piątek, 29 listopada 2013

środa, 27 listopada 2013

MODERATOR

SZUKAM OSOBY CHĘTNEJ DO ZOSTANIA MODERATOREM! I TO JAK NAJSZYBCIEJ. NIE WYRABIAM Z DODAWANIEM POSTÓW I WILKÓW, W CIĄGU TYGODNIA NIE MAM CZASU! PROSZĘ NIE MIEĆ MI TEGO ZA ZŁE, MAM BARDZO DUŻO OBOWIĄZKÓW. ZALEGŁE POSTY I WILKI OBIECUJĘ DODAĆ W PIĄTEK WIECZÓR. JEŚLI JESTEŚCIE ZAINTERESOWANI BYCIEM MODERATOREM PISZCIE NA PW DO AGESTER!!!

sobota, 23 listopada 2013

Od Silver Alice

Zaczynało już świtać, kiedy się obudziłam. Wiele wilków już wstało, ale ja dalej leżałam bezczynnie. Tak naprawdę to nie to, że nie chce mi się wstawać, tylko nie mam co robić. Zwyczajnie. Postanowiłam się przejść, ale już po pięciu minutach miałam dość patrzenia pod łapy.

- Stało się coś? - jakiś czarny wilk stanął za mną.

[...]

- No i znalazłem się tu... - dokończył.

- Hm... - zamyśliłam się. Nie podał mi imienia - Wiesz... Chyba mógłbyś dołączyć do mojej watahy. Jestem Silver Alice. A ty?

- Shoku.




CDN.

poniedziałek, 18 listopada 2013

Od Silver Alice

Wilczyca wyszła z jaskini. Zaraz potem przyszła Tara, Syriusz musiał się czymś zająć, nie wiem czym. [...] Podziękowałam Tarze za opiekę i poszłam na 'nowe' tereny.
- ,,Mam już watahę... Co dalej?" - myślałam siedząc nad fioletowym jeziorem.
Zaczęłam coś rysować łapą, zmazałam i znowu zaczęłam coś bazgrolić, i tak w kółko. W końcu przestałam i martwym wzrokiem popatrzyłam w taflę wody.
- ,,I co dalej?"

CDN.

Od Aiszy

-Codzienne życie to dla nas walka... Niedawno stoczyliśmy ciężką bitwę. Wile wilków zginęło reszta odeszła a część po prostu poszła w świat nie odchodząc z watahy. Więc wiemy co znaczy mieć problem. W razie czego jest niedaleko wataha mojej ciotki. Ona nam w razie czego pomoże... Więc możesz dołączyć... ale mam jeden warunek- wilczyca podniosła głowę
- Jaki?
- Nie możesz nas zdradzić naszej watahy.

(Silver Alice??)

niedziela, 17 listopada 2013

Od Silver Alice

- Cóż, byłoby miło... - patrzyłam w podłogę.
- Nie martw się, na pewno sobie poradzisz w nowym towarzystwie.
- Nie o to chodzi...
Chwila milczenia.
- Więc?
- No... - ośmieliłam się spojrzeć na Aiszę - Chodzi o to, że ja zdradziłam swoją watahę, a następnie uciekłam. I boję się, że będą mnie szukać, a tym samym przysporzę wam kłopotów... a nie chciałabym. Niektórzy zresztą mogliby mnie znienawidzić za to, że zakłócam ich codzienne życie...
Znów spuściłam pysk.

<Aisza?>


Od Snake

Moja siostra jak zawsze była na treningu, a Romeo zaginał. Te wiadomości były dla mnie normalne, ale wiadomość, że Ripple nie ma w wataszie wstrząsnęła mną. Bardzo lubiłem tę małą waderkę. A teraz jej nie było. Raz moja cudowna mama wpadła na pomysł aby z kimś mnie zapoznać bo od kąt nie ma Ripple jestem samotny. Zaprowadziła mnie na polanę. Tak zobaczyłem bawiącą się waderę.
-Cześć jestem Snake, a ty?
-Renesmi.


Renesmi????

Od Ice

Żeby odstresować się i zapomnieć o śmierci rodziców wzięłam się w garść i zaczęłam trenować. Teraz nie byłam już niezgrabną i nieśmiałą waderą tylko zadziorną i nieustraszoną. Nie martwiłam się już, że coś mi się stanie. Wiele razy zadzierałam z ludźmi. Próbowałam skupić się na treningu żeby nie musieć znosić śmierci rodziny. Teraz miałam trening ze skakania po drzewach. Niestety zapomniałam że w wataszie sa inne wilki i wpadłam na jednego.
-Auć-powiedział a ja tylko wstałam i się otrząsnęłam.
-Przepraszam-powiedziałam krótko nic się nie stało. Jestem Nefryt a ty?
-Ice

Nefryt????

Od Erin

To może chodzenie powodzie-powiedziałam.
-No dobrze. Chodźmy nad staw.-powiedział i poszedł przodem. Podążałam za nim.
~~Na miejscu~~
-Teraz musisz się skupić. Posiadasz pewną moc zwaną chackrą. Pomyśl o swojej sile. Musisz ją całą skupić w łapach. Popatrz-podszedł do stawu i nie wpadając do wody podszedł do środka jeziora. Od Razu chciałam spróbować. Wpadłam do lodowatej wody. I tak kilka razy. Może kiedyś w końcu mi się uda, myślałam. W pewnym momencie kiedy weszłam woda była mi tylko po kostki(woda ma głębokość na brzegu gdzie stała 20 cm) Chwilę potem znowu zrobiłam nura do wody....

<Kole???? >

Od Tatry


Dawno nie widziałam się z moją matką dlatego postanowiłam ją odwiedzić. Nigdzie nie umiałam jej znaleźć. W końcu udałam się na klify. Siedziała tam zapatrzona w przestrzeń. Postanowiłam podejść. Futro na pysku miała mokre od łez. Jej śnieżno-biała sierść była teraz brązowo szara, a kolor różowy był bardziej wyblakły niż zwykle. Przysiadam koło niej i spytałam
-Co się stało?
-Nic. Nie ma nic. Odszedł. Nie ma go.-mówiła
-Kogo?
-Romea.
-Na pewno gdzieś jest.
-Nie!-krzyknęła-nigdzie go nie ma! Zostawił mnie. Coś mu się stało! Nie rozumiesz. Tynie masz kogoś kogo kochasz!
-Nawet nie wiesz jak bardzo. Kiedyś należał do tej watahy. Zginął tak jak inni w pożarze. Kochałam go. Niestety. Nie zdążyłam mu o tym powiedzieć-powiedziałam
-Tutaj ostatni raz go widziałam. Wtedy gdy zabił tych ludzi by mnie ocalić. -zaczęła płakać. Mi też przypomniały się wszystkie wspomnienia o basiorze, który zginął w pożarze. Ale nie mogłam dalej rozpaczać. Przytuliłam się do mamy. Wtedy ktoś wybiegł z krzaków. Jakaś wadera

Valixy dokończ

sobota, 16 listopada 2013

Od Aiszy

 Mimo tego, że wszyscy już wyszli, ja zostałam przy niej. Patrzyłam na przerażoną wilczycę, bała się, ale to zrozumiałe nie wie gdzie jest i czy jest bezpieczna.

 -Syriusz i Tara... Będziesz miała towarzystwo. Tara jest medykiem w razie czego Ci pomoże pójdę po nich... Zostań tutaj... Jesteś wykończona.- chciałam wyjść ale wilczyca się odezwała

 -Jestem Silver Alice... I nie mam watahy...

 -Ja jestem Aisza i jestem Alfą tej watahy. Może chcesz dołączyć do nas?

 (Silver Alice?)

piątek, 15 listopada 2013

Od Silver Alice

Padłam na ziemię. Tak chciało mi się jeść... Na śniadanie zjadłam zaledwie sikorkę i owoce wiśni. Podszedłam jeszcze na chwilę do strumyczka by się napić, i ległam. Zapadłam w niespokojny sen...
Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu... POMIESZCZENIU!
- AAAAA!!!! - byłabym wybiegła, gdyby nie to że... byłam zamknięta. - Wypuśćcie mnie! Błagam wypuśćcie!!!
Zaczęłam biegać i skakać po całej przestrzeni którą miałam dostępną, chciałam nie patrzeć, ale nie mogłam. Śmiertelnie się bałam zamkniętych pomieszczeń!
- Co jej jest?! - spytała jedna z wader.
- Nie wiem, ale chyba lepiej będzie... - szepnął jej dalej na ucho basior.
Powoli wilki otworzyły mi 'celę' a ja jak torpeda wystrzeliłam z zamknięcia. Chwilę później zostałam przechwycona przez strażników. To lepsze niż siedzenie TAM. Uspokoiłam się, ale za to usiadłam i zaczęłam dyszeć.
- Co ci było?
Ja jak piorunem rażona odskoczyłam od wilczycy.
- Dajmy jej odpocząć, najwyżej pójdzie z terenów - chociaż to powiedział, basior popatrzył na mnie uważnie i wyszedł z innymi z jaskini.

<Aisza dokończysz?>

Od Shayde "Dlaczego tak szybko?"

Dzisiaj obudziłam się pierwsza. Cud. Stwierdziłam, że nie chce mi się siedzieć w domu i wymknęłam się od mamy. Poleciałam w moje ulubione miejsce - moje, i tylko moje. Tak w sumie to nikt inny o nim nie wiedział... Ewentualnie Aisza. [...] Wylądowałam obok wielkiego jeziora. Było cicho, a czas się jakby zatrzymał. Wiedziałam, co się stanie gdy wejdę do wody, jednak się wachałam. Czy aby to w porządku w stosunku do innych szczeniąt...?
- A czemu tak się tym przejmujesz? - jakiś wilk zepchnął mnie do wody. Nie widziałam jego pyska, koloru futra. Nic.

CDN.

Od Kole

Dziś miał się odbyć pierwszy trening Erin. Poszedłem na polanę. Tam mieliśmy się spotkać. Po drodze patrzyłem w niebo. Wyobrażałem sobie mój dom, lecz zarazem nie tęskniłem za nim. Był mi zbędny, a teraz miałem misję. Musiałem zdążyć. Będzie cierpieć, ale stanie się jedną z najlepszych. Gdy dotarłem już na polanę Erin czekała na mnie.
-Witaj powiedziałem
-Cześć co będziemy robić?
-Zależy. Możemy poćwiczyć wspinanie się na drzewa lub chodzenia po wodzie.
-Super.
-Rodzice na pewno się zgodzili?
-Tak..-powiedziała. W jej głosie było czuć nutkę smutku.-Mama..się zgodziła
-Czy coś nie tak z twoim tatą?
-No tak trochę. Poświęcił życie dla mamy. Tęsknię za nim, ale wiem, że zrobił to dla niej. Kiedyś go poznałam. Raz go widziałam. Ale to było dawno temu...-powiedziała. Całkowicie zapomniałem o jej tacie. Nie znałem Aro(Bella powiedziała jak miał na imię). Ale na pewno był dobry...


Erin???

niedziela, 10 listopada 2013

Oo tajemniczego nieznajomego

Pewnego dnia poszłam nad Fioletowe jeziora, ponieważ postanowiłam zrobić sobie małą kąpiel.Podczas tego relaksu poczułam dziwne uczucie jakby coś lub ktoś mnie
obserwował obróciłam się powoli do tyłu, ale nic nie ujrzałam dzień był upalny, więc pomyślałam, że to był inny wilk, lecz za jakiś czas znowu poczułam, to samo uczucie
i po raz kolejny nic nie ujrzałam.Nie wiedziałam, co to było, więc ostrożnie wyszłam z jeziora i położyłam się na trawie, żeby przeschła mi sierść słońce było cudowne
bardzo przyjemnie mnie grzało.Kiedy odwróciłam się zobaczyłam tylko jakiś błysk szybko wstałam i przyjrzałam się temu, ale niestety, kiedy chciałam podejść, to znikło
i przemieściło się na koniec jeziora byłam już prawie sucha, ale z ciekawości weszłam znowu do jeziora przepłynęłam całe i z przyczajenia się złapałam nie znane mi
zwierzę.Okazało się, że to był Felix.Od razu postanowiłam z, nim porozmawiać.

- Wybacz mi proszę za ten skok, ale chciałam się dowiedzieć czym jesteś- Ja
- Ależ nic się nie stało rozumiem cię-
- Zdradzisz mi swoje imię- Spytałam
- Oczywiście, mam na imię Furia., a ty ?
- Ja Valixy. A co robisz na tych terenach tu nie ma dużo Feliksów?
- Ja zgubiłam moje stado
- Mogę ci jakoś pomóc ?
- A potrafisz latać ?
- Umiem latać, ale jak ci, to może pomóc ?
- Rozdzielimy się i poszukamy moje stado gdzieś w górach teraz zasypia.
- To dobry pomysł przeszukamy całe góry i na pewno znajdziemy.

I tak zrobiłyśmy.Rozdzieliłyśmy się i nie znalazłyśmy jej stada.Furia straciła już nadzieje ja próbowałam ją pocieszyć, ale ona nie przestawała płakać.
Naprawdę mi było przykro. Ale nagle zauważyłam duży płomień w naszych górach i jej pokazałam od razu pobiegłyśmy, a raczej poleciałyśmy i
okazało się, że to było jej stado.Feliksy na początku mnie się przestraszyły, ale Furia je uspokoiła.Spędziłam jeszcze trochę czasu z nimi. Furia i
reszta Feliksów oświetliła mi drogę do watahy i od tamtej pory jesteśmy przyjaciółmi.Nigdy nie spodziewałabym się, że Feliksy mogą się ze mną
zaprzyjaźnić mam nadzieje, że za rok także mnie odwiedzą i spędzimy razem wiele wspólnych chwil.

Od Aiszy

- Jak cię zwą? Ja mam na imię Aisza, jestem alfą tej watahy.
- Ja jestem Zalia. I nie mam watahy.
- To może dołączysz do nas?
- Jasne!
- Słyszałaś?
- Co?
- Ktoś tu jest... Chodź, muszę sprawdzić co to... A raczej kto to.
- Ok.- Niedaleko chodził po naszych terenach obcy samiec. Powaliłam go na ziemię
- KIM JESTEŚ !!! - zapytałam warcząc.
- Jestem .... Jestem ..... Jestem .... Nefryt .Jestem wygnanym wilkiem z watahy biały kieł.
-Zkąd mam wiedziec że nie jesteś wrogiem ?!
-Nie wiem . Nie wiem jak ci to udowodnić, ale powiem jedno ... jestem ranny.- odparł i zemdlał.
- Zalia możesz mi pomóc? Weźmiemy go do medyka.
- Ok- Po dojściu do Szamana. Kole odprawił rytuał i wilk się obudził.
- Gdzie ja jestem ? Co się stało ? ........ Aaaaaaa ssss boli !!!
- Jesteś w dolinie wilków . Nie ruszaj się jesteś ranny nasz szaman odprawił rytułał po którym powinno ci się polepszyć. Aha nie zdążyłam się przedstawic jestem Aisza ... Jestem Alfą w watasze- odpowiedział coś, ale nie słyszałam
- Co ?
Ja - Co.... ale ja nic nie mówiłem - Skłamał, ale nie ważne poszłam się przejść na stare tereny, chciałam zostać sama i pomyśleć. I rozważyć odejście z watahy.

Od Aro

Przemierzałem moje dawne ziemie, zawsze czuwałem nad Aiszą, moją matką. Chciałem być czasem "bardziej z nimi" , bym mógł żyć, a nie tylko pojawiać się jako duch... Jednak ojciec nauczył mnie od czasu do czasu przyjąć barwną postać, tak, że chwilami mogłem nawet porozmawiać z wilkami. Przelatując nad ziemiami watahy ujrzałem nową wilczycę. Zleciałem na dół i przyjąłem postać czarnego wilka, jakim byłem kiedyś. Przeraziła się i zastygła w bezruchu.
-Cześć- powiedziałem- Jestem Aro, syn twojej alfy - uśmiechnąłem się promieniście
-Hhhhhej- powiedziała niepewnie
-Spoko, nie bój się mnie! Jak masz na imię?
-Valixy - uśmiechnęła się

<Niech dokończy Valixy>

Wielka Niespodzianka [Valixy]

Pewnego słonecznego dnia poszłam jak co dnia na spacer.Bardzo lubię na nie chodzić,ponieważ mogę patrzeć jak stado się ze sobą trzyma
Codziennie myślę o tym jak, by tu zrobić coś fajnego dla watahy myślę nad jakąś niespodzianką. Trudno jest dogodzić wszystkim, ale po zastanowieniu się
może mi się uda.Szłam jeszcze przez długi czas i doszłam do nieznanego lasu był on piękny roślinność,sarny,zające,kwiaty wszystko o czym marzy każdy wilk.
Postanowiłam spędzić tam jeszcze trochę czasu, ponieważ mi się podobało.Spotkałam tam nawet Lili (wilczyca z innej watahy najlepsza przyjaciółka Valixy) ona też
w, nim nigdy nie była i nikomu o, nim nie chce mówić powiedziała mi ,żebym pokazała go stadu Aiszy i, wtedy mnie olśniło.Miałam niespodziankę dla całego stada
, z której każdy wilk na pewno się ucieszy odprowadziłam Lily po długiej rozmowie do stada.Postanowiłam dłużej nie czekać i popędziłam szybko do mojej
watahy wszyscy, wtedy zajadali kolacje, więc nie przeszkadzałam.Po obfitej kolacji odważyłam podejść do Aiszy jestem nowa, więc trochę się bałam, ale okazało
się ,że to bardzo fajna samica i pozwoliła mi pokazać las stadu jako niespodziankę.Wszyscy się zdziwili, bo las był naprawdę bardzo okazały, więc pozostaliśmy
tam jeszcze dużo czasu było cudownie po powrocie do domu dostałam pochwałę i las został dodany do naszego terytorium.

LAS

piątek, 8 listopada 2013

Od Neferyta

Gdy wędrowałem i blądziłem po pięknych górach i szukałem zapachów poczułem dziwny zapach mieszaniny 14 wilków . Swierdziłem że to są ich tereny więc postanowiłem się wycofać lecz było już za późno. Jakiś wilk zaczaił się w krzakach i skoczył na mnie . Powalił mnie na ziemię i przygniótł mnie łapami . Okazało się że była to różowa wilczyca . Zakochałem się w niej od pierwszego wejżenia.
- KIM JESTEŚ !!! - zapytała warcząc na mnie
- Jestem .... Jestem ..... - Serce waliło mi jak oszalałe...ona była taka piękna...-Jestem .... Nefryt .Jestem wygnanym wilkiem z watahy biały kieł .
-Zkąd mam wiedziec że nie jesteś wrogiem ? ! - fuknęła
-Nie wiem . Nie wiem jak ci to udowodnic ale powiem jedno ... jestem ranny .- odparłem i za chwilę zobaczyłem przed oczami ciemnośc i potem nic nie pamiętałem.
Obudziłem się w ślicznej dolinie porośniętej mięciutkim i suchym mchem , różowymi wonnymi kwiatkami oraz niebieskimi fiołkami .
Stało na demną z 7 wilków wśród nich owa różowa wilczyca .
Ja - Gdzie ja jestem ? Co się stało ? ........ Aaaaaaa ssss boli !!!
Wilczyca - Jesteś w dolinie wilków . Nie ruszaj się jesteś ranny nasz szaman odprawił rytułał po którym powinno ci się polepszyć .- dostrzegłem w jej oczach troskę.
Wilczyca - Aha nie zdążyłam się przedstawic jestem Aisza ... Jestem Alfą w watasze.
Ja - Jejku .... Jaka Ty jesteś piękna ....
Aisza - Co ???
Ja - Co.... ale ja nic nie mówiłem - Skłamałem

<Niech dokończy Aisza>

środa, 6 listopada 2013

OD ZALII Magiczna Kraina [ odnowienie watahy ]

Minął już miesiąc, długi i nudny miesiąc, a ja wciąż nie odnalazłam swojego miejsca. Chodzę tak po krainach i szukam stada, nikogo jednak nie spotkałam. Zjada mnie niepokój, że na zawsze zostanę sama. I po jaką cholerę odchodziłam od matki. No tak nie dbała o mnie, ale może powinnam była zostać. Przynajmniej nie umierałam z głodu. Teraz już nie wrócę przede wszystkim dlatego, że mam nikłe szanse na znalezienie matki i brata, oni też lubią podróżować. Ech... tak więc kroczę sobie przez las okryty poranną mgłą. Czuję, że ktoś mnie obserwuje, a kiedy słyszę łamaną gałąź pod obcą łapą, gwałtownie się obracam i warczę. Słyszę głos dorosłej samicy wilka:
-Nieładnie tak zakradać się na czyjeś ziemie...
Nie jestem w stanie odpowiedzieć, tylko warczę. Przecież nie czułam zapachu jakieś watahy więc o co chodzi? Zebrałam się na odwagę i rzekłam w mgłą.
-Kim jesteś?
-Nie twoja sprawa, lepiej już idź. Nasza wataha jest od dłuższego czasu mało tolerancyjna, przez to, że dużo przeszliśmy.
-Ilu was jest?
-Niewielu, sporo odeszło, a niektórzy po prostu wędrują po świecie, mimo, że wciąż do nas należą.
Chyba wilczyca stwierdziła, że nie zrobię jej krzywdy i zza mgły wyłonił się różowawy aksamitny ogon, a następnie pysk.
-Jak cię zwą? Ja mam na imię Aisza, jestem alfą tej watahy.

ZALIA


<Niech dokończy Aisza>

sobota, 13 kwietnia 2013

DZIĘKUJEMY

Wszystkim za uczestnictwo. Wataha zostaje zamknięta, o czym zadecydowała AsiaMM i Agester. Dziękujemy bardzo za wspólną zabawę i radzimy zajrzeć latem, bo wtedy możliwe, że wataha zacznie od nowa funkcjonować.

Od Ripple

- Oj... Czasem strasznie mnie zżera ciekawość.
- Mhm...
- Ri! Zobacz! - krzyknęła Shayde.
- Sorki Snake, to moja siostra.
- No chodź!
Podeszłam. I zdumiło mnie to co ona tam wyprawiała... W powietrzu.
- E... Shay... Mama o tym wie?
- Nie, ale nie nożna przeszkadzać starszym w rozmowie, prawda? - spytała z łobuzierskim uśmiechem.
Odwróciłam się do Snake'a.
- Shay... Zobaczyłam, więc mogę już iść?
- No jasne! Łiii!!! - i zrobiła fikołka w powietrzu.
- Ta twoja siostra jest...
- Za śmiała? Za szalona? Tak wiem.
Przyszła mama z Amber.
- Jak tam, dogadujecie się?
- Mhm... Szczególnie Shay ze sobą samą - zaśmiałam się ze Snake'm.
- Co?

(Amber? Snake?)

środa, 3 kwietnia 2013

Od Snake

Znalazłem go. A dokładniej dała mi go pewna wadera-powiedziałem
Gdzie ?-spytała Ripple
W jeziorku a ty czemu zapytałaś ?

Ripple dokończ

czwartek, 28 marca 2013

Od Amber

Kim jesteś-krzyknęłam
Jestem Uzume..-Co tu robisz
Szukam watahy
Ja jestm betą w jednej
Naprawdę, a mogę dołączyć ?
Oczywiście.

Uzume dokończ

PS: Sory AsiaMM że sama dodałam ale nie chciałam ci robić kłopotu

niedziela, 24 marca 2013

Od Aiszy WALKA

Przyleciał Aro (z Watahy Ognistej Łapy) byłam w tedy z Yasun 'em.
Ar- Już idą !!!
A- Szybko Yasun biegnij po swoich ja lecę po Seta i resztę.
Y- Jaką resztę?!?- Sea teleportowała mnie do Seti 'ego.
S- Aisza. Słyszeliśmy.
Are- Ale oberwą!!!
A- Wy biegnijcie już ja lecę po resztę
De- Jaką resztę?
S- Później. Teraz biegniemy. Aisza wezwij wszystkich.- Sea teleportowała mnie do bogów. Byli już gotowi
T- My się tam teleportujemy.
A- Dobrze.
Aq- Powodzenia.- Teleportowałam się do cioci Mirandy, stała razem z Ramzes 'em i wojownikami
A- Już, biegnijcie ja będę tam zaraz.- Prze teleportowałam się do Devil 'a...
A- Devil !!! Jesteś tu ?!?
D- Tak. Walka się zaraz zacznie ruszajmy. - teleportowaliśmy się  na teren walki. Dzięki niemu mamy dwa razy większą szansę wygrać. Byli już wszyscy. Nikt nie mógł uwierzyć, że udało mi się tu sprowadzić Devil 'a, oprócz Seti 'ego.
A- Wiecie co robić?
D- Jasne- zaśmiała się- zabijać.
S- Ale uważaj kogo !!!
A- Uspokój się. Idą.- Walka się zaczęła, a moja sierść przybrała kolor srebra. Zabiłam jednego wilka... później drugiego... Nie było trudno byli, mimo liczności, słabi. Martwiłam się tylko o Dianę. Reszta da sobie radę. Zaczęłam się rozglądać. zobaczyłam, że trzy wilki ją otaczają. Pobiegłam do nich i zaczęłam ich zabijać...Pomógł mi Devil zabił dwóch,
A- Diana pilnuj się Devil 'a
Di&D- CO ?!?
A- Nie co tylko tak- Rzuciłam się na następnego wilka. Był silniejszy od pozostałych wilków z jego watahy, ale i tak przegrał. Krew... była wszędzie... Jakiś wilk się na mnie żółcił. Odepchnęłam go. I zaczęłam dobierać mu się do szyi... Walka nie trwała długo i wygraliśmy... Wszyscy byli wykończeni.
A- Ciociu zostańcie w razie czego -poszłam w stronę brata- Seti weź chłopaków pomożecie nam. Devil i Ghost też idą.Tybettium dacie radę ?
T- Oczywiście.
A- My biegniemy pomóc reszcie wy zostańcie. - pobiegliśmy w stronę nadal toczącej się walki. Podbiegłam do Saper 'a i Yasun 'a.
A- My już skończyliśmy. Wzięłam kilku najlepszych i przybiegłam.
Y- Świetnie.- rzuciłam się na jakiegoś basiora. Tu byli silniejsi. Po dłuższej chwili zabiłam go. Widziałam,  że reszta dalej ma mnóstwo sił... zwłaszcza Devil... Martwiło mnie to...  Podbiegłam do niego.
A- Uważaj kogo zabijasz.- zaśmiał się.
D- Zabijam tych, którzy się na mnie rzucają.- Skoczyłam na jakiegoś wilka, zabiłam go. Ilu już zabiłam?
D- Świetne pytanie
A- Wypad z mojej głowy.
D- Bo co?
A- Bo zaraz cię zabiję.
D- Już ci wierzę... Nigdy byś mnie nie zabiła
A- Skończ.- Rzuciłam się na kolejnego wilka. Poszło mi łatwo, rozszarpałam go. Zostały już tylko trzy. Po jednym na Alfę... zaraz Alfa...
D- Ten w środku. Jeśli mogę ja to zrobię. Rób co chcesz. Ja z Saperem zabiliśmy jednego, Yasun drugiego, i razem zabiliśmy Alfę.
A- Czemu go nie zabiłeś ?!?
D- Bo bawiłem się z nim w tortury...
A- Nie nie jestem głupi.- Miałam ochotę rzucić się na Devil 'a i go rozerwać na strzępy

(Niech dokończy dowolny wilk, najlepiej Yasun albo Saper.)

piątek, 22 marca 2013

Od Uzume

Po ucieczce z zoo nie wiedziałam co z sobą zrobić. Na wolności czułam się trochę nieswojo. Żadnych ograniczeń. Ale w którą stronę pójść?
Po wielu dniach drogi zmalałam piękny las, a nieopodal Fioletowe Jezioro.
-Jakie przepiękne - aż usiadłam z zachwytu.
"Ciekawe, do kogo to wszystko należy"-pomyślałam. "Pewnie weszłam na czyjś teren i zaraz stanie się coś niedobrego. Niedobrego dla mnie..."
Wiedziałam, że nie byłam sama. Czułam czyjąś obecność. Nagle za krzakami coś się poruszyło. To był jakiś wilk...


[Niech dokończy ktoś, kto może mnie przyjąć do stada]

czwartek, 21 marca 2013

Od Ripple


- Dzięki Snake. Ładny jest.
Uśmiechnął się.
- Szkoda tylko że nie możemy się tak często spotykać jak Shayde i Flearg.
- Racja, ale to dobrze że w ogóle się spotykamy.
Zawiesiłam sobie wisiorek na szyi.
- Skąd masz ten wisiorek? - spytałam ciekawsku.

(Snake? Miło będzie, przepraszam za tak długie czekanie)



Zwierzyniec

Ubarwmy trochę naszą watahę. Możecie wysłać tu zdjęcia, filmiki swojego zwierzaka. Zacznijmy od moich rybek i ukochanej myszy dla AsiaMM :

Rybki:
-Złota : Legend of Aisza
-Biała: *Jessy's* Boy
-Złota w czrne łaty: Ryu
-Calico, trójkolor : Imagine Dragons

Tak, imiona moich rybek to imiona, loginy wasze.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mysz to Sheesa, urodziła się u mnie rok temu.  <3

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pies rasy akita inu, Bishamon

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Koci terorysta Funishua (Funia)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Proszę nie komentować warunków w jakich trzymam moje zwierzęta.





//Agester 

Od Sary

Sa - Aro...?
A - Tak?
Sa - Mam dla ciebie mały prezent... - lekko pocałowałam go w policzek.
Nagle usłyszałam donośne wycie. Wataha nadchodzi. Aro wstał.
A - To oni. Szybko, zawiadom swojego tatę, ja lecę do Aiszy i Yasun 'a!
Biegłam szybko, jeszcze nigdy nie byłam w takim napięciu.
Sa - Tato!!!
S - Sara! Tak słyszeliśmy. Gdzie Aro?
Sa - Poleciał zawiadomić Yasun 'a i Aiszę, trzeba wezwać bogów zanim tamci się zjawią. Lunaris!
L - Tak?
S - Leć po wszystkich bogów! Szybko! Nie, nie chcę nic jeszcze, leć!
Wszyscy popatrzyli nagle na niebo. Czarne chmury... Rozpoczęcie wojny.
S - Wszyscy w pogotowiu? Okey. Hybris zostaje, może i jest szamanem ale jest możliwość że będzie umiała nas uleczyć z lekkich ran...

(Aisza? Yasun? Dokończcie)

SZTUKA

Dziś sobie poszperałam w necie i znalazłam dziewczyny które wykonują grafiki komputerowe z wilkami. Robią to same!!! Jak chcecie dam wam na nie namiar na PW. Oto ich przykładowe prace.


























//Agester 

sobota, 16 marca 2013

Od Snake

Poszłem z babcią Amber do Ripple. Ku mojemu zdziwieniu była chora. A jeszcze wczoraj zdrowa.
Jak się rozchorowałaś-spytałem
Kolejne to samo pytanie-odrzekła
Aha to może zagramy w pewną grę skoro twoja mama i moja babcia rozmawiają
Ale w jaką??
Znajdź medalion
No dobra -schowałem naszyjnik a Ripple go odnalazła. Dałem go jej

Ripple dokończ


http://gdabizuteria.pl/userdata/gfx/63db681669870ed27ae80dfe00953d42.jpg

Od Ripple

Wstałam i się przeciągnęłam... Zmęczona byłam, i było mi gorąco. Mama już była na nogach.
- Ripple, jakim cudem się pochorowałaś?
- Mnie się nie pytaj...
- Masz gorączkę i w ogóle. Nie wiem co się mogło stać... O zobacz, ktoś przyszedł!
Był to Snake z Betą Amber.

<Snake, mógłbyś? Wiem, długie to...>

piątek, 15 marca 2013

Od Snake

Fajna była ta Ripple ale nadal nie rozumiałem jak moja siostra może być taka śmiała to nie logiczne !!! A z resztą...Następnego dnia poprosiłem Babcię Amber aby zaprowadziła mnie do Ripple

Ripple dokończ

Niespodzianka

Kliknij a zobaczysz co się stanie! Taka mała dla was niespodzianka od Agester. ZAPRASZAM!


Od Ripple


Poszłam z mamą na spacer na polankę, z nami poszedł jeszcze Flearg, Shay go namówiła. Ganiałam za szczurem ale mi się znudziło... Usiadłam i myślałam. Podszedł do mnie jakiś fajny wilk.
- Cześć.
- Cześć, jestem Ripple, a ty?
- Snake - odpowiedział.
- Fajne imię. - jakoś się tak nagle otworzyłam.
- Dzięki... Co porobimy?
- Nie mam pojęcia. Może berek?
- No dooobra - był trochę nieśmiały, ale to nawet dobrze, ja też. Shay była moim wielkim przeciwieństwem.
Ganialiśmy się do upadłego, fajnie nawet było. Poprawka: Snake był fajny.
- Czekaj... Rady... Nie dam... - powiedziałam dysząc, ale pomiędzy salwami śmiechu.
- Ripple! Już musimy do domu.
- Sorki Snake. Mama woła. To do następnego razu co?
- Cześć!
Podeszła do mnie Shay z łobuzerskim uśmiechem.
- Ojoj, Ri, czy znalazłaś już...
Nie dokończyła.
- NIE! Ogarnij się!
Roześmiała się. W końcu ja z nią.

<Snake, jak chcesz to dokończ>

Od Diany

Spacerowałam... Bardzo mi się nudziło... myślałam o wilku, którego spotkałam... Nagle zobaczyłam Romea.
D- Dzień dobry.
R- Dzień dobry. Coś się stało? Wyglądasz na smutną.
D- Nie, nic. Do widzenia.
R- Pa.- Poszłam dalej. Zobaczyłam wujka Seti 'ego.
S- Diana jak dobrze cię widzieć.
D- Dzień dobry
S- Powiedz mi umiesz walczyć ?
D- Trochę...
S - Tego się bałem... Chodź za mną. - wzbiliśmy się w powietrze. Gdy dolecieliśmy do jakiejś kaplicy nawiśniętej w powietrzu wujek się odezwał.
S- Poczekaj tu chwilę.- i wleciał do środka. Po dziesięciu minutach wyleciał z boginią wody.
Aq- Tak samo jak Aisza... Jesteś śliczna, Diana.
S- To co zgodzisz się?
Aq- Aisza by mnie zabiła jeśli się zgodzę... ale jeśli się dowie, że nie pomogę będzie mnie torturować a później mnie zabije.- zaczęli się śmiać.- Niestety nie mogę się zgodzić
S- Ale...
Aq- Nie mogę ja już mam właścicielkę...Mogę jej jedynie pomagać.
S- Niech będzie... wytrenujesz ją?
Aq- Lepiej, by było jeśli jej treningiem zajął by się... Nie... Głupi pomysł... Jasne, że tak.
D -Jeśli mogę spytać o kim mówisz Aquadoro ?
S- W sumie może się uda jeśli powiesz o kogo chodziło.
Aq- Nie nie uda się.
S- O kogo chodziło?!?
Aq- Nie ważne!!! Nie pomoże jest nadal świetnym trenerem, ale...
S- Ale...
Aq- Nie zgodził by się. Trening zaczniemy od południa... Seti weź ją na jakąś łąkę. - dolecieliśmy po chwili zjawiła się Aquadora i zaczęliśmy trening. skończyłyśmy gdy zaczynało się robić ciemno.
Aq- Na dzisiaj koniec. Dobrze ci poszło.
D- Serio ?
S- Tak jesteś tak dobra jak Aisza.
Aq- Myślę, że sobie poradzisz.
S- Chodź odprowadzę cię do domu. -wujek mnie odprowadził i zasnęłam od razu byłam wykończona.

Od Romea

Spacerowałem z Celestią

Kiedy ślub???-spytała
Nie wiem mam inne obowiązki na głowie a ty skąd wiesz ?!?!
Wiatr słyszy wszystko
Rozumiem lepiej idź bo zbliża się Diana

Diana dokończ

Od Kolea

Matko ja nie chcę lecieć na Ziemię
Musisz. Masz spełnić zadanie
Dlaczego akurat ja?!?!
Bo to ty jesteś dziedzicem tronu
Zgoda ... Ale pod jednym warunkiem
Jakim?-spytała ma matka
Od razu kiedy wypełnię zadanie będę mógł wrócić do domu
Zgoda. A teraz już czas- popchnęła mnie do statku i poleciałem. Wylądowałem na planecie Ziemia. Gdy wyszedłem ze statku on od razu zniknął. Biegłem przed siebie i tam ja napotkałem Erin. Po rozmowie z innymi wilkami rozmawiałem z nią i zacząłem trenować chodź była jeszcze młoda

Od Snake

Nie wiem czemu mama namawiała mnie abym poznawał inne wilki i tak się z nimi nie bawiłem. Ale jedna wilczyca wydawała się całkiem miła. Podszedłem do niej sam i powiedziałem
Cześć
Cześć. Jestem Ripple a ty ??
Snake - powiedziałem

Ripple dokończ

Od Erin

Pojawił się jakiś dziwny wilk tak jakby nie pochodził z stąd. Nagle podszedł do mnie

 Witaj Erin
Skąd znasz moje imię ???
Znam je ponieważ przybyłem tutaj w bardzo ważnej misji
A jakiej ???-zadałam pytanie
Muszę cię wyszkolić
Na co -spytałam podekscytowana
Później się dowiesz a teraz chodź za mną-i poszliśmy

Kole dokończ

Od Eragona

Razem z Ice planowaliśmy ślub ale było to na jakiś czas niemożliwe. Więc poszliśmy odwiedzić moją ciotkę Lady.
Witaj Eragonie- powiedziała
Cześć ciociu to jest Ice moja narzeczona
Gratulacje-rzekła Lady resztę dnia tam spędziliśmy u niej gdy mieliśmy już iść powiedziała:
Jak będziecie potrzebować pomocy to mnie zawołajcie . Jeśli to będzie coś poważniejszego ja i Tajemniczy Krąg wam pomożemy
Dobrze to pa-powiedzieliśmy z Ice po drodze powrotnej natknęliśmy się na Padme


Krąg
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFchQjxtoaV8ojoArB4snotat428-JM-Slhc73nZ5dAXM__rFmHyaeDtH66NzErxfU0tqfF74Q2fpWNZc2Vwp3HvvdJPwc-KOK_sIHmFo83KgCJQL6AxRi1SevCLJzSvXzR8sY0knfI28/s640/element-wolves-element-pack-21455843-600-600.jpg
Padme dokończ

Od Rico

Zauważyłem że jest źle z Mellody. Mało rozmawiała i wo gule. Miałem nadzieję że to nie choroba nimfy...

Od Tary

Zawsze byłam samotna , mało kiedy z kimś rozmawiałam , ale dzisiaj wszystko miało się zmienić ...
Obudziłam się rano , a nade mną stała jakaś wadera
-Kim jesteś ? - zapytałam
-Mam na imię Estella... - potem chwile porozmawiałyśmy

Estella dokończ

Od Amber

Błąkałam się po lesie i nagle usłyszałam czyjeś kroki.Odwróciłam się i zobaczyłam jakąś waderę.
-Kim jesteś i dlaczego mnie śledzisz?!-warknęłam
-Mam na imię Tonks.masz jakąś watahę?-zapytała
-Jestem betą z jednej może dołączysz ??

<<Tonks?>>

Od Belli

Dzisiaj rano wstałam , byłam bardzo wyspana i szczęśliwa , szybko pobiegłam się przejść
-Cześć ! - krzyknęłam
-Cześć - odpowiedział jakiś wilk
Jak masz na imię?-spytałam
Naomi-odpowiedziała wadera


Dokończ Naomi

Od Aiszy

Y- Yasun
A- Aisza
Dv- Devil

Y -O Jezu. Nas atakują, a ty pójdziesz go ratować? Co jest dla ciebie ważniejsze, on czy cała wataha?!?
A- Ja... Wataha. Nie pozwolę im zginąć...  Nikomu... A Jasper do niej należy.
Y- Stój !!!- Stanął przede mną.
A- Co?
Y- Zostawisz nas jak już mamy małe szanse ?!?
A- Nie. Wrócę w ciągu 5 minut.
Y- Jakim- zniknęłam teleportowałam się do starych terenów mojej watahy
A- Devil !!! Gdzie jesteś wyłaź !!!- pojawiła się za mną.
Dv- Ładny pokaz piorunów, czyż nie ? Musi być silny jeśli używa magii w więzieniu.
A- Pomóż nam.
Dv- Ja?
A- Nie Mars. Pewnie, że ty !!!
Dv- Niby jak?
A- Zobacz co z Jasper 'em, zajmij się nim. A później pomóż nam w walce.
Dv- Zajmij się... Mogę go zabić ?
A- Nie !!! Pomóż strażnikom tak żeby go nie skrzywdzili, ani zabili.
Dv- Dobrze, a już wiesz co z lasem...?
A- Nie... Zajmę się tym po walce, później perły i na koniec ludzie.
Dv- Masz trochę na głowie.
A- Tylko trochę. Pomożesz
Dv- Jasne... Do zobaczenia
A- Pa. - Teleportowałam się do Yasun 'a
A- Jestem. To policzyłeś moją rodzinę i znajomych?

(Yasun i Jasper dokończ)

czwartek, 14 marca 2013

Od Jaspera


Tak więc siedzę. Mam mało sił. Tak więc ciężko oddycham. Tak więc jestem zmęczony. Tak więc siedzę, by odpocząć. Tydzień. Gordon mnie zostawił, ale jestem głodny. Od kiedy tu przybyłem, tylko raz podano nam posiłek. Przeniesiono mnie później do innej celi. Nie wiem dlaczego, ale tak. Teraz byłem sam. Mogłem wyglądać na dwór przez kraty, znajdowałem się na najwyższym piętrze. Padał deszcz. Tak więc siedzę i patrzę. Krople deszczu kapią na ziemię. Ucieknę. Dam radę. Słyszałem, że szykuje się jakaś walka, nie może mnie ominąć. Tak więc, gdy przychodzi strażnik. Udaję, że się duszę i zdechnę. Aisza, pewnie wydała rozkaz, żeby dopilnować mojego zdrowia i przybywa medyk. Wchodzi do celi. Uśmiecha się. Je też, ale nie dlatego, że przyszedł, lecz dlatego, że kraty od celi zostały otwarte. Rzucam mu ostatnie spojrzenie i już mnie tam nie ma. Pędzę korytarzem. "Wrócę do ciebie, Aisza" szepczę i biegnę. Za mną już dwaj strażnicy. Jeden wybiega przede mnie. Bez namysłu skręcam w bok w wąską uliczkę, przypominającą uliczkę w Wenecji. Pada deszcz, jestem na terenie więzienia, ale już na dworze. Tam kolejny strażnik. Wpadłem w pułapkę. Nie ma co biec. Musiałem coś wykombinować, tak więc ku ich zdziwieniu zatrzymuję się. Dam radę? Raz udało mi się w zoo, w którym nie działała magia wysadzić kopułę, teraz też dam radę. Skupiam się. Strażnicy są kilka metrów ode mnie. Magia. Zacząłem lewitować. Resztkami sił podleciałem na dachy budynków i upadłem. Jeszcze trochę. Sapię i się duszę, teraz naprawdę potrzebuję medyka. Co każde uderzenie serca obraz przed oczami robi się mglisty. Biegnę, skaczę nad budynkami. Ląduję i się przewracam. Chyba sobie złamałem łapę. Jeszcze trochę!!! Zmuszam się, bu wstać i na trzech łapach kuśtykam dalej. Cała krew zmywa się ze mnie smugami deszczu. Tak mnie znajdą strażnicy, po śladach krwi. "Cholera jasna!!!!" wrzeszczę. "Pieprzone więzienie " znów upadam. Muszę dać znak watasze. Ona mi pomoże. Przyjdzie mi z odsieczą. Ale musi się pospieszyć. Muszę dać im znak. Skupiam się, kręci mi się w głowie. Wiem, że teraz nie uda mi się uciec, przeceniłem swoje siły. Mam moment, zanim strażnicy mnie znajdą, ale nie wiele. Myślę. Przychodzi mi tylko jeden pomysł. Burza piorunów dla Aiszy. Nie wiem, gdzie jest, ale zrobię to. Skupiam się ponownie, ale rozpraszam "Dalej durniu!!!' karzę siebie. Robię krok i znów się przewracam sycząc z bólu. Warczę. Ostatnia szansa. Wyobrażam sobie Aiszę. Udało mi się ją zlokalizować. Zadanie będzie trudne, ale realne. Wyczarowuję jej widok w kałuży z mojej krwi i deszczu. Widzę, że jest z Yasunem. Skupiam się i wysyłam piorun koło Yasun'a. Londuje perfekcyjnie. Aisza bierze go na bok i idą się schować przed burzą. "No nie bądź głupia i się skapnij!" Zaklinam Aiszę. Wysyłanie piorunów na odległość jest skomplikowane, zostało mi parę strzałów i umrę. Warczę i posyłam piorun koło Aiszy. Odskakuje i się przeraża.
-Burza- tłumaczy Yansunowi- chodźmy do jaskini.
Idą i chcę wejść. Posyłam piorun i zapada się wejście do jaskini.
-O co chodzi ?!? - pyta zdenerwowany Yansun- cokolwiek przeklętego to jest, obronię cię.
Nawet ja się zaśmiałem, czyżby Yansun był taki odważny?
-To jest przeklęte- popycha Yansuna który upada na ziemię.- To jest miłość, Jasper jest w tarapatach.
Już odchodzę, prawie mdleję, ale jeszcze moment, muszę wysłuchać rozmowy.
-O Jezu- krzyczy Yansun- Nas atakują, a ty pójdziesz go ratować? Co jest dla ciebie warzniejsze, on czy cała wataha?!?
Słyszę tylko wahanie i mdleję.

<Niech dokończy Aisza>

Od Aiszy

S-  Dobrze. Według mnie większość poszła by i tak.
A- Hm... Nie wiem czy mogę zmuszać kogoś do walki...
Y- Ale w tedy przegramy !!!
A - Hm... Zastanawiam się... policzyłeś moją rodzinę i znajomych? Większość nam pomoże.

(Dokończ Yasun albo Saper)

Od Yasuna

Y; Saper,  Aisza, poczekajcie!
S; co?
Y; Chciałbym powiedzieć, że gdyby udział w walce brali by tylko wojownicy i obrona stada, Byśmy przegrali, bo tamte wilki wyślą do walki WSZYSTKIE WILKI. A z naszych watah wojowników i obrońców jest dziesięcioro. Czyli jeśli byśmy mieli wygrać, każdy wilk musiałby zabić po dziesięć wilków. Według mnie walczyć powinni wszyscy prócz Tary, Delili i Melody (Z mojej watahy) i szczeniaki, oraz jeden opiekun. I tak dzięki wykradzeniu przez Aro i Hybris przepisu na antidotum mamy większe szanse na wygraną. Ale jeśli będzie 10 na 100, to wygranie będzie cudem. Nawet, jeśli pomogą nam bogowie.

<dokończy Aisza lub Saper>



Od Sapera

Czekałem z Yasun 'em kiedy przyleciała Aisza.
A - Udało się! Pomogą nam.
Y - To super.
S - Nieźle, mamy 19 bogów do obrony. Nasi się zgadzają.
Y - Moi też.
Nagle przybiegła Sara.
Sa - Tato, Hybris odkryła jak się robi ten zabójczy eliksir!
Spojrzałem znacząco na Aiszę i Yasun 'a.
S - Ruszajmy.
Biegliśmy do Hybris, spisała się na medal!
Sa - Hybris, możesz się podzielić tajemnicą eliksiru.
Wszystko nam objaśniła, wydawało się to łatwe...
H - Ale jego sporządzenie nie jest takie proste. Zresztą, potrzebujemy dużo składników. Jest to jednak na tyle nieskomplikowane że zrobić to można w pół godziny.
Y - Mamy jeszcze jakąś dodatkową obronę prócz bogów?
A - Na razie nie... To znaczy tak... Chyba.
Już chciałem się spytać o co jej chodzi kiedy Yasun 'przypadkowo' nastąpił mi na łapę. Odpuściłem.
S - Dobra, moi muszą się przygotować do walki, muszę już niestety iść. Do następnego razu.
A&Y - Cześć!
Odwróciłem się do zielonej wilczycy.
S - Hybris, kto Tobie pomógł?
H - Skąd...? No dobra, Aro.
S - Spisaliście się. W jaki sposób to zrobiliście?
H - To wywiad jakiś?
S - Można tak powiedzieć. - uśmiechnąłem się.
Wszystko mi zdradziła, nie wiem jak im się udało...

środa, 13 marca 2013

Od Aiszy Ważne

A- Lunaris leć tylko do bogów w Yasun 'a i Saper 'a ja polecę sama ubłagać Tybettium 'a
S- Jesteś pewna?
A- Tak. Znam ich trochę.
L- Aisza. Czekaj!
A- Co?
L- Skąd masz...?
A- Nie teraz.- wzbiłam się w powietrze wiem o co mu chodziło o wisiorek... skąd go mam... wie, że mam większą moc... wcześniej byłam silna... A teraz... Doleciałam do kaplicy.
A- Tybettium? Hej...? Jest tu ktoś...?- pojawił się za mną Trevor.
Tr- Czego tu szukasz ?!?
A- Daj sobie spokój.
Tr-0 Wiem co zrobiłaś w więzieniu... Po co ich zaatakowałaś ?!?
A- Nie po co tylko bo co... Bo chciałam pomóc... i wiesz na co go wysłaliście... Nie sądziłam, że wsadzicie go do jednej klatki z Gordonem...
Aq- Jasper jest w jednej klatce z Gordonem ?
A- Tak... Teraz może być... Gordon się boi... nie zrobi mu krzywdy.
Ty- Gordon niczego i nikogo się nie boi. Dobrze o tym wiesz... Ale strażnikom kazaliśmy wsadzić Jaspera do dowolnej celi tylko nie z Gordonem... Musieli coś źle zrozumieć...
A- Nie ważne... Przyszłam tu w innej sprawie.
O- Niewiem...
A- Co?
O- Nie wiem czy powinniśmy go wypuszczać...
A- Nie, nie o to chodzi... W sumie o to też ale to później...
Ty- Mów.
A- Mam do was prośbę pomóżcie nam. Podobno zbliża się wataha nie przyjaciół, która jest dość liczna... Dużo liczniejsza do nas...
Ty- Co wy na to ?
Aq- Ja na pewno. Wiesz, że jesteś moją ulubienicą.
O- Zgoda.
Tr- Dobrze
Ty- Więc idziemy wszyscy... ale napewno bez Gordona...- nagle wszedł Tagot.
T- Aisza co ty tu robisz...?
A- Proszę pomożesz nam? Zbliża się wataha nie przyjaciół a jest o wiele liczniejsza...
T- Jak bym mógł nie pomóc? Jasne, że wam pomogę.
A- Dziękuję wam!!! Przepraszam was teraz muszę iść. Do zobaczenia !!!- poleciałam do Saper 'a i Yasun'a

(Niech dokończy Yasun albo Saper )


{Uwaga wszyscy wojownicy i obrona watahy ma wziąć udział w walce. Szczeniaki będą w jaskiniach lub innym bezpiecznym miejscu z resztą wilków.
P.S.  Nie wyzywałam Agester., cieszę się, że czyta nasze posty i jest na bieżąco}

Od Yasun 'a Ważne


A - Aisza
Y - Yasun
S - Saper
L - Lunaris

Y: Aisza! Saper!
A: Słucham?
S; o co chodzi?
Y; Szybko musicie mi pomóc!
A; jak?
Y; Jedna z naszych wilczyc podsłuchała rozmowę wroga, który pragnie nas zaatakować. Wiedzą jednak, że jesteście z nami, więc was zaatakują w drugiej kolejności. Skarlet powiedziała też, że tamtych wszystkich wilków jest 100, a z naszych trzech watah dorosłych wilków jest ok. 48 wilków. szczeniaków jest ok. 19.
S; Może jeśli poprosimy bogów to nam pomogą.
Y; Na pewno. Nasi bogowie nas kochają.
A: Nie jestem pewna. No wiecie, ten wybryk Jaspera...
Y: Aiszo, My też mamy bogów. nawet jeśli twoi są na nas fochnięci, ale naszych jest razem 19 i są z nami w zgodzie. To znaczy u nas jest taki jeden, który też jest w wilczym więzieniu. Wiem jednak, że oni w nic nie wierzą, tyle że maja przepis na eliksir zwany Jadem Mrocznej Planety. Nawet Nieśmiertelny wilk od tego umiera.
A : Och!
S ; Matko, co jest w tym eliksirze?
Y ; Prawdopodobnie jad węża skorupnika czarnego, krew skorpiona Malabu Morte i włosami pająka Srebrnego Humwara. To oczywiście tylko przypuszczalne składniki.
A ; A jak oni tym uśmiercają?
Y ; to działa tylko wtedy, gdy zostanie ukąszony prosto do żyły, dlatego one smarują sobie tym kły i prosto w żyłę, a jak połkną, to mogą się poważnie rozchorować, ale ta wataha zna przepis na antidotum, który zażywają przed walką i nic im nie jest.
S; bez bogów sobie nie poradzimy.
A; Lunaris, chodź tu!
L; jestem.
Y ; masz zadanie. Pójdziesz teraz do bogów Moich i Sapera, namówisz ich do pomocy w walce, I spróbujesz przebłagać bogów Aiszy.
L ; Dobrze. Czy coś jeszcze?
Y ; Nie, ale pośpiesz się.

Wejście się w garść!

Tu Agester. Znów pojawiam się nieoczekiwanie i "nielegalnie", ale uwierzcie, że Asia MM już mnie upomniała za wczorajszy wybryk XDDD Swoje nacierpiałam, ale jestem gotowa nacierpieć więcej, byle tylko wam to powiedzieć. Co się z wami dzieje?!? Kiedyś mieliśmy 94% głosów , że wataha jest rewelacyjna. Dlaczego to się teraz pogorszyło?!? Wejście się w garść i poświęćcie więcej czasu na watahę, by znów odzyskała dawną sławę. Wiem, że nie chce wam się szukać nowych lokalizacji, ale patrzcie jak jest ich mało?!? Przy okazji przypominam, że każdy ma mieć wstawiony banner z linkiem do watahy.

Dziękuję za przeczytanie, Agester.

wtorek, 12 marca 2013

Od Shayde

F - Cześć Shayde!
S - Cześć!
Kilka minut po tym zdarzeniu przyszła mama.
D - Wiecie co? Dzisiaj w nocy zobaczycie tatę!
Wszyscy łącznie z Syriuszem zrobili wielkie oczy.
D - Tak, wiem, ale znalazłam sposób.
Przytuliła nas. To znaczy mnie i moją siostrę.

KONKURS



KONKURS!!!

Witajcie, 

Tu Agester. Wiem, że wchodzę tu "nielegalnie" bo teraz watahę prowadzi Asia MM , ale myślę, że się nie pogniewa :). Chcę powiedzieć, że tęsknię za wami i postanowiłam zorganizować konkurs. Polega on na narysowaniu ulubionej pary wilków. Do wyboru: 

1. Aisza i Jasper
2. Riko i Mellody 
3. Padme i Syriusz
4. Aro i Bella

NIE WOLNO NARYSOWAĆ PARY GDZIE ZNAJDUJE SIĘ TWÓJ WILK!!!

Później będzie głosowania na najładniejsze prace, na howrse. Każdy gracz z zewnątrz będzie mógł głosować. 

Można zgłosić szkice, malunki, rysunki, zdjęcia uformowanych z gliny lub plasteliny figurek, zdjęcia rysunków/ rzeźb na śniegu. Prace wysyłamy na e mail aweigt@wp.pl lub gangeza@gmail.com  do 20.03.2013

A teraz najlepsze. Nagrodą będzie:

1wsze miejsce: 100 punktów (ale nie będzie łatwo) i na zachętę tego źrebaka na howrse z 43 * doskonałości

2gie miejsce: 80 punktów oraz Puszkę Pandory (na howrse)

3cie miejsce: 60 punktów oraz tego konia na howrse. 

Reszta: 40 punktów

UWAGA: Można zgłosić do 4 prac ( z których każda zostanie osobno nagrodzona). Zapraszam wszystkich do udziału. Sponsorem nagród howrsowskich jest Agester. Istnieje możliwość wymiany howrsowskiej nagrody na jej równowartość. 

Każdy może wziąć udział, łącznie z Asia MM oraz osobami które wygrały w poprzednich konkursach. Życzę powodzenia! Więcej pytań na PW! 

Agester

Od Aiszy

A- Aisza
S- Seti
S1- Strażnik 1
S2-  Strażnik 2
M- Mama (Aiszy i Seti 'ego)
T- Tata  (Aiszy i Seti 'ego)

Strażnicy mnie wyprowadzili, tak samo Seti 'ego...
A-  Pożałujecie tego wy i bogowie...
Se- Aisza...?
S1- O czym ona mówi?
S2- Nie wiem.- moja sierść zaczęła przybierać kolor krwi... Furia...
S- O nie...
A- Czas się pobawić...- walnęłam jednego strażnika, a później drugiego... Obaj wylądowali na ścianę..
A- Mówiłam, że pożałujecie- wpadłam w śmiech. - A teraz przepraszam muszę się z kimś zobaczyć. Teleportowałam się do rodziców razem z Seti 'm i zemdlałam. Kiedy się obudziłam rodzice i Seti stali nade mną.
A- Co się dzieje...?
M- Aisza... Wszystko dobrze?
S- Aisza... Żyjesz ?
A- Żyje... Seti jakim cudem tu jesteś ?- podniosłam się powoli
T- Furia ma większą moc od bogów... ale działa krótko...
A- Czyli moc furii przeniosła tu Seti 'ego, a próbował wyjść ?
S- Tak... mogę wchodzić i wychodzić.
A- To świetnie... Nie wiecie jak mam go uwolnić ?
T- Nie maleńka......
M- Tak maleńka...
T&A&S- CO ?- Tata był nie mniej zdziwiony niż ja i Seti.
M- Wisiorek. Dzięki niemu mogłam używać magii wszędzie i była ona dwa razy większa.
A- Nie czuję się inaczej...- mama podeszła i włożyła kluczyk do kłódeczki, przekręciła dwa razy i powiedziała.
M- Dobranoc jak się obudzisz będziesz się czuła inaczej...-zemdlałam... Nie wiem co było potem...
Gdy się obudziłam byłam u siebie jaskini...
A- (myśli) Czy to był tylko okropny koszmar...? Jeśli tak może nie ma Devil 'a , a Jasper jest cały i zdrowy...?- nagle wbiegła Diana
D- Mamo obudziłaś się !!!
A- Ile... Ile przespałam... ?
D- Cały dzień.
A- Gdzie...
D- Co ?
A- Nic muszę iść. Do zobaczenia !!!- wybiegłam z jaskini i zaczęłam się rozglądać...
A- Zabiję ich- powiedziałam szeptem sama do siebie.
D- Mamo... dobrze się czujesz ?
A- Świetnie jak nigdy- powiedziałam wściekła.- Pa maleńka...
D- Co ?
S- Aisza... Ty... Diana idź się pobaw, albo coś tam...- Diana odeszła niechętnie.
A- Seti... Tu jesteś co się stało?
S- Ty powiedziałaś do Diany maleńka....
A- Możesz przejść do rzeczy. Jakim cudem jestem na naszych terenach?
S- Przyniosłem cię...
A- Znacz... To nie był jeden wielki koszmar...- powiedziałam do siebie...
S- Przykro mi...
A- Mi nie...
S- CO ?!?
A- Wiesz jakie bogowie teraz przeżyją piekło ?
S- Nie... Proszę nie...
A- Tak... Obiecałam, że pożałują... A ja dotrzymuję słowa.
S- Aisza... Może chodźmy do rodziców...- Nagle zobaczyłam Yasun i Sapera biegnących w naszą stronę

(Yasun dokończ)

Od Jasper'a



Ból. Od jak dawna tu jestem? Dwa dni? Nic nie jadłem, raczej nie dbają o mnie. Moja sierść jest cała klejąca od starej krwi i pokryta nową warstwą. Cały śmierdzę krwią i cierpieniem. Oby tylko Aisza się nie dowiedziała. Co mi zrobili bogowie, skazali mnie na pobyt w jednej celi z Gordonem. Wiedzieli, że po jakimś czasie się zamęczę. Niby już nie żyję i niedługo jak nie "zniknę" to naprawdę umrę. Muszę zregenerować siły, ale to nie realne. Nie da się stąd uciec, nawet "zniknąć". Nic nie mogę zrobić. Siedzę więc tak skulony i płaczę. Po raz pierwszy kraty się otwierają, może byli tacy łaskawi mnie nakarmić? 


Siedzę z tyłu celi daleko w cieniu. Mam podbite jedno oko i ledwo co widzę. Dwa razy mnie torturowano za prośbę bogów. Dwa razy zemdlałem i znów budziłem się w celi. Kiedy jednak wchodzi tam Aisza, wstrzymuje oddech, nie może mnie takiego zobaczyć. 
-Wiem, że tu jesteś- mówi- wybacz.
Powoli wychodzę z cienia. Widzę, że jest przerażona. Czy zaczyna płakać. 
-Nie możliwe, co oni ci zrobili?- płacze
Nie odpowiadam. Podchodzi do mnie mnie przytulić, ale odsuwam się. Zdziwiona patrzy się na mnie. 
-Nie jestem normalny. Jestem tworzywem piekła, tak jak Ammenum. Nie powinni żyć tacy jak ja. Posłuchaj. Teraz umrę, bo kończą mi się siły...
-Nie umrzesz... nie możesz!-krzyczy
Słyszymy jak idą straże. 
-Posłuchaj- mówię pospiesznie- Powiedz Tagotowi, że kazałem ci dać perły, on będzie wiedział o co chodzi- westchnąłem - nie przejmuj się tym idź dalej. 
-Ale to niemożliwe, żebyś umarł, już nie żyjesz. 
-Ale nie mam tyle sił, żeby stale być tu na świecie, niedługo się wykończę, jeśli mnie nie wypuszczą, a wiem, że tego nie zrobią. Musisz dokończyć misję, mówię, a z pyska leci mi krew. 
-Jak oni cię traktują?!? Załatwię, żeby cię wypuścili. Coś ty zrobił?!? Przecież cię kocham! 
-Nie powinnaś, jestem jak diabeł. 
-NIE!!! - krzyczy
Wchodzą straże:
-Co się dzieje?- pyta potężny wilk
-Żądam wypuszczenia go! - mówi Aisza i wskazuje mnie
-Nie możemy, bogowie się nie zgadzają, zasłużył sobie na taką karę. 
-Musicie! - wrzeszczy zrozpaczona.
-Proszę się uspokoić, bo więzień pożałuje. 
-Rozkazuję wam! - krzyczy Aisza
Strażnik wyje. Po chwili przed celą stoi około trzydziestu strażników. Ze smutkiem patrzę na Aiszę. 
-Proszę ją wyprowadzić! - krzyczy dowodzący strażnik
-Uratuję cię... - szepcze mi do ucha
-Magia tu nie działa- mówię bez nadziei 
Aisza się załamuje. Wyrywa się u gryzie. 
-A ciebie czeka kolejna porcja tortur cwaniaczku- mówi wilk i uderza mnie. Skaczę i próbuję się wydostać. Ale oni mnie osaczają. Upadam na ziemię. Związują mi łapy. Po chwili czuję uderzenie bata na skórze... wrzeszczę nieopętany. Słyszę wrzask Aiszy, nie bólu lecz smutku. Wiem, że ją wypuszczą i już tu nie wpuszczą. Nie uda im się mnie uratować i dobrze, jestem wytworem piekła. Czuję drugie uderzenie i pluję krwią. Później widzę ciemność. Nie wiem ile czasu minęło, ale znów budzę się na tej zimnej i wilgotnej posadzce , cały we krwi, obolały, czekający na śmierć. 


Od Aiszy

A- Aisza
T- Mars (ojciec Aiszy, nie żyje)
M- Diana (matka Aiszy, nie żyje)
Ty- Tybettium
Aq- Aquadora
O- Orgeneza
Tr- Trevor
Ta- Tagot 
G- Gordon

Byłam z rodzicami spędzałam z nimi coraz więcej czasu. Nagle pod moimi łapami zatrzęsła się ziemia
A- Co się dzieje ?!?
T- Aisza leć do bogów. My nie możemy opuszczać tego terenu. Opowiesz nam co się stało jak wrócisz.
A- Dobrze.- poleciałam do kaplicy Bogów. Wleciałam do środka
A- Tybettium !!! Halo!!! Jest tu ktoś ?!?
Ty- A- Aisza...
A- Co się stało?
Ty- Aisza lepiej nie teraz...
A- Uwierz będzie lepiej jak dowiem się od razu !!!
Ty- Wystarczy, że powiem ci, że to Devil...
A- Nie nie wystarczy!!!
Aq- Aisza co ty tu robisz ?
A- Żartujecie ?!? ziemia się zatrzęsła !!!
Aq- T-ty nic nie wiesz...?
A- Nie !!! I chce wiedzieć co się stało!!!
O- Aisza... Spokojnie...
A- Przepraszam... Muszę się dowiedzieć co ty było.
Tr- Dlaczego ci na tym tak zależy ?
A- W sumie... Czy duchy mogą zniknąć ?
Ty- Nie, chyba że coś się zmieni. Czemu pytasz ?
A- Czy to trzęsienie może spowodować zniknięcie ?
Ty- Nie...
A- No to ok... Nie muszę wiedzieć...- odwróciłam się i wyszłam z kaplicy... Kiedy wyszłam wpadłam na Tagota
Ta- I co zadowolona ?!?
A- Co?
Ta- Pytam czy jesteś zadowolona ?!?
A- Ale o co- nie dał mi do kończyć
Ta- Jasper zaatakował bogów bo myślał, że go nie kochasz !!! Cały czas znikasz i nawet ja nie mogę cię znaleźć !!! PYTAM ZADOWOLONA ?!?
A- CO ?!?
Ty- Ty idioto coś ty narobił ?!?
Ta- Ja ?!?
Ty- Przecież ona o niczym nie wiedziała!!!- Zniknęłam już mnie ie było leciałam do rodziców.
A- Mamo, Tato !!!
M- Co się stało?- Przytuliłam się do matki i ojca
A- Jasper...
T-Coś mu się stało...
A- Zaatakowała bogów...
M&T- CO ?!?
A- Z mojej winy... Myślał, że cały czas spędzam z Devil 'em i, że już go nie kocham...
M- Maleńka... Już, nie płacz...
T- Wiesz co z nim zrobili ?
A- Nie...
M- Pewnie zamknęli w więzieniu...
A- I co teraz...?
T- My nie możemy stąd wyjść... Weź Seti 'ego i poleć z nim do Jaspera.
A- Dobrze- Po chwili byłam już z Seti 'm przy więzieniu. Wpuścili nas bez, sprzeczek. Dostaliśmy się do celi, w której był Jasper. Nad nim stał Gordon.
A- Odsuń się Gordon.
G- Bo co ?!?
A- Serio... A może chcesz, żebym powiedziała o jednej wilczycy imieniem Geri ?
G- KTO CI POWIEDZIAŁ ?!? Wiedział tylko... No tak...- odsunął się A ja weszłam do nich z Sati 'm

(Jasper dokończ)

Kaplica od środka
















Więzienie
http://i46.tinypic.com/2ln95rd.jpg


Od Aro

-Nie możemy ci ufać!- warknąłem- odejdź!
Wtedy zaczęła się trzęść ziemia, a wiatr był tak silny, że musieliśmy się położyć. Ziemia zaczęła się trząść. Chwytam Bellę i ciągnę ją w bezpieczne miejsce. Coś krzyczy, ale nie słyszę, pioruny zagłuszają jej delikatny głos. Domyślam się, że to tata coś namieszał. Puszczam ją i wracam po szczeniaki. Prawie zemdlałam , kidy zorientowałem się, że jest tylko Snake. Ten głupek ukradł nam dziecko. Chwytam Snake'a i biegnę do Belli. Patrzy na mnie pytająco, ale kiedy nie odpowiadam, tylko biegnę gonić złodzieja słyszę jak płacze...

<Niech dokończy Bella>

Od Jaspera



12 Marca, 12 pereł. Tyle ich mam. Za razem dużo jak i mało.  Nie ocalę nimi świata, ale mogę go poruszyć. Teraz większość czasu spędzam sam. Aisza się zmieniła, ma więcej na głowie, może już mnie nie kocha, ma całych tych swoich "przyjaciół". Jestem sam. Zacząłem biec przed siebie. To nie ma sensu. Dni są długie i nudne. Muszę znaleźć sposób, by się zabić. Muszę stąd odejść, teraz dla nikogo nic nie znaczę. Pobiegłem przed siebie. Przepaść. Skaczę, ale nie umiem już spadać, lecę przed siebie, a Tagot na mnie ze złości warczy... uderzam go. Obraca się w powietrzu bo chce mnie powstrzymać. Pędzę ku kaplicy bogów, rozgniewam się i zniknę, oni do tego doprowadzą. Tagot uderza we mnie piorunem , ale ja bronię się tarczą. Oddaję cios piorunem. Uderza w Tagota, który lekko obniża lot. Dotarłem do kaplicy. Tagot'a nie było. Pewnie poleciał po Aiszę, ale co z tego, jak ona przyjdzie i powie: Nie rób tego, kocham cię". Będzie kłamać. Orogeneza siedzi i medytuje. Uśmiecham się chytrze. Zbieram siły i wysyłam najmocniejszy możliwy piorun. Orogeneza zdezorientowana kuli się z bólu. Aquadora już do mnie biegnie. Tybettium stoi w oddali, nie ma zadowolonej miny. Trevor wyje. Zaczyna się burza gniewów. Orogeneza wznieca Tajfuny, Huragany, psuje wszystko wiatrem. Oby tylko nic się nie stało watasze. Tagot z dala strzela piorunami. Aquadora podwoiła siłę wody. O nie! Flearg był nad wodą, oby nic mu się nie stało. Trevor wywołał trzęsienie ziemi. Świat się wali. Rozgniewałem bogów. Tybettium próbuje wszystkich uspokoić, ale na bierno. Jacyś sługosi biegną w moją stronę, zabiją mnie. Zawyłem. Oberwałem w głowę i straciłem przytomność. Obudziłem się na zimnym kamieniu, lekko wilgotnym. Moje futro sklejone krwią, pewnie moją własną. Krwawię, bito mnie. Nie mogę się poruszyć z bólu, rozumiem tylko jedno: Jestem w więzieniu wilków. Warczę, kiedy słyszę głos:
-Tak ci było śpieszno się ze mną widzieć?
Był to głos Gordona, najgorsza kara na świecie. Ale zasłużyłem sobie na nią. Zasłużyłem od momentu kiedy się urodziłem i po kolei wszystkich pakuję w niebezpieczeństwo. Muszę znieść tą karę. Gordon podchodzi i mnie z całej siły uderza. Skomlę z bólu, a on się śmieję. Czuję jak spływa po mnie nowa porcja ciepłej cieczy, krwi. Przechodzą mnie ciarki. Próbuję przegryźć kratę, ale jest z gruba. Magia tu nie działa. Rzucam się na kratę, a Gordon się śmieje. Spływa mi łza, która się miesza w kałuży krwi.
-Wybacz Aisza- szepczę

poniedziałek, 11 marca 2013

Od Flearg'a

Tata zabrał mnie, Renesmi, Ripple i Shayde nad fioletowe jezioro, abyśmy się pobawili i zamoczyli łapy w wodzie. Ripple i Renesmi goniły mysz, a ja grałem z Shayde kto głębiej wejdzie do wody. Oczywiście tata nas pilnował. i....... hop! dałem nurka i byłem cały mokry. Shayde się roześmiała. Jeszcze raz dałem nura, ale tata złapał mnie za kark z miną ,,Nie rób tego bo się przeziębisz'' Tata miał rację, kichnąłem i zrobiło mi się zimno. Tata zrobił do mnie kolejną minę, tym razem znaczyła 'a nie mówiłem?'
- dobra maluchy, wracamy do domu bo nie tylko Flearg się przeziębi!
Gdy tata płynął z nami łódką, kichałem jak bóbr. W jaskini była mama.
- matko boska, co ci się stało?
- wpadłem do wody.
- nie wpadłeś do wody, tylko specjalnie się w niej zamoczyłeś.
- no dobrze Flearg, zabiorę cię do Tary, bo Delili nie ma w domu.
- cześć Shayde!
<dokończy Shayde>

niedziela, 10 marca 2013

Od Delili

Może to było trochę dziwne, ale po rozmowie z Aiszą czułam się jakby lżej. Lubiłam jej towarzystwo.
D - Padme, możesz zająć się szczeniakami?
P - Nie ma sprawy.
Poszłam nad mój strumień. Mój i Shiru. Księżyc wschodził. Przypomniałam sobie słowa mojego partnera: Celuj w księżyc... Może chodziło o magię, a może tylko wycie? Rozmyślałam nad tym długo. Z tych rozmyślań zasnęłam...

Widziałam we śnie Shiru. Mówił do mnie czule: "Dobrze myślisz... Pamiętaj, nie poddawaj się. Jak ja to mówię: Tam gdzie wycie, tam i serce twoje..." I rozpłynął się.

P - Delila, obudzisz się w końcu?
D - C-co?
P - Martwiliśmy się o ciebie, a ty sobie spisz przy strumieniu!
D - Zasnęłam niekontrolowanie, już idę... - było dobrze po północy.
Zasnęłam tuż po położeniu się przy szczeniakach. Już wiem co mam zrobić. Ale co to da?

Od Aiszy

A- Zobaczę co da się zrobić... Ale wydaje mi się, że na początku przyszłego tygodnia.
M- Ok! Dzięki !!!
P- Dzięki.
A- Do zobaczenia. - wyszliśmy z jaskini, a ja poszłam do Delili i jej szczeniaków.
A- Hej Delila.
De- Hej. Dzieci zobaczcie kto przyszedł! - Szczeniaki przybiegły.
A- Może się przejdziemy ?
De- Jasne.- poszłyśmy na polanę szczeniaki skakały wkoło nas, a my szłyśmy rozmawiając.
A- Jak się trzymasz ?
De- Lepiej mi po przeprowadzce... A ty odzyskałaś Jasper 'a...
A- Zależy co rozumiesz przez "odzyskałaś"
De- Przecież jest przy tobie żyje....
A- Nie... Ja go nie widziałam od kiedy wataha dowiedziała się o tym, że żyją...
De- Naprawdę ?
A- Tak... Zresztą... Nie wiem co bym mu powiedziała...
De- Dlaczego?
A- Trudno to wyjaśnić... Nasz świat jest magiczny. Pamiętasz?
De- Tak...
A- Wolała bym czasami, żeby nie było w nim żadnej magii...
De- Nie rozumiem...
A- To... Nawet jeśli go zobaczę... Nie wiem dla czego, ale nie umiem być taka sama dla niego...
De- Coś się stało?
A- Nie właśnie nic...-skłamałam... pojawił się Devil... wisiorek... moi rodzice...
De- Na pewno ?
A- Tak. A jak Ci się mieszka z nowymi lokatorami?
De- Świetnie !!!- Chodziłyśmy tak do wieczora później odprowadziłam Delilę i szczeniaki do domu, po czym Sea teleportowała mnie na skałę gdzie po latach zobaczyłam Despair 'a...
A- Sea... Co ja mam zrobić...?
S- Nie wiem... Może jutro zajmiemy się lasem ?
A- Masz rację za długo to odkładam... Wracajmy.- Po powrocie nie mogłam zasnąć przez całą noc prawie nie spałam...

Od Moon

M:Jak najszybciej.
P:Tak!
A:Nie musicie się tak spieszyć,ślub wam nie ucieknie.
M:Skąd wiesz?
Spojrzałam na Aiszę podejrzliwie i zaczęliśmy się śmiać.
P:No to jak?
A:Zobaczę co da się zrobić...
 
<<Aisza?>>

Od Aiszy

A- Oczywiście, że się zgodzę.Czemu miała bym się nie zgadzać?
M- Dziękuję!
A- Niestety muszę już iść. Nie gniewajcie się.
P- Jasne, dzięki.
A- Nie ma za co. Ach... zapomniała bym.
P- Co ?
A- Kiedy ma być ślub ?

(Moon lub Picallo dokończ)

Od Picallo cd Moon

A: O Moon,Picallo nie spodziewałam się was tutaj.Witajcie, proszę wejdźcie.
Weszliśmy do jaskini, usiadłem i zacząłem.
P: Witaj, razem z Moon chcemy wziąć ślub, czy zgadzasz się?-powiedziałem patrząc na nią.Ta kiwnęła głową i oznajmiła...

<Aisza?>



Od Aiszy- Wataha Ognistej Łapy

A - Aisza (Alfa Watahy Wilczych Serc)
Sa - Sara (córka Alfy Watahy Ognistej Łapy)
S - Saper (Alfa Watahy Ognistej Łapy)
Se- Seti (Córka Alfy Watahy Wilczych Serc)
D- Diana (Przybrana córka Alfy Watahy Wilczych Serc)
Am- Amber (Beta Watahy Wilczych Serc)
K- Katrin- (Beta Watahy Ognistej Łapy)

Byłam przy jakimś jeziorku daleko poza naszymi terenami... Myślałam o Devil 'u, Jasper 'ze... ale głównie o mamie i tacie... Nagle usłyszałam jakiś szelest wyskoczyła jakaś wilczyca. Wyglądała na młodą.
Sa- Kim jesteś ?!? Czego tu szukasz ?!?
A- Ja?
Sa- Tak !!
A- Jestem Aisza, przepraszam musiałam odejść trochę za daleko.
Sa - Jesteś na terenach watahy mojego ojca! Muszę cię niestety do niego zaprowadzić.
A - Dobrze, a ja pójdę dobrowolnie...
Doszłyśmy.
Sa - Tato, ta wilczyca była na naszych terenach.
A - Ty pewnie jesteś Alfa tego stada. Ja jestem Aisza, Alfa Watahy Wilczych Serc. Przepraszam że weszłam na wasze tereny, zamyśliłam się. - mówiłam to tak jakbym chciała sama od kogoś usłyszeć.
S - Oczywiście, rozumiem. Jak byłem w innej watasze też mi się to zdarzało. Ale do rzeczy. Jeśli jesteś Alfa nie mogę cię ukarać. Nie tylko ze względu na honor jak i na to że byłby konflikt pomiędzy watahami. Ale, jest inny sposób by nawet zbliżyć do siebie te stada. Zawsze jest. A masz jakiś pomysł?
A- Zawarcie pokoju między naszymi watahami. W ten sposób obie watahy skorzystają.
Sa- Na przykład ?
A- Nie będzie w przyszłości wojny między nami, w razie kłopotów pomoc drugiej watahy i ostrzeżenie w razie niebezpieczeństwa.
S- Dobry pomysł.
Sa- Tato...
S- Nie teraz
A- Powiedzcie tylko kiedy i gdzie, ma się dokonać ceremonia.
S - Myślę że granice naszych terytoriów to będzie dobre miejsce. Teoretycznie każdy będzie u siebie.
A - Też tak myślę. Może tamta góra pod którą przepływa strumień?
S - Dobry pomysł. Jutro?     
A- Zgoda.
S- O której?
A- Może w południe ?
S - No to ustalone. Jutro w południe na zachodniej górze.
A - Dokładnie. Okey, na mnie już czas, robi się ciemno, do jutra!
S - Do zobaczenia.
Wróciłam do watahy. Teraz muszę wszystkich poinformować...
Poinformowałam wszystkich i położyłam się spać. Rano gdy się obudziłam myślałam o tym co będzie... Jak powiedzieć o tym Jasper 'owi? No cóż. Poszłam zobaczyć strumyk razem z Dianą i Angel.
Było dobrze przed południem, jakieś 4 godziny. Góra nie była taka duża jak się spodziewałyśmy. Weszłyśmy na nią bez trudu. Strumień gładko przepływał przez górę, a ona z kolei była dość szeroka. Z pewnością się tu zmieścimy.
D - Mają ładny widok.
A - Prawda? Eh... Tylko żeby ceremonia była bez żadnych nieporozumień.
Zobaczyłam wchodzącego Sapera.
S - O, cześć. Chciałem być tu wcześniej by wszystko przygotować jak należy.
A- My też.- Uśmiechnęłam się. Nagle przybiegł Seti.
Se- Aisza.
A- Nie teraz.
Se- Las.
A- Rozumiem, ale nadal nic nie wymyśliłam...
S- O co chodzi?
A- Nic takiego... To jest mój brat Seti
Se- Dzień dobry
S- Witaj.
A- Seti znalazł wisiorek w lesie i nie wie czyj jest.
S- Wisiorek ?
Se- Tak, podkowa. Zapytam Mirandy może ktoś od nich będzie wiedział.
A- Nie, już pytałam nie wiedzą czyj to.
Se- Rozumiem. Popytam jeszcze.Pa.- I zniknął
D- Mamo zaczynamy przygotowania ?
A- Tak.
Trochę nam zeszło, ale się udało przed przyjściem watah, i jeszcze trochę zajęło zebranie wszystkich.
S - Przelicz swoich.
A - Okey.
Wszystko było idealnie. Mam nadzieję że będzie tak dalej.
A- (myśli) Tylko co z Jasper 'em... Chciała bym, żeby tu był...- Saper' ze wszyscy już są od nas. A u was ?
S- Też. Więc zaczynajmy.- Angel podbiegła i powiedziała do mnie szeptem
An- Aisza jak odprawimy ceremonię bez Jaspera ?
A- Zastąpię go. Nie może tu być, nie żyje. I dobrze o tym wiesz.
An- Ale...
A- Nie. Przepraszam muszę iść.- Usiadłam po jednej stronie rzeki z Amber, a Saper, Sara i Katrin po drugiej.
S- A Samiec Alfa ?
A- Nie żyje.- powiedziałam zimnym głosem jakby jego śmierć była mi obojętna.
S- Rozumiem...
Am- Czyli zamiast Jasper 'a czytać Aisza?
A- A widzisz gdzieś tu Jasper 'a?
Am- Jasne -Amber z Katrin zaczęły ceremonię.
K - Według prawa Watahy Wilczych Serc, byśmy mogli zawrzeć przymierze, samiec lub samica Beta z jednej watahy, i samiec lub samica Beta z drugiej, muszą odprawić ceremonię
Am- Saper 'ze i Aiszo, zgadzacie się na zawarcie przymierza między waszymi watahami?
S&A- Tak, zgadzamy się – odpowiedzieli równocześnie
K- Saro i Aiszo, przyrzekacie pilnować porządku w watahach?
Sa&A- Przyrzekamy – odpowiedziały
K- No to teraz, według tradycji rozpoczynamy wspólne polowanie na jelenie, i przyjęcie by zacieśnić więzy- powiedziała Katrin. Wszyscy pobiegli Upolowaliśmy łącznie pięć jeleni, gdy wszyscy już się najedli bawiliśmy się do rana. Było świetnie. Wróciliśmy wszyscy ok. 3.00 rano. Zabawa była świetna, ale byłam zmęczona więc się położyłam i zasnęłam.