Szłam dziś łąką.
Myślałam o moim(strasznym dziecinstwie.
Mama zawsze mi opowiadała taki oto wierszyk:
Wilk i owce
Wilk, chociaż to ostrożny, przecie, że żarłoczny,
Postrzegł ścierwo, chciał dostać i wpadł w dół poboczny.
Siedzi w jamie i wzdycha; wtem owieczki słyszy.
Patrzą w dół, aż wilk w jamie siedzi, ciężko dyszy.
Odezwał się na koniec, rzekł do nich powolnie:
"Nie wpadłem, za pokutę siedzę dobrowolnie;
Trzeba czynić pokutę za boje, za groźby,
Za to, żem was pożerał..." Owce zatem w prośby:
"Wynidź z dołu..." "Nie wyjdę..." "My będziem podnosić!"
Droży się wilk, na koniec dał się im uprosić.
Jęły się więc roboty i tak pracowały,
Że go z dna samego jamy wydostały.
Wyszedł, a zawdzięczając nierozumnej kupie,
Pojadł, pogryzł, podusił wszystkie owce głupie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz