wtorek, 12 marca 2013

Od Jasper'a



Ból. Od jak dawna tu jestem? Dwa dni? Nic nie jadłem, raczej nie dbają o mnie. Moja sierść jest cała klejąca od starej krwi i pokryta nową warstwą. Cały śmierdzę krwią i cierpieniem. Oby tylko Aisza się nie dowiedziała. Co mi zrobili bogowie, skazali mnie na pobyt w jednej celi z Gordonem. Wiedzieli, że po jakimś czasie się zamęczę. Niby już nie żyję i niedługo jak nie "zniknę" to naprawdę umrę. Muszę zregenerować siły, ale to nie realne. Nie da się stąd uciec, nawet "zniknąć". Nic nie mogę zrobić. Siedzę więc tak skulony i płaczę. Po raz pierwszy kraty się otwierają, może byli tacy łaskawi mnie nakarmić? 


Siedzę z tyłu celi daleko w cieniu. Mam podbite jedno oko i ledwo co widzę. Dwa razy mnie torturowano za prośbę bogów. Dwa razy zemdlałem i znów budziłem się w celi. Kiedy jednak wchodzi tam Aisza, wstrzymuje oddech, nie może mnie takiego zobaczyć. 
-Wiem, że tu jesteś- mówi- wybacz.
Powoli wychodzę z cienia. Widzę, że jest przerażona. Czy zaczyna płakać. 
-Nie możliwe, co oni ci zrobili?- płacze
Nie odpowiadam. Podchodzi do mnie mnie przytulić, ale odsuwam się. Zdziwiona patrzy się na mnie. 
-Nie jestem normalny. Jestem tworzywem piekła, tak jak Ammenum. Nie powinni żyć tacy jak ja. Posłuchaj. Teraz umrę, bo kończą mi się siły...
-Nie umrzesz... nie możesz!-krzyczy
Słyszymy jak idą straże. 
-Posłuchaj- mówię pospiesznie- Powiedz Tagotowi, że kazałem ci dać perły, on będzie wiedział o co chodzi- westchnąłem - nie przejmuj się tym idź dalej. 
-Ale to niemożliwe, żebyś umarł, już nie żyjesz. 
-Ale nie mam tyle sił, żeby stale być tu na świecie, niedługo się wykończę, jeśli mnie nie wypuszczą, a wiem, że tego nie zrobią. Musisz dokończyć misję, mówię, a z pyska leci mi krew. 
-Jak oni cię traktują?!? Załatwię, żeby cię wypuścili. Coś ty zrobił?!? Przecież cię kocham! 
-Nie powinnaś, jestem jak diabeł. 
-NIE!!! - krzyczy
Wchodzą straże:
-Co się dzieje?- pyta potężny wilk
-Żądam wypuszczenia go! - mówi Aisza i wskazuje mnie
-Nie możemy, bogowie się nie zgadzają, zasłużył sobie na taką karę. 
-Musicie! - wrzeszczy zrozpaczona.
-Proszę się uspokoić, bo więzień pożałuje. 
-Rozkazuję wam! - krzyczy Aisza
Strażnik wyje. Po chwili przed celą stoi około trzydziestu strażników. Ze smutkiem patrzę na Aiszę. 
-Proszę ją wyprowadzić! - krzyczy dowodzący strażnik
-Uratuję cię... - szepcze mi do ucha
-Magia tu nie działa- mówię bez nadziei 
Aisza się załamuje. Wyrywa się u gryzie. 
-A ciebie czeka kolejna porcja tortur cwaniaczku- mówi wilk i uderza mnie. Skaczę i próbuję się wydostać. Ale oni mnie osaczają. Upadam na ziemię. Związują mi łapy. Po chwili czuję uderzenie bata na skórze... wrzeszczę nieopętany. Słyszę wrzask Aiszy, nie bólu lecz smutku. Wiem, że ją wypuszczą i już tu nie wpuszczą. Nie uda im się mnie uratować i dobrze, jestem wytworem piekła. Czuję drugie uderzenie i pluję krwią. Później widzę ciemność. Nie wiem ile czasu minęło, ale znów budzę się na tej zimnej i wilgotnej posadzce , cały we krwi, obolały, czekający na śmierć. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz