuję... Muszę już wracać. Do zobaczenia !
M&T- PA !!!- zaczęłam biec do Setiego
S- Aisza!!! Nic ci nie jest ?!? Całe szczęście...
A- Nie nic... Jestem już zmęczona... Jutro pójdziemy do Devil 'a. Ok ?
S- Ok.- Wróciliśmy i poszłam się położyć... Zasnęłam od razu...

Od Diany

Kiedy Angel zniknęła, biegnąc do basiorów, zostałam sama... Zobaczyłam motyla... Był przepiękny... Poszłam za nim... Nie wiem czemu... Czułam, że muszę... Był taki... Inny od pozostałych, które już widziałam... Zanim się zorientowałam byłam już daleko od watahy ciotki... Gdy doszłam nad wodospad było już późno... Zobaczyłam czarnego wilka. Odwrócił się w moją stronę...
Dv- Hej Diana
D- S-skąd znasz moje imię ?- zaczął się śmiać
Dv- Nie martw się jest w tobie coś... tak podobnego do Aiszy...
D- Ale...
Dv- Zaraz przyjdą tu twoi znajomi żegnaj. Nie mów nikomu o tym, że mnie spotkałaś i o motylku... - zniknął... Kto to był...  Nagle usłyszałam, że ktoś mnie woła... To był chyba Jowisz... Nagle wyskoczył zza krzaków
J- Nic ci nie jest ?
D- Nie...
J- Całe szczęście. Bałem się, że coś ci się stało...
D- Nic mi nie jest. - Nagle wybiegli Angel i Chronos.
An- Diana Aisza by mnie zabiła jeśli coś by ci się stało... Na szczęście nic ci nie jest...
Ch- Dlaczego przyszłaś tutaj ?
D- Ja... Ja...
J- Diana?  Coś się stało ?
D- Nie, nic...
An- Powiedz...
D- Nic się nie stało...
An- Dobra dość wrażeń jak na jeden dzień...  Wracamy.Pa Jowisz. Do zobaczenia Chronos- pocałowała go w policzek i poszłyśmy... Nie odzywałam się do Angel przez całą drogę powrotną, gdy wróciliśmy od razu położyłam się spać... Kto to był...? Może go jeszcze spotkam...?

Motyl
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjG2hyphenhyphenk96HEf_CBKB-GD5DhBSzvmJHaFz8qFF-AjbmBh3l9KXoToUS5VHyrKIMvBcIRczLMRz72XXeWxCvUMpIKjPJD_A8IC18IEdM7upG-Oe6IzY1RHpNnrV0fH6bQwM3rLbxAHeY4xVw/s1600/motyl.jpg
 Turkusowy wodospad
 http://www.zdjecia.biz.pl/zdjecia/duze/wodospad-drzewa-7.jpeg

Od Angel

An- I znowu zostaliście w tyle...
D- Tak...- powiedziała smutno
Ch- Coś się stało ?
D- Nic.
Ch- Jowisz ?
J- Co ?
Ch- Chodź no ze mną- Zniknęli nam z oczu...
An- Diana zostań zaraz wrócę- pobiegłam za basiorami schowałam się w krzakach i słuchałam
Ch- Gadaj !!!
J- Co ?
Ch- Nie zgrywaj idioty co jej zrobiłeś ?!? Angel się pewnie martwi widząc Dianę !!!
J- Nic !!!
Ch- Musiałeś !!! Zawsze sprawiasz, że ktoś cierpi !!!
J- Nic jej nie zrobiłem !!!
Ch- Dobrze ci radzę powiedz !!!- Wyskoczyłam
An- Chronos !!! On jej mógł nic nie zrobić... Ona jest czasami taka... Poza tym ostatnio jest smutna...
J- Mówiłem.
Ch- Chodźmy... Zaraz, zostawiłaś Dianę samą ?
An- Ja... O nie...- zaczęliśmy biec. Jowisz wydawał się być najbardziej zdenerwowany... Dobiegliśmy, ale jej tam nie było...
J- DIANA !!! DIANA !!!
An- Nie... Co ja zrobiłam...
Ch- Nie martw się jest tu na pewno zaraz ją znajdziemy...
An- DIANA !!! DIANA !!!- zaczęliśmy biegać i jej szukać
J- DIANA !!!

(Diana dokończ)

wtorek, 5 marca 2013

Od Belli

Kol zaczął mówić:
Przybyłem tutaj aby wyszkolić Erin przed dniem liniowego połączenia się planet. Muszę ją nauczyć korzystać z jej mocy więcej nie powiem.
Nie ufam ci - powiedziałam
Skąd mamy pewność że nas nie okłamujesz ?-zawarczał Aro

Aro dokończ



Od Moon do Picallo

M:Chodzi o to...Pamiętasz jak moi rodzice odeszli?
P:Tak,pamiętam...
M: Odeszli w pewnej sprawie.W sprawie ratowania mnie i moich bliskich.Nie powiodło im się.
P:I co teraz?
M:Wtedy kiedy dostałam ataku,usłyszałam głos w swojej głowie.
P:Co on mówił?
M:Mówił,że zginiesz,że zginie wszystko co kocham.
Płakałam,Picallo przytulił mnie.
P:Ja się tak łatwo nie dam zabić.
M:Śmierci nic nie może przezwyciężyć!
Musiałam już iść.Odeszłam.
P:Jasne,że może.
M:Co?
P:Już wiem co może przezwyciężyć śmierć!
M:Co?
P:Miłość.
M:Nie rozumiem.
P:Ja...
M:Czy ty mnie kochasz?
<<Picallo dokończ>>

Od Aro

Musiałem przejąć inicjatywę:
-Przestańcie tak krzyczeć! - wrzeszczę
-Kto to mówi?-drwiącym głosem pyta Kole
-Wytłumacz o co chodzi i po sprawie. - warczy Bella- Dzieci, idźcie się pobawić na łąkę
-Dobrze mamo!- krzyczą maluchy
-To mów- ponaglam Kole'a
-Tak więc...

<Niech dokończy Bella>

niedziela, 3 marca 2013

Od Diany

Siedziałam z Angel przed jaskinią, gadałyśmy o tym kiedy wybierzemy się znowu do Chronos 'a i Jowisz 'a... Nagle podeszła do nas mama. Miała na szyi swój wisiorek, którego z jakiegoś powodu nie ściągała, i inny nowy.
A- Hej... Co u was słychać ?
An- Aisza skąd masz ten wisior ?
A- Co ? A ten... znalazłam...
An- Co się dzieje ?
A- Nic...
D- Mamo...- mama spojrzała na mnie i się uśmiechnęła troskliwie...
A- Nic się nie dzieje.
An- Aisza... Ty... Kłamiesz ....
A- Nawet jeśli znasz powód...
An- Nie... Nie znam....
A- I dobrze... Powód mógł by was zabić.- kiedy mama to powiedziała zrobiło mi się słabo... Zabić? Chodzi o boga? Dlaczego?
A- Diana... Uważaj na siebie... Ty Angel tak samo... Wiesz, że... Zadzieranie z niektórymi wilkami może skończyć się tragicznie.- Nagle zza krzaków wyskoczył wujek Seti
S- Aisza las... Musimy biec.
A- Już. Do zobaczenia.
D- Czekaj- Mama mnie nie słuchała, zaczęłam za nimi biec. Angel mnie dogoniła i obaliła.
An- Co ty robisz ?!?
D- JA ?!?
An- Nie słyszałaś Aiszy ?!? Zginiemy jeśli się będziemy wtrącać !!!
D- I co z tego... Jeśli mama zginie... Nie będę miała nikogo...
An- Będziesz zawsze miała mnie. A poza tym, twoja mama nie jest zwykłym wilkiem... Nie da się zabić z byle powodu... Chodź idziemy do Chronosa i Jowisza. Poszłyśmy do watahy ciotki... Gdy Angel i Chronos gdzieś zniknęli pomyślałam, że może Jowisz będzie wiedział o tym co się dzieje...
D- Jowisz...
J- Tak ?
D- Wiesz coś na temat mojej mamy i niebezpieczeństwa ?
J- Tak... Trochę wiem, a czemu ?
D- Dziś mama mówiła, że mamy na siebie uważać... Tylko, ze powiedziała to inaczej niż zwykle...
J- Co masz na myśli mówiąc inaczej ?
D- Mówiła o śmierci... umieraniu...
J- Jest zajęta...To ci wystarczy... Nic wam nie będzie... Nie pozwoli na to.
D- Ale ja nie boję się o nas, ale o nią...
J- Jej też nic nie będzie.
D- Skąd to wiesz ?
J- Po prostu wiem- zaczął się śmiać
D- Ale...
J- Twoja mam nie da się zniszczyć byle komu.
D- Co ? O czym ty mówisz ?
J- Nie martw się o nią. Nic jej nie będzie lepiej martw się o siebie, jednak wątpię, żeby pozwoliła na śmierć bliskich...
D- Raz pozwoliła...
J- Była szczeniakiem, kiedy jej rodzice umarli nie mogła nic na to poradzić.
D- Nie, mówię o tacie i Aro...- znowu wpadł w śmiech- Co cię tak bawi ?
J- Ona wiedziała.... Wiedziała, że ożyją. - Nagle zza krzaków wyszli Angel i Chronos.

(Angel dokończ)

Od Luny

Wilczy Medalion cześć 1

Obudziłam się o pierwszej w nocy. Śniło mi się, że nauczyciele strajkowali przed szkołą. Piękny sen, lecz krótki.
Są wakacje, wczoraj skończyłam pierwszą klasę gimnazjum a teraz wyjechałam do babci.

Nie mogłam zasnąć. Leżałam chyba z pół godziny. Nagle usłyszałam wilcze wycie.
Otworzyłam okno. Nie wiedziałam, że w tym lesie mieszkają wilki.
Wyszłam na zewnątrz i pobiegłam ciekawa do lasu . Usłyszałam za sobą powarkiwanie. Odwróciłam się i zauważyłam przez sekundę coś czarnego, poczułam ból na nodze. Chyba upadłam. Zemdlałam.

Ocknęłam się. Nie miałam siły otworzyć oczu. Poczułam, że mam pod sobą coś miękkiego. Eee kołdra? Kilka. Ja... nie jestem w domu. Nagle mnie coś pociągnęło. Chyba zaczepiłam o... okno? I jeszcze jakbym miała cięższą szyję.Przestraszona otworzyłam oczy. Już byłam w domu. Rany! To już czwarta! Muszę iść spa...
Zasnęłam.

Wilczy medalion część 2

Obudziłam się o dziesiątej. Miałam coś na szyi. Kluczyk wysadzany diamentami oraz szafirami. Lubiłam czytać o minerałach.
- Do czego on może być? - powiedziałam do siebie.
- Co do czego? - o rany, nie zauważyłam kiedy weszła moja siostra.
Taa ona też przyjechała. Wrr!
- Nie ważne. - odpowiedziałam sześciolatce.
- Jasne. - odburknęła sarkastycznie, lecz wyszła.
Wzięłam klucz do ręki. Zaczęłam go sobie podrzucać w dłoniach.
Nagle się otworzył. Wypadła z niego wiadomość.

Zostałaś znaleziona w lesie.
Zabrałam cię do domu.
pani W.

To dziwne. Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie oddałby takiego klucza tylko po to, by przekazać taką wiadomość.
A zresztą, to nie mój problem.

Babcia oznajmiła nam, że jutro idziemy na biwak do lasu. Pięknie. Już nawet w domu nie mogę chwilę posiedzieć.
Dzisiejszy dzień minął bardzo szybko.
Spać poszłam o 24:00.

Wilczy Medalion cz. 3

Obudziłam się o szóstej w piątek. A raczej sama się nie obudziłam.
- Co ci przyszło do głowy budzić mnie o tej godzinie i TYM!? - warknęłam na siostrę trzymającą puste już wiadro.
- Babcia kazała. - odpowiedziała z tym swoim uśmieszkiem - co prawda nie mówiła, że wiadrem wody, ale... - zaśmiała się.
- Ja Ci dam smarkulo! - wyrwałam jej wiadro z rąk i wyrzuciłam przez okno.
A raczej w okno, bo było zamknięte.
- Zamykałaś okno? - spytałam
- Nieee ja się twoich rzeczy nie tykam. Nawet okna. Brrr!
- Spadaj stąd. - bąknęłam.

Umyłam się, zjadłam śniadanie i przygotowałam się do biwaku.
Poszłam na chwilę do koleżanki, którą poznałam rok temu, gdy też tu byłam.
No dobra, czas bardzo szybko zleciał i wróciłam o piętnastej.

Spakowałam rzeczy do kremowej torebki.
Wyszłyśmy (ja, wredna siostra i kochana babcia) o szesnastej.

Gdy rozkładałyśmy namioty (siostrzyczka wpadła na "genialny" pomysł, by tu przenocować) zauważyłam, że mam przy sobie kluczyk.
Schowałam go szybciutko.

Zjadłyśmy kanapki i poszłyśmy spać.
Już zasypiałam, kiedy usłyszałam przerażające wilcze wycie...

Wilczy Medalion cz. 4

Wyszłam z namiotu. Usłyszałam pisk.
Pobiegłam w głąb lasu. Zauważyłam malutkiego wilczka (normalnie nie przepadałam za wilkami, ale ten był słodki) i pięć kojotów.
- Odczepcie się od niego! - zawołałam do kojotów.
Kojoty zapiszczały. To był ich śmiech.
Jeden zaczął się skradać do wilczka.
- Zostawcie go!!! - zawarczałam.
Normalnie zawarczałam! Jak wilk.
Kojot się odsunął.
Uff! Odbiegły.
- Uciekaj wilczku! - zawołałam - tu jest niebezpie... - przerwałam w pół słowa.
Wilk miał na łapie znamię. Kluczyk. Nie podoba mi się ten zbieg okoliczności. To jest bardzo dziwne.
Wilk pobiegł w głąb lasu.
A ja głupia za nim...

Wilczy Medalion cz. 5

Biegłam i biegłam... Nagle się potknęłam.
- Kurde! Musiałam za tobą biec!?
Gdzie ja w ogóle jestem?
Nagle usłyszałam czyjś głos.
- ...eliście go zamknąć! Jeśli jeszcze raz kogoś ugryzie... A my nie mamy więcej medalionów! A w tedy... Och!
Coo? - pomyślałam - coś ją porąbało, co niby ma się stać? Idę stąd.
Gdy wstawałam, potrąciłam gałązkę.
- Ktoś tu jest? - spytała przerażona kobieta.
A w sumie czemu mam niby się ukrywać.
- Tak, ja.
- Ja wszystko wyjaśnię - pewnie myślała, że coś usłyszałam - to taki amu... wisiorek.
Ha! A jednak coś ukrywa!
- No to go zdej...
- Nie!
- ?
- Znaczy... po prostu ładnie w nim wyglądasz.
-Taaa. Muszę już iść.
I JAKOŚ wróciłam do namiotu.