czwartek, 27 grudnia 2012

Od Tinwe

Przechadzałam się po świetlikowej łące, zabawiałam kwiaty , by kwitły ogromne i ubierały się w piękne kolory. Była to rutyna. Później poszłam po wodę dla podopiecznych z jeziora, zaraz przy świetlikowej łące. Wróciłam, a wtedy wiatr szepnął mi do ucha wiadomość, którą tylko ja i kwiaty mogły zrozumieć. Wszystkie od razu pobledły, podobnie jak ja, myślałam , że zemdleję. Pobiegłam do medyka, ale na mojej drodze spotkałam Angel. Strasznie sapałam;
-co się stało?- zapytała z niepokojem
Zaczęłam się strasznie śmiać, ale ze smutku. Po chwili przestałam, uświadomiłam sobie, że zwykły wilk by się teraz nie śmiał. Zaczęłam szlochać, wpadłam w histerię i niewinny płacz przerodził się w głośną agonię. Jakbym umierała.
-C O   S I Ę    S T A Ł O !?!- krzyczała Angel
-Ma.....m.....alfa.....umarł.....!
-Coś nie tak z Jasperem?! Już wzywam medyka
-Nieeeeeeee.....!-krzyczałam, ale ona to chyba źle odebrała, jakbym krzyczała dlatego, że umarł Jasper, ale przecież on żyje- nieeeee....
-Już wzywam pomoc, nie martw się, może da się go uratować!
Dobiegła Aisza.
-Co się stało? -zapytała, a Angel zaczęła szlochać-co się stało?
-Jasper, nie żyje... znaczy nie wiem, ona tak twierdzi- Angel pokazała mnie palcem
-Istna wariatka!-krzyknęła Aisza- przecież jeszcze dwie minuty temu widziałam Jaspera! Naprawdę jej odbiło!- Angel odetchnęła z ulgą
-Al...l...ll...e j..ja n..nie mówił..a..am , że nie żyje! - płakałam dalej
-To kto nie żyje?!?- obie krzyknęły na raz
-Moja.....Jaspera....mama.....-zemdlałam usłyszałam jedyniekilka słów które wypowiedziała chyba Aisza:
-O nie! Leć po medyka, ja zawiadomię Jaspera- zaczęła delikatnie, niczym księżniczka szlochać

<Niech dokończy Aisza i Angel>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz