Tata zabrał mnie, Renesmi, Ripple i Shayde nad fioletowe jezioro, abyśmy
się pobawili i zamoczyli łapy w wodzie. Ripple i Renesmi goniły mysz, a
ja grałem z Shayde kto głębiej wejdzie do wody. Oczywiście tata nas
pilnował. i....... hop! dałem nurka i byłem cały mokry. Shayde się
roześmiała. Jeszcze raz dałem nura, ale tata złapał mnie za kark z miną
,,Nie rób tego bo się przeziębisz'' Tata miał rację, kichnąłem i zrobiło
mi się zimno. Tata zrobił do mnie kolejną minę, tym razem znaczyła 'a
nie mówiłem?'
- dobra maluchy, wracamy do domu bo nie tylko Flearg się przeziębi!
Gdy tata płynął z nami łódką, kichałem jak bóbr. W jaskini była mama.
- matko boska, co ci się stało?
- wpadłem do wody.
- nie wpadłeś do wody, tylko specjalnie się w niej zamoczyłeś.
- no dobrze Flearg, zabiorę cię do Tary, bo Delili nie ma w domu.
- cześć Shayde!
<dokończy Shayde>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz