Czułem się kiepsko, ale była przy mnie Aisza. Leżałem i dochodziłem do siebie. Spałem, myślałem, oddychałem głęboko i robiłem wszystko inne na co nie starczało mi wcześniej czasu:
-Wiesz Aiszo , mam dla ciebie niespodziankę...
-Tak?!
-Mamy ślub za cztery dni, dość huczny, może przybędzie na niego inna wataha.
-To znakomicie! - cieszyła się ale czułem w jej głosie, że tego spodziewała się wcześniej, a teraz liczyła, że to będzie coś niesamowitego, coś innego.
Westchnąłem i ułożyłem pysk równolegle do ziemi. Zamknąłem oczy i zasnąłem ponownie. I znów się obudziłem:
-Wiesz Aiszo, nie musisz być ciągle przy mnie, idź się przespacerować, dobrze ci to zrobi.
Usłyszałem jak powoli opuszcza jaskinię i znów zasnąłem...
<Niech dokończy Aisza>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz