czwartek, 31 stycznia 2013

Od Shanti

Ostatnio odkryłam wodospad ,który nazwałam Wodospadem Sekretów, o jego nazwie powiedziałam tylko Eragonowi.Postanowiłam się przejść nad ten wodospad.Lecz teraz byłam sama.Jak zwykle nie słuchałam Romea,który ostrzegał mnie przed samotnymi wilkami-wyrzutkami, które łamią prawo i są wyrzycane.Więc wyruszyłam SAMA.
-Dziwne-pomyślałam.Jestem młoda, zawsze ktoś mnie pilnuje.Ale cóż, nie to nie!Doszłam do wodospadu.Jak dzisiaj pamiętam tę chwilę gdy z niego spadłam.
-Hej-usłyszałam głos.
-Hej Eragon-odpowiedziałam.
I to co teraz się zdarzyło było bardzo dziwne.
Eragon pocałował mnie.On by tak nie zrobił!Ledwo co się znamy.
Odwróciłam się,byłam wściekła!
-Jak śmiesz?!-wrzsnęłam.
-Tak jak widzisz-samotny wilk zaśmiał się.
-Ty...ty...nie jesteś Eragon!-zgrywałam odważną.W rzeczywistości strasznie się bałam.
-Jak widać,nie-on ze mnie kpił.
I tego było już za wiele.On niczego się nie spodziewał,a ja tak bez ostrzeżenia skoczyłam mu do gardła.Uchylił się i trafiłam w udo. Jęknął z bulu i zaatakował.
-Nie wiesz że dziewczyn się nie bije?!-krzyczałam.
Nie zdążyłam się odwrócić i on rozszarpał mi pysk.Rozszarpałam mu ucho,a potem przegryzłam tętnice na szyi.On walczył dziennie,ale był skazany na śmierć.Widziałam jak powoli uchodziło z niego życie.W ostatniej sekundzie swojego życia rozszarpał mi bok swoim czarnym pazurem.Poległ.Usłyszałam wycie i zaczęłam uciekać.Niedość że miałam przewagę czasu to byłam superszybka.Zabiłam wilka...
-Zabiłaś wilka...wilka...wilka-słyszałam głosy w swojej głowie.
Upadłam i straciłam przytomność.
<Eragon dokończ>

środa, 30 stycznia 2013

Od Aiszy

A- Aisza
S- Shanti
E- Eragon
J- Jasper

Wzbiłam się w powietrze zanim Jasper zdążył mnie chwycić. Widziałam, że jest zdziwiony.
A- Do zobaczenia.
S&E- Do zobaczenia
J- Pa.- Zaczęliśmy odlatywać- Możesz mi powiedzieć jakim cudem ty lecisz ?
A- zaśmiałam się-  Powietrze mnie unosi. Ja nie lecę.- (Myśli) Mam nadzieję, że Ghost załatwił to...
J- Aisza stało się coś ?
A- Co? Nie, nic...
J- Aisza, widzę, że coś jest nie tak. Powiedz.
A- Jasper nawet jak ci powiem to ci w niczym nie pomoże.
J- Znaczy, ze jednak o coś chodzi. A może jednak powiesz ?
A- Nie. Nie mogę...
J- Niby czemu ?
A- To jest... Przysięga którą jeśli złamie zabiją wszystkich...
J- Aisza co się dzieje ?
A- Nic... Nie mogę ci powiedzieć zrozum... Im szybciej to zrozumiesz tym lepiej dla ciebie... I dla wszystkich...- (myśli) zbyt dużo osób z tego powodu zginęło... A ja nie dopuszczę do ani jednej ofiary

(Jasper dokończ)

Od Ice

-Martwię się, bo nie chcę zostawić rodziców samych.
-Ale przecież będzie Son.
-On ożeni się z Zadrą i się wyprowadzi, a do tego mama jest chora.
-Ty też masz prawo do własnego życia.
-Chyba masz rację, to jak oferta aktualna.

dokończy Eragon

Od Tengel 'a

Wszedłem do jaskini. Singrid wyglądała już naprawdę źle.
-Znalazłem lekarstwo.-skłamałem
-Naprawdę?
-Tak i mam je tu przy sobie, rozpuszczę je w wodzie.- przeszedłem do innej części sam wypiłem dużą dawkę trucizny, a drugą rozpuściłem w wodzie.
-Wypij- Ona z robiła to z przekonaniem że to jej pomoże- A teraz się połóż. Musisz odpocząć. Wiedziałem że to już ostatnie chwile ale nie mogę patrzeć jak umiera, a potem żyć w samotności. Trucizna zaczyna działać. Przestała już oddychać. Ja też odlatuje....

Od Jasper'a do Aiszy i Shanti

Biegłem przed siebie. Nogi mnie bolały. Płuca unosiły klatkę piersiową, później opadała. Dyszałem. Miałem zawroty w głowie. Tagot wiedział, że potrzeba mi trochę prywatności i odleciał. Widziałem swoje łapy wbijające się w ziemie. Byłem pewien, że biegnie za mną Aisza. Przyspieszyłem. Klif.... dwadzieścia metrów... dziesięć... pięć... jedna i przepaść. Skoczyłem i zacząłem lecieć. Musiałem to poukładać. Znaleźć wilki które są zarazem ludźmi, lub ludzi którzy pomogą. Obróciłem się. Aisza stała przy spadzie klifu i wyła. Nie zawróciłem. Chciałem byś sam. Pędziłem do przodu. Trochę za granicą zobaczyłem wilczycę Shanti i Eragona. Rozmawiali, już miałem lecieć dalej, kiedy świat się zatrzymał. Wszystko ucichło, Shanti straciła równowagę i leciała na dół. Zawróciłem i popędziłem w jej kierunku. W ostatnim momencie ją złapałem. Wyglądała na przerażoną.
-Dziękuję...- powiedziała
-Nie dziękuj, to obowiązek alfy.
-Mogę się jakoś odwdzięczyć?
-Zostawić mnie w spokoju.
Wzleciałem na górę i leciałem. W górę w górę, w górę. Widziałem małe punkciki na ziemi. Aisza musiała podbiec do Shanti i pytać czy mnie nie widziała. Trudno. Muszę lecieć odwiedzić Ammenuma. Najpierw zlecę poinformować.
-No wreszcie- powiedziała Aisza- Myślałam, że znów podlecisz i popełnisz samobójstwo.
-Nie zrobiłbym tego ze względu na ciebie - przytuliłem ją- wybacz, ale lecę odwiedzić Ammenuma.
-Jasne, kiedy wrócisz?
-Nie wiem, za dwa dni?
-Kto to Ammenum? -zapytała Shanti
-Brat Jaspera- powiedziała Aisza- Nie mogę iść z tobą?
-Możesz, ale musisz ze mną lecieć.
-Mogę lecieć.
-To idziemy, a raczej lecimy.

<Niech dokończy Aisza>

Od Shanti do Eragon'a

Dziś nie umiałam usiedzieć w miejscu.Miałam ochotę biec i biec przez las.Tak też zrobiłam.Biegłam i biegłam,a po jakiejś godzinie biegania dołączył się do mnie Eragon.
-Co tu robisz?-zapytał.
-Nudziło mi się.Może odkryję jakieś nowe miejsce?Przecież las jest taki duży...-odpowiedziałam.
-Czy mogę Ci towarzyszyć?-zadał pytanie Eragon.
Ciągle biegliśmy,aż w końcu znudziło się nam to.
-Może odpoczniemy?-zapytał Eragon.
-Ja idę zobaczyć co tak szumi,a ty stój na straży.-odpowiedziałam.
Poszłam więc za szumem i zobaczyłam wspaniały wodospad.Usiadłam na skale i powierzałam wodospadowi swoje sekrety.
-Bu!-wystraszył mnie Eragon.
-Chyba nie myślisz ,że mnie wystraszyłeś?-warknęłam.
-Nie,nie myślę-Eragon zaśmiał się.
Zeszliśmy trochę niżej i usiedliśmy na skale.
-Wodospad Sekretów...-powiedziałam.
-Co?-zapytał Eragon.
-Tak go naz...aaaaaaaaa-nie dokończyłam,spadałam w przepaść.
<Eragon dokończ>

wtorek, 29 stycznia 2013

Od Eragona do Ice

Zaprowadziłem Ice do jaskini którą odkryłem i zapoznałem ja z Vanessą.
Ice ?-spytałem
Tak
Czy chciałabyś zamieszkać ze mną ?
Nie wiem czy mogę...
Dlaczego ?
Bo jeśli mama się nie zgodzi..
Jesteś dorosła jeśli się boisz lub coś to popatrz na swój naszyjnik powinien pomoc
Dzięki ale martwię się
O co ?
Czy musisz w tej rozmowie zadawać prawie same pytania -zaśmialiśmy się
Może ?

Ice dokończ

Od Diany

D- Diana
Aq- Aquadora

Postanowiłam się przejść nie wiedziałam co ze sobą zrobić
D- (myśli) Czy ja mam wo gule jakiś cel...? Życie jest niczym bez... celu a ja go nie mam... Idiotyczne... Jestem nikim... Zapomniałam o stanowisku może to będzie mój cel tylko kim mam zostać... Opiekunka szczeniaków... Nie będę siedzieć z małymi i co znudzi mi się to... A może roślinami... Co ja wygaduje to jeszcze nudniejsze niż dzieci... Medyk?... Nie i tak nikogo nie wyleczę jak już to jeszcze pogorszę jego stan... Może pogarszanie stanu innych... Widziałam, kiedyś... Jak mama trenuje... Do czego? Nie mam zielonego pojęcia. Może do obrony szczeniaków...-zaśmiałam się- Nie wiem... Ale tak to chyba najlepszy wybór... Wojowniczka... Mama mi pomoże. Muszę ją tylko znaleźć i powiedzieć jej o tym a później poprosić o pomoc w treningu. Na pewno się zgodzi... Ale najpierw muszę sprawdzić czy mam jakiekolwiek umiejętności do tego... Hmmm... Co to ?- usłyszałam szelest. Odwróciłam się a tam stała Aquadora bogini wody.
D- A-aq...
Aq- Tak jestem Aquadora
D- Bogini wody.
Aq- Tak- zaśmiała się- Posłuchaj mam dla ciebie prezent...- założyła mi wisior na szyję- Trochę późno ale nie wiedzieliśmy co się stanie... Mama ci wszystko wyjaśni...- zniknęła... Wisior miałam nadal na szyi... To nie był sen... Musze znaleźć mamę- zaczęłam biec i szukać nie mogłam jej nigdzie znaleźć nagle zobaczyłam tatę chciał się rzucić na Romea a mama wskoczyła pomiędzy.Obok stał Trevor bóg przyrody. Tata odwrócił się i zaczął biec... Mama coś mówiła a później bóg zniknął, Romeo poszedł do konia i CZŁOWIEKA a mama pobiegła za tatą... To ja może pogadam z mamą później...
Wróciłam i położyłam się spać.

(Jasper albo Aisza dokończ)

Zmiany w hierarchii/ drobne zmiany /upomnienia/ wywalenia...

Żeby było jasne, podam wszystkie stanowiska wraz z wilkami (uprzedzam, że trochę się zmieniło) Oraz podam wilki wyrzucone z watahy, zagrożone itp.

Najważniejsze stanowiska:

Samiec Alfa: Jasper
Samica Alfa: Aisza
Samiec Beta: Romeo
Samica Beta: Amber
Samiec Gama: Brak
Samica Gama: Agnes
Handlarz: Amber

Pozostałe stanowiska: 

Obrońca stada: Loyan, Shanti

Wojownik: Aro, Rico, Mellody, Eragon, Meyrin

Szaman: Tengel

Opiekunka szczeniaków: Aisza, Luna, Safira, Romeo

Opiekunka Lasu: Angel

Szpieg: NIE POSIADAMY!!!! :(

Medyk: Tara, Delila, Lilili

Łowczyni: Singrid, Agnes

Zabójca: Princess Fire

Proszę o wybranie stanowisk wilkami: 
-Diana
-Sami
-Katrin
-Suzi
-Agat
-Leri
-Ika
-Kolia
-Snow
-Shakira
-Bella
-Schon
-Shiru
-Drago
-Keyl
-Zadra
-Mack
-Delgado
-Tori
-Michael
-Lili
-Son
-Ice
-Sol Angelica
-Padme (nie trzeba, jest nieśmiertelnym szczeniakiem)

Żeby nie było: Wszystkie te wilki mają napisać mi stanowiska do 17.02.2013 ( w przeciwnym wypadku zostaną wywalone)!!! Nie posiadanie stanowiska nie zwalnia was z pisania postów, a tak właśnie większość z was robi.

Proszę o wybranie nowego wyglądy wilkami: 
-Sami- jest dorosła
-Wszystkie szczeniaki Aliss123- są dorosłe!!!

Wilki wyrzucone z watahy: 
- M α l α я ї ã ® - za mało postów

Wilki zagrożone: 
-Zadra
-Sol Angelica
-Son
-Tengel
-Eragon
-Lili
-Wszystkie szczeniaki Aliss123 

Jasno się wyraziłam, że nie można sobie naprodukować szczeniaków i nimi nie pisać postów. Jeśli te wilki nie napiszą postu w ciągu 10 dni zostaną wyrzucone! 

_____________________________

Jeżeli coś się nie zgadza, lub się z czymś nie zgadzacie poinformować na PW, a nie siedzieć obrażonym. Regulamin nie jest surowy więc proszę go przestrzegać!

______________________________

ZMIANY: Mamy nowy baner i w ciągu miesiąca powinien się pojawić na każdego prezce. To tyle. Więcej pytań na PW. 



Od Aro

Poszedłem do budki z przedmiotami, ku mojemu zdziwieniu stała tam Amber:
-Co tutaj robisz? - zapytałem
-Twój ojciec wybrał mnie na handlarza.
-Nie wiedziałem.
-Chciałeś coś kupić? - zapytała
-Jaskinię.
-Dobrze, muszę znać jej lokację, by nikt inny jej nie kupił.
-Pod wodospadem marzeń.
-Nie wiedziałam jeszcze tego miejsca.
-Ja je niedawno odkryłem- przyznałem- i....i... będę tam mieszkać z Bellą.
Amber zrobiła się blada i osłupiała:
-Musisz zapłacić 5 punktów. Chyba, że z Bella na pół.
-Sam zapłacę- podałem walutę.
-Proszę ta jaskinia jest już wasza.
-Dziękuję, Bella jest w ciąży.
-CO?!?!
-Wybacz nie chciałem- i już mnie ni było.

Sklepikarzem zostaje....

Amber. Właścicielkę wilczycy proszę o zapoznanie się z obowiązkami i gratuluję. Życzę miłych wilczych chwil i ciekawych przygód.

Alfa.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Od Belli

Poszliśmy kupić naszą nową prywatną jaskinie.

Jak ją urządzimy ?-spytałam
Nie wiem . Zrobimy tak żeby nam pasowało
Albo nic i tak jest już wystarczająco piękna -rzekłam
Masz racje-uśmiechną się
Trochę się czuje złe .
To pewnie przez ciąże
Nie to coś innego
Ale co ?
Opuszczam moja matkę teram ma w jaskini tylko mego brata i siostrę
Rozumiem ale po co się tym martwic
Bo już niedługo zostanie sama jak palec
Tak ale możesz ja odwiedzać
No wiem .Ale nie jestem już taka pewna siebie-zaśmiałam się
Dlaczego ?
Sama nie wiem ale na pewno to minie

Aro dokończ

Od Shanti

Pewnego razu wybrałam się na spacer do lasu.Była wiosna i wszystko kwitło.Pomyślałam,że w taki piękny dzień warto się przejść.Tym razem postanowiłam być grzeczna i nie polować,lecz podziwiać piękno natury. Lisy kręciły mi się pod nogami goniąc króliki,a ja szłam i szłam.Nagle usłyszałam wycie,przecież nie możliwe żebym wyszła za terytorium watahy!A jednak!Wilk był coraz bliżej,słyszałam jego poszczekiwania.A ja zamiast uciekać stałam i czekałam.Wtem zjawił się Loyan!Skrzydła urosły mi u ramion.A Loyan zapytał:
-Co robisz poza terytorium watahy?
-Poszłam się przespacerować i...-tu przerwałam-...chyba zgubiłam drogę.
-Wiesz że niebezpiecznie tak tu teraz być...-powiedział Loyan.
-Czemu?-zapytałam.
-...to nie było moje wycie.-Loyan przełknął ślinę.
-Żartujesz-byłam naprawdę przerażona.
Wtem przed nami pojawiło się stado wilków.Nogi miałam jak z waty:
Co tu robić?!
-Co robicie na naszym terytorium?!-krzyczał przywódca stada.
Nie wytrzymałam.Pędziłam przez las i modliłam się by Loyan zrobił to samo.


<Niech dokończy Loyan>


niedziela, 27 stycznia 2013

Od Aro do Bella

-Widzisz? - zapytałem Bellę- Nie było tak źle, jeszcze została twoja mama.
-Później...-poprosiła błagalnym głosem
-Jak chcesz, co robimy?
-Na 100% spędzamy czas razem, co powiesz, na to by zobaczyć w jakim stanie jest jaskinia pod wodospadem?
-Dobra-Zaczęliśmy biec i przeprowadziłem ją przez pędzący w dół strumień.
Byliśmy mokrzy, ale szczęśliwi. Pocałowałem ją.
-Chciałabym, żeby to była nasza jaskinia. Taka prywatna.
-Nie wiem... Trzeba go najpierw kupić.
-To chodźmy do budki z przedmiotami!, kupimy sobie, proszę?
-No dobra- uległem po raz setny


<Niech dokończy Bella>

Od Delili do Shiru

Szedł obok mnie, mam uciekać czy zostać?
-Wyglądasz na spłoszoną- powiedział Shiru
-Nie, nie jestem skłamałam
-Chyba kłamiesz.
-Skąd wiedziałeś?!? - krzyknęłam przestraszona
Shiru wpadł w śmiech:
-Śmieszna jesteś, ja pytam, czy kłamiesz, a ty, że tak- śmiał się dalej- Wiem, bo chodzisz strasznie sztywno.
-Zawsze tak chodzę.- powiedziałam cicho
-Dlaczego?
-Dopiero co dołączyłam do watahy, jestem z zoo.
-A można się przyłączyć do was?
-Wątpię, trzeba zapytać alfa, Jaspera, ale on teraz gdzieś walczy i niezbyt wiem co sie dzieje.
-Jesteś mało poinformowana.
-Poprawka: Jestem tu nowa, za dużo się dzieje, sam zobaczysz o co chodzi.
-Czyli będę mógł dołączyć?
Zawahałam się:
-Zobaczymy - wykrztusiłam
Zaczęłam sapać ze zmęczenia:
-Zmęczyłaś się przebywaniem ze mną? - zapytał
-Nie, spacerem.
-Ale dopiero co wyszliśmy na spacer.
-Ale ja nie mam kondycji.
-To chodź to cię poniosę- zaproponował
Ja znów otworzyłam oczy i zaczęłam panikować.

<Niech dokończy Shiru>

piątek, 25 stycznia 2013

KONKURS

Zwycięzcami konkursu są 

miejsce 1: 

Puma 147 z banerem


miejsce 2:

Katty Pery z banerem:


GRATULACJE ze strony AsiaMM i Agester. Która wybrała jaką pracę proszę nie pytać. Powiem tyle: rywalizacja ogromna, miałyśmy obie dużo do myślenia. Każdy wilk w watasze ma obowiązek wkleić któryś z tych banerów na swoją prezentację, wraz z linkiem, przenoszącym na stronę watahy. 

PODZIĘKOWANIA dla wszystkich wilków które wzięły udział. Prace naprawdę piękne!!! 
♥ Dziękujemy ja i AsiaMM za uczestnictwo. 

Każdy otrzyma PUNKTY dzisiaj lub jutro nad ranem. 


Z poważaniem, alfa!!!





Od Aiszy

A- Aisza
T- Trevor
R- Romeo

Wtedy zjawiła się Sea z Trevorem, a ja odwróciłam się w ich stronę.
A- Witaj Trevorze.
T- Witaj. Co się stało, że kazałaś aby przyszła Sea, a nie sama nas odwiedziłaś?
A- Mam małą prośbę możesz powiedzieć mi czy to są twoi podopieczni ?
T- Tak. koń to Rodrigo, a elfica Celestia. Jednak nie znam ciebie - wskazała na Romea.
R- Nie było mnie z moimi przyjaciółmi gdy wybrałeś ich na podopiecznych więc dlatego pwenie mnie nie znasz.
A- Romeo puść Jaspera.- Jasper zaczął się poruszać.

(Niech dokończy dowolny wilk z opowiadania)

Od Romea

R-Mięli tu przyjść aby to co tu jest naprawić ale Jasper chciał przerwać proces więc musiałem to zrobić .
A-A niby co by się stało gdyby przerwał proces ?-spytała
R-Co by się stało ? Stało by się tak . Musielibyśmy znaleźć inne tereny bo już nic nie uratowało by tej ziemi . Nawet Trevor jeśli proces zostanie przerwany.Jasper tego nie rozumiał.Nie chciał mi uwierzyć. Musiałem zapanować nad jego ciałem aby ...
A-Aby co ?
R-Aby ich nie zabił-wtedy zjawiła się Sea z Trevorem

Aisza dokończ

Od Aiszy

Zaczęłam biec.
A- (myśli) W co on znowu się wplątał !?!?! Więcej muszę się martwić o Jaspera niż o Aro albo Dianę !!! -Po chwili byłam już na miejscu. Jasper stał jak wryty a Romeo stał obok... Jakiś koń i elf...
A- Co się tu dzieje ?!?
R- Proszę nie, naprawdę to nie jest złe !!!
A- Lepiej powiedz co się dzieje !!! I co robię tu koń i elf ?!?
R- To są podopieczni Trevora próbują naprawić wszystko !!!
A- Sea - Moja opiekunka się pojawiła a Romeo miał bardzo śmieszną minę nie mógł uwierzyć w to co widzi-  Znajdź Trevora i poproś go żeby przyszedł.- Sea zniknęła a ja zwróciłam się do Romea- Możesz mi powiedzieć coś więcej co się tu dzieje ?

(Romeo dokończ)

Od Shiru

Przechodziłem przez coraz gęściejsze lasy rozmyślając głęboko. Nikogo tutaj nie znałem, na razie byłem po prostu samotnikiem. Zaszedłem aż na Świetlikową Łąkę i zobaczyłem tam... piękną wilczycę. W różu łąki wyglądała przepięknie. Zamieniłem się w ptaka by spokojnie, bez obaw obserwować wilczycę.
Minutę później stwierdziłem że to bez sęsu. Ani mnie nie zauważy, ani nie zwróci uwagi. Przemieniłem się w wilka i zobaczyłem, że się przestraszyła, zapytałem:
-Czego się boisz?- a ona uciekła
W końcu ja dogoniłem, wyglądała jakby przed chwilą zemdlała.
- Hej, czy można się przyłączyć do spaceru?
Ona się wzdrygnęła, rozejżała szybko i jej wzrok spotkał mój. Patrzyliśmy tak przez sekundę czy dwie, kiedy wilczyca owróciła wzrok.
- Nie chcę byc niemiła, ale co tu robisz? - spytała.
- Spaceruję. - odpowiedziałem krótko - Ale to nie ma znaczenia. Jak się nazywasz?
- Delila, a ty?
- Shiru. Ale wracam do pierwszego pytania. Można się przyłączyć do spaceru? Spacerowanie samemu to zero frajdy. - uśmiech powrócił na twarz Delili.
- Okey.

<Niech dokonczy Delila>

Od Delili do Shiru i Aiszy

Spacerowałam po spalonej ziemi. Mimo wszystko nie wyglądało to najgorzej. Byłam sama. Przynajmniej tak mi się wydawało. Nagle za mną usłyszałam pomruk. Nie było ani Jaspera, ani Aiszy, by mogli mnie uratować. Co to było?!? Nie znałam odgłosów natury, żyłam w zoo. Zaczęłam uciekać. Moje łapy jeszcze nie przywykły do biegania i się potknęłam. Przede mną stanął wilk. Spory, ale młody samiec. Chyba nie należał do watahy. Potrząsnęłam głową. Zaczęłam szybciej oddychać.
-Czego się boisz? - zapytał
-Yyyyy...
Wstałam i zaczęłam uciekać. Dobiegłam do jaskiń. Stała tam Aisza z Aro i Bellą. Zdążyłam. Wilk wciąż za mną biegł. Wpadłam na Aiszę.
-Aaaaaa.......!- wrzasnęłam, a Aisza wybuchła śmiechem
-Co sie znowu stało?
-Po pierwsze w lesie są jacyś ludzie, Romeo walczy z Jasperem, widziałam to i stwierdziłam, że muszę cię o tym poinformować. Zmierzałam w twoim kierunku , kiedy, kiedy....kiedy....
-Kiedy co ?!? - zapytała zniecierpliwiona
-Napadł na mnie jakiś obcy wilk.
-Chyba mamy problem. Idę pomóc Jasperowi, a ty biegnij po Lunę, zajmie się obcym wilkiem.
Aiszy już nie było, a ja nie wiedziałam co robić. Młodziaki pobiegły stąd, zostałam sama. Zza krzaków wyszedł obcy wilk. Zemdlałam.

<Niech dokończy Aisza i Shiru>

Od Aiszy

A-Aisza
S- Son
Z- Zadra
B- Bella
Ar- Aro

A- To cudownie! -wykrzyknęłam- Datę ustalimy jak będzie Jasper. Dobrze ?
S- Dobrze. Do widzenia
Z- Do widzenia
A- Pa !- odwrócili się i odeszli a po chwili przybiegli Aro i Bella- Stało się coś ?
B- Tak.. Nie... Tak.. Ja... Aro?
Ar- Bella...- zawahał się- Bella jest w ciąży.
A- To było takie straszne powiedzieć mi. Tak? Wiem, że jest ... To znaczy to było oczywiste... Muszę już iść do zobaczenia. - odwróciłam się i zaczęłam iść
Ar- Mamo dokąd idziesz ?
A- Hmmm.... Idę z Angel do Mirandy, Ramzes 'a i Chronos 'a
Ar- Gdzie ?- zatrzymałam się i odwróciłam w stronę wilków
A- Hahaha... Przed chwilą ci powiedziałam. Wy idźcie do Amber według mnie jeszcze nie byliście u niej.
B- Nie... Nie byliśmy...
A- Co mam iść z wami, czy dacie sobie radę ?

(Bella, Aro lub Amber dokończ)

Od Zadry do Aiszy

Wstałam wcześnie rano. Son 'a już nie było. Poszłam go poszukać i wpadłam na niego w przejściu.
- Cześć ! - liznęłam go
- Witaj! Idziemy do Alfy ?
- Ale po co ?
- No powiedzieć o ślubie - Son chyba się zdziwił
- OJ !! Zapomniałam ! Ale już nie zapomnę !! Obiecuje !!
- Dobrze - uśmiechną się - Ufam Ci !!
Poszliśmy do Aiszy.
- Cześć Aisza ! - krzyknęłam
- O witajcie ! Coś się stało ?
- Noooo.
- Chcemy wziąć ślub
- To cudownie ! - wykrzyknęła

czwartek, 24 stycznia 2013

Od Rome'a

(w mysli) Juz prawie północ musze isc do Celesti i Rodrigo.Najlepiej odrazu sie do nich przeteleportuje.

R-Juz jestem-powiedzialem
C-To znaczy ze mozemy juz isc
RO-Napewno wszyscy spia ?
R-Tak,Chodźmy
C&RO-Okey
R-Juz jestesmy-powiedzialem po 30 minutowej drodze
C-Naprawde okropnie
RO-Zgadzam sie w 100%.
R-Da sie cos z tym zrobic ?
C-Tak ale moze to zajac duzo czasu...
RO-Musisz pilnowac aby nikt nas nie zobaczył
R-Zrozumialem
C-Lepiej zaczynajmy nie mamy za dużo czasu
RO-Masz racje
R-Ide jeszcze raz sprawdzic czy nikt nie wstał
C-Amy robimy swoje...

Poszlem sprawdzic czy wszyscy śpią.Nagle zobaczyłem Jaspera idącego w moja stronę

Co tu robisz tak późno ?-spytał
A nic przechadzka . A ty ?
Idę sprawdzić co z roślinami
Lepiej tam nie idź one potrzebują spokoju - powiedziałem
Co tam robisz ?
Ja nic -wtedy mnie odepchną i zaczął iść w stronę Celesti i Rodrigo .
Kto to !!!-warknął
Moi przyjaciele
Co ?!?!
Tak nie przesłyszałeś się musisz ich zostawić w spokoju
A to niby czemu to jest człowiek a poza tym co oni tu robią !!!
To nie człowiek tylko elfica a są tu po to by przywrócić roślinność do życia !!!
Ciekawe jak to zrobią ?!?!
Normalnie to władcy natury,podopieczni Trevora
Ciekawe jak się nimi stali .Lepiej nie kłam !!!
Nie kłamie sam się ich i Trevora spytaj !!!
Trzeba ich zabić !!
Nie !!!
Dlaczego ?!?!
Bo jeśli to zrobisz a proces zostanie przerwany już nigdy nie będzie tu życia !!
Znowu kłamiesz !!
Możesz mi choć raz uwierzyć ?!?!
Nie skoro kłamiesz !!!
Muszę to zrobić przykro mi -wtedy zawładnąłem jego ciałem
Co ty robisz !!
To co jest słuszne...

Jasper dokończ

Od Belli

Poszliśmy do naszych mam
Może najpierw do twojej ?-spytałam
No dobra
Ciekawi mnie jak zareagują ?
Mnie tez-powiedział Aro
Trochę się boje powiedzieć im o tym
Nie boj się .Powiedz sobie ze strach to tylko myśl
Dzięki za radę
Nie ma sprawy-uśmiechnęłam się
Już jesteśmy - powiedział

Niech dokończy Aisza lub Aro

wtorek, 22 stycznia 2013

Od Tori

Dziś musiałam odetchnąć od wilczej codzienności, więc poszłam nad Wodospad Cudów. Mijały godziny...
Gdy tak siedziałam przypomniały mi się moje narodziny. To smutna historia.
Urodziłam się w klatce. Przez rodziców byłam wychowywana 11 lat. Gdy urodził się Niko zabito mych rodziców. Wzięłam odpowiedzialność za mojego brata i razem uciekliśmy w niewoli. I tak już ponad 5 lat się nim opiekuję...

Od Niko

Dziś był ten dzień! Dzień, w którym Tori poszła ze mną na polowania, ale nie na takie polowania, co zawsze Tori mi pomaga. Nie. To takie polowania, w których tylko ja poluję, a Tori siedzi i ogląda!

-Tori, Tori kiedy idziemy??-pytałem jakby opętany
-Niko, bądź cierpliwy. Poczekaj jeszcze 5 minut.-powiedziała Tori
-No dobra...

Po 5 minutach...

-Tori, Tori już?-znowu trułem jej
-Tak.-odparła...
-Nareszcie!!-ucieszyłem się
-No to idziemy czy nie?-zapytała
-No idziemy. A czemu nie?-powiedziałem

Na miejscu...

-Niko. Możesz zaczynać-powiedziała Tori
-Ok.-wykrzyknąłem
-Niko, nie tak głośno. Wystraszysz zwierzynę-surowo powiedziała Tori
-Przepreszam.-skuliłem ogon
-Ok. Widzisz tam jelenia? Upoluj go!-powiedziała
-Ok!

<niech dokończy jakiś wilk>

niedziela, 20 stycznia 2013

Od Angel

A- Aisza
An- Angel
M- Miranda
R- Ramzes
Ch- Chronos

Był wieczór położyłam się i prawie zasnęłam ale zjawiła się Aisza
A- Hej Angel...
An- Hej mamo. Stało się coś ?
A- Nie nic... Tylko... Nieważne. Idziesz ze mną do ciotki ?
An- Nie rozumiem.
A- Idziesz ze mną do watahy mojej ciotki ?
An- Pewnie !
A- No to chodź.- Gdy doszłyśmy wyszły dwa wilki.
A- Witajcie Mirando i Ramzesie.
An- Dzień dobry
M- Witaj maleńka
R- Hej.
A- To jest Angel moja przybrana pierwsza córka.- wskazała na mnie.
M- Miło mi cię poznać
R- A komu by nie było miło ?- zaczęliśmy się wszyscy śmiać. Nagle zeszły się inne wilki.
M- To jest Aisza którą już znacie i Angel. - Krzyknęła do innych.
An- Hej.
R- Potrzebujecie pomocy ?
A- Nie, przyszliśmy w odwiedziny.- uśmiechnęła się jeszcze bardziej. Czemu w domu chodzi przygnębiona a tu wesoła? Nie ważne. Wilki się rozeszły.
R- Niestety musimy iść jakaś awantura właśnie tam mieliśmy iść gdy przyszłyście.
M- Poradzicie sobie?
A- Oczywiście. Do zobaczenia.
R- Do zobaczenia.
M- Pa maleńka. Do zobaczenia Angel- Czy ona nazwała mamę Maleńka? Czy nie tak zwracał się do niej Ghost ?
An- Do widzenia.- Poszli.Zostałam sama z Aiszą
A- Choć- zaczęłyśmy iść- pokaże ci miejsce gdzie lubiłam przesiadywać ale nie najbardziej. To było takie nasze miejsce spotkań
An- Z kim ?
A- Zacięła się- Z.... Z... Z-ze znajomymi... O proszę jesteśmy. Wystarczy wejść na tą górę. Choć nie ma na co czekać.
An- Góra była wysoką. - T-tam... Chcesz wejść na samą górę ?
A- Nie.
An- To dobrze nie chce mi się dziś chodzić.
A-  Nie wejdziemy tam bo wlecimy. Sea.- Pojawiła się i zmieniła się w taką gałąź z wody. Wleciałyśmy do góry. Właściwie to Sea nas tam wniosła. Aisza rozmawiała jeszcze z nią chwilę a ja leżałam na ziemi dziękując, że żyję
 http://www.tapeta-drzewo-wisni-kwiaty.na-pulpit.com/zdjecia/drzewo-wisni-kwiaty.jpeg
An- Aisza przypomnij mi żebym nie szła nigdzie więcej z tobą jak będziesz mnie o to prosić...- Byłam ledwo przytomna ale usłyszałam głos jakiegoś wilka...
Ch- Dobrze się czujesz ?- zapytał mi się ten głos a raczej ten wilk.
An- Świetnie- wstałam i zobaczyłam niebieskiego wilka
http://i48.tinypic.com/ml2vix.jpg
Ch- Hej, jestem Chronos, jestem synem Ramzes 'a i Mirandy. A ty ?
An- Ja jestem Angel. Przybrana córka Aiszy, która właśnie się śmieje.
A- Oj przestań.
Ch- Co cie tak bawi?
A- Nic... Jak się tu dostałeś? Który żywioł?
Ch- Woda. Wy chyba też.
An- A skąd wiesz, że nie pieszo Mamo ?
A- Na tą górę nie da dojść się pieszo. Mogą tu wejść tylko wilki z mocą jakiegoś żywiołu.
An- A ja to wyjątek. Tak ?
A- Nie. Masz moc ziemi ale nie umiesz z niej korzystać.
An- Skąd o tym wiesz ?
A- Hmmm... Po prostu wiem.
Ch- Ja muszę już iść. Do zobaczenia.
An- Pa...
A- Do zobaczenia.- poszedł a właściwie spadł z góry na dole pojawił się zbiornik wody w który wleciał.
An- Ja tak nie skocze.- Aisza znowu wpadła w śmiech i położyła się obok drzewa, a ja usiadłam obok niej.
An- Mamo.... Chronos to mój kuzyn ?
A- Aisza zaczęła się jeszcze bardziej śmiać- Zależy po co pytasz.
An- Z ciekawości.
A- I tak i nie. Tak możesz się do niego zwracać kuzynie, ale nie jesteście spokrewnieni- znowu zaczęła się śmiać.
An- Czemu cię to tak bawi ?
A- Nie bawi... Dobra bawi.
An- Ale dlaczego...? I co ?
A- Dlaczego...Może... Nie wiem... Jest mi po prostu wesoło. A co już ty wiesz.
An- Ale...- ona wie... ale... jak przecież ja go dopiero poznałam i mi się spodobał a... ona już wie...
A- Nie ma na to ale. Chodź idziemy raczej już nie przyjdzie.- Na kogo ona czekała? Już wiem co Jasper czuł... Nie chce nic powiedzieć... Po drodze rozmawiałam z Aiszą ale już nie wracałam ani słowem do tego miejsca, ale wiedziałam, że jeszcze tam wrócę. Gdy doszłyśmy Aisza poszła się położyć, ja podobnie zasnęłam prawie od razu.

sobota, 19 stycznia 2013

Od Aro

Rodzice byli zajęci. Wszyscy podlewali ziemię i mieli sporo zajęć. Dawno nie widziałem mojego wujka Ammenuma. Niezbyt się tym mimo wszystko interesowałem, byłem już dorosły i wolny. Dawno nie widziałem Belli. Poszedłem ją odwiedzić. Jak mnie zobaczyła to podbiegła i ucałowała w policzek:
-Co robimy?- zapytała
-Co powiesz na spacer nad plażą?
-Dobry pomysł- powiedziała.
Szliśmy przy linii brzegu, rozpocząłem rozmowę.
-Czy...-nie dokończyłem
-Wiesz, muszę ci coś powiedzieć...- zawahała się- J..jjeestem w ciąży...- powiedziała spanikowana
-To już wiedziałem, pogodziłem sie z tym faktem, nie martw się- dałem jej całusa
-Naprawdę?
-Tak, byłem pewien, że tak się stanie, no i mam. Nie szkodzi, damy radę- uśmiechnąłem się
-Kocham cię!- powiedziała
-Ja ciebie też, powinnyśmy powiedzieć o tym naszym mamom.
-To na co czekamy? -zapytała
Ucałowałem ją jeszcze raz, a ona mnie. Ruszyliśmy do naszych rodziców.

<Niech dokończy Bella>

środa, 16 stycznia 2013

Od Aiszy

A- Aisza
J- Jasper
ஓ- Sea
G- Ghost
S- Seti

A- Przejść się... Zobaczyć jak to wszystko teraz wygląda. Idziesz ze mną ?
J- Nie zostanę...
A- Do zobaczenia.
J- Pa- zaczęłam biec w stronę morza spokoju
A- (myśli) Muszę pogadać z Seti 'm. Dość zwlekam.- Gdy dobiegłam na miejsce nie mogłam nikogo znaleźć...- Mam nadzieje, że nic im nie jest...- chodziłam jeszcze chwilę szukając kogokolwiek. W końcu położyłam się obok jakiegoś głazu. I myślałam
A- (myśli) A co jeśli teraz na prawdę Seti 'ego zabili ludzie ?!?!?  Nie!!!
A- Sea znajdź go!!!
ஓ- Dobrze - zniknęła po chwili zorientowałam się co się stało. Pobiegłam do katakumb, bo Sea jeszcze nie wróciła. Wbiegłam do nich i zobaczyłam wszystkich... Na szczęście nic im nie jest.
G- Hej Maleńka. Stało się coś ?
A- Nie twój interes.- Fade i Ares zaczęli się śmiać- Seti chodź ze mną na chwilę.- poszłam z Seti 'm kawałek dalej.
S- Aisza przepraszam...
A- Ty nie masz za co... Ja powinnam przeprosić.
S- Nie masz za co bałaś się o szczenięta... To moja wina.
A- Nie gdybym nie poprosiła Angel, żeby się nie widziała z tobą ani nie przyprowadzała szczeniąt... Ty byś nie był zły na nie ale tylko na mnie... To moja wina... Przepraszam...
S- Nie, po prostu się bałaś, że zniszczę ci życie... Nie pozbierała byś się po stracie ich.
A- Może masz rację...
S- Mam i nie ma żadnego ale.
A- Chodź pomożesz nam zajmiesz się Aro i Dianą a my roślinami.
S- Mam chyba lepszy pomysł. Mamy pomoc bogów, opiekunów i jeszcze dwóch wilków z Jing i Jang. Nie uważasz, że to dużo ?
A- Nie. Ludzie i tak zniszczą wszystko... Nie jestem pewna czy nie będzie trzeba odejść na dobre... Jak najdalej.
S- To my idziemy z tobą. A już na pewno ja.
A- Nie musisz.
S- Ale chcę. Nie tylko ty jesteś moją rodziną. Zrozumiałem to, że Jasper, Aro, Angel i Diana to moja rodzina. No chyba, że mi Alfa zabroni- zaczęliśmy się śmiać.
A- Raczej nie. I tak mam nadzieję, że zostaniemy... Tu jest tyle pięknych miejsc które warto zapamiętać...
S- Chwile dobre i złe ...
A- Wilki dobre i złe...
S- Przygody dobre i złe.
A- Ja bym powiedziała złe i jeszcze gorsze- znowu się zaczęliśmy śmiać.- Muszę już iść. Mam prośbę tym którzy nie słyszeli naszej rozmowy przekaż, że nie muszą iść. Do zobaczenia.
S- Pa. - Wróciłam i pomagałam przy roślinach.

Od Amber

Drago !!!-krzyczalam
Mamo !!!
Nie bój sie !!! Damy rade
Mamo musisz mnie puscic !!
Nigdy !!
Ale jesli mnie nie puscisz spadniemy oboje
Wcale nie Romeo juz biegnie
Pusc mnie !!!
Nie moge !! Romeo !!!!
Jestem !! O nie ,moi znajomi nam pomoga
Jacy zjnajomi -wtedy pojawila sie Celestia i Rodrigo
Tacy !!Celestio pnacze-ona je zrobila a potem Romeo kazal
Rodrigo ciagnac sznor do siebie kiedy zawola .Romeo skoczyl w dul i obwiazal Drago sznurem a potem sam sie go chwycil.Potem Rodrigo wyciągnął ich oboje
Dziękuje
Nie ma za co -powiedziała Celestia
Ale Romeo powiedz mi kto to jest !!
No to moi przyjaciele..
Człowiek !!!Kon to jeszcze rozumiem ale ktoś kto nas może zabić !!!
Celestia to nie człowiek...to elf
Może mi jeszcze powiesz ze masz milion lat
Właściwie to mam 216
Co ?!?!
No tak nie mówiłem ci prawdy ...całej prawdy
Drago do domu a ty mi masz wszystko wyjaśnić-warknęłam
Może wo gule moglem nie pomagać !!
Romeo przestań !!-krzyknęła Celestia
Znam cie i jeśli zrobisz jakaś głupotę to wylatujesz z watahy więc gadaj prawdę !!!-powiedziałam
No dobra...Poszłem w puszcze aby spotkać się z moimi znajomymi..
To tyle ?-spytałam
Powiedz jej wszystko od początku -przemówił Rodrigo
Jak ja cie rozumiem-spytałam
Niech Romeo ci opowie-znów przemówił
No dobra od początku...Kiedy miałem kilka miesięcy oddaliłem się od mojej siostry Erin.Pobiegłem do puszczy i tam się poznaliśmy.Zaczęliśmy się częściej spotykać i tak przez lata .Kiedy miałem 2 lata ma siostra zginęła .Oni mnie wychowali , nawzajem się broniliśmy, razem walczyliśmy, a śmierć nie była nam nieznana.Ale pewnego razu musieli wyruszyli w podroż ja miałem wtedy 200 lat a oni po 250 . Kiedy wrócili nie byli już tacy sami ...stali się wladcami natury . Ponieważ musieli się zajmować lasem i wszelka inna roślinnością ja wybrałem się w podróż .Błąkałem się aż trafiłem na ciebie . Resztę już znasz aż do dzisiaj .Zanim uratowałem Drago obmyślaliśmy plan . Oni przyjdą na nasze tereny i spróbują coś zrobić..-opowiedział mi swoja historię.

Aha a wiec to się wydarzyło ?
Tak..
Ale jak stali się wladcami natury
Mam jej powiedzieć ?
Tak !-powiedzieli jednocześnie Rodrigo i Celestia
Zostali wybrani przez Trevora na jego podopiecznych.On ich wyszkolił i stali się takimi oto Władcami natury-opowiadał dalej
Rozumiem , przepraszam ze na ciebie krzyczałam-przytuliłam wilka
Nic się nie stało -odpowiedział
Amber chodźmy do jaskini a wy lepiej się schowajcie-wydal rozkaz i poszliśmy


C.D.N.

Od Zadry

Biegliśmy. Zaczełam słabnąć.
- Son !
- Co jest?
- Musismu odppocząć.
- Za chwilkę
- Son.... Ja .... Nie ..... Moge ...... Biec
- Dobrze choć pod to drzewo !!
Położyłam się.
- Dobrze, biegnijmy
Zaczeliśmy biec. Znowu. Nie wiedzieliśmy gdzie reszta watahy.
- Trzeba znaleść Aisze i Jaspera ! Oni będą wiedzieli co robic ! - krzyknęłam do niego


< dokończy Son >

Od Son'a

Uciekałem gdy nagle przypomniałem sobie o Zadrze. Zacząłem jej szukać. Znalazłem ją. Udało się. Jak najszybciej ruszyliśmy przed siebie. Opuszczaliśmy znajome nam tereny ale co zrobić. Nie mieliśmy innego wyjścia.


<dokończy Zadra>

Od Zadry

Obudziłam się wcześnie rano.
Pełna entuzjazmu poszłam na polowanie. W jakimś trochę dziwnym lesie zobaczyłam jakieś zwierzę. Zakradłam się, a ono niespodziewanie odwrócio się w moją stronę. Dałabym głową że byłam bardzo cicho.
Nim się obejżałam juz biegło w moją stronę. Nie zdążyłam zrobić pełnego uniku i wolnęło mnie w bok.
Poleciałam w krzaki i już nic nie widziałam.
Po jakimś czasie zaczęłam mrugać. Bok bolał mnie nie do zniesienia, ale docząłgałam się do jakiejś polanki.
Zaczął padać deszcz.
Uśmiechnęłam się.
Przynajmniej umrę w tym co naprawdę kocham... -pomyślałam.
Starciłam przytomność.

wtorek, 15 stycznia 2013

Od Agnes

Razem z Michaelem szliśmy by pokazał mi niespodziankę jaką dla mnie przygotował.
Nagle usłyszałam szelesty wokół nas i przygotowanie do strzału pistoletu.
Szybko się odwróciłam a tu człowiek stał z bronią i widziałam ludzi w krzakach w około mnie.
Człowiek powiedział:
-Proszę, proszę kogo my tu mamy?No cóż do zobaczenia wilczki!-szykował się do strzału.
Zaczęłam warczeć razem z Michaelem.
Powiedziałam Michaelowi:
-Michael szybko połóż się!
Michael szybko położył się.
Ludzie patrzeli na nas ze zdziwieniem.
Skupiłam się i i wytworzyłam pole siłowe.
Wszyscy ludzie poupadali i byli cali we krwi.
Razem z Michaelem wbiliśmy się w powietrze.
Polecieliśmy do watahy gdzie widziałam ludzi w krzakach.
Michael poleciał do reszty.
A ja stałam się nie widzialna i zaczaiłam się do ludzi.
Sprawiłam by ich serca przestały bić.
Wszyscy ludzie poupadali.
A ja poszłam do watahy i pomagałam podlewać ziemię.

Od Diany

D- Diana
Ar- Aro
Dr- Drago

Gdy się obudziłam było jeszcze wcześnie więc postanowiłam się przejść.
D- (myśli) Miałam sobie znaleźć zajęcie... Chyba to będzie podlewanie suchych kwiatów, bo nie znajdę i tak innej rozrywki... - zastanawiałam się co ja mam robić i co mam z sobą zrobić chodziłam i błądziłam wydawała mi się, że nie było mnie zaledwie kilka minut... Ale po jakichś dwóch godzinach zorientowałam się, że jest już późno i muszę wracać. Wzleciałam w powietrze i wylądowałam niedaleko watahy. Wszyscy leżeli i spali.
D- (Myśli) Udało się. Wszyscy jeszcze śpią.
Ar- A ty gdzie byłaś ?
D- Nie twój interes!!!- Odwróciłam się i poszłam. Oddaliłam się trochę i zobaczyłam jakiegoś dużego ptaka, który latał nad polanami i lasami, gdzie kiedyś był nasz dom.
D- (Myśli) Może to wujek ? Pewnie nie wyląduje- usiadłam i patrzyłam w górę na zwierzę w powietrzu. Nagle usłyszałam szelest spojrzałam w tamtą stronę stał tam Drago, brat Belli. Spojrzałam jeszcze raz w niebo ale orła już tam nie było.
Dr- Co tam jest ?
D- Nie, nic...- spuściłam głowę i patrzyłam teraz na Drago.
Dr- To co tam było ?
D- Uparty jesteś. Nic tam nie było... Zastanawiałem się po prostu nad czymś...

(Proszę Drago lub innego wilka o dokończenie)

Od Romea

Był pożar .Musiałem odwiedzić moich znajomych ze starych lat. Poszedłem wiec głęboko w stara puszcze której nikt nie znal.Kiedy zjawiłem się na miejscu naszych spotkań wezwałem ich .Po krótkim czasie przybyli

Rodrigo
http://i48.tinypic.com/10shd2u.jpg



 Celestia

http://gim44.home.pl/prace_uczniow/tym/images/elf3.jpg

R-Nareszcie
RO- Taaa ty se tak przybiegnij na zawołanie
C-Oj chłopcy , chłopcy-uśmiechnęła się
R&RO-Co !?!?
C-Lepiej przejdźmy do sedna
R-Okey.
RO-Wiec o co chodzi ?
R-Na teren naszej watahy wkroczyli ludzie...
C-Nic się nie stało ??
R-Prawie Jedna wilczyca Fiore zginęła a cały las prawie spłonął...
C-Przykro mi
RO-Mi tez...i to bardzo
R-Dlatego przyszedłem prosić was o pomoc
RO-A co my możemy zrobić ?
R-Przecież jesteście władcami roślinności
C-W sumie racja
R-Moglibyście przyjść na nasz teren o północy ?
C&RO-Jasne !!
R-Dzięki .Musze już iść -nagle usłyszałem wołanie Amber
R-Musze iść
C-Ale o co chodzi ?!?!
R-Amber mnie wola -zacząłem biec
RO-Idziemy z tobą - tez zaczęli biec
C-No właśnie musimy ci pomoc bo to może coś poważnego.
R-No dobra...-nagle się zatrzymałem
R-O nie tylko nie klify-szepnąłem
C&RO-Co ?-zacząłem szybciej biec

Niech dokończy ktoś z opowiadania

Od Luny i Loyana

Cześć wataho .
my szczeniaczki Naszej Mamy i Naszego Taty mamy dla was wierszyk o małym Soniu którego dziś znaleźliśmy i chcemy prosić Jaspera o przygarnięcie go do naszej watahy.

WILCZE SZCZENIĘ

Zagubione wilcze szczenie
błąka się po pustyniach.
Kto zdejmie to wielkie brzemię?
Kto je przy sobie zatrzyma?

Kto pomoże je odnaleźć?
Czemu się to stało!
Komu zawinił ten malec.
Wiadomości o nim mało.

Chudy brzuszek, smutne oczy,
ogon zraniony, sierść potargana.
Mino to dalej dumnie kroczy,
Choć idzie już od samego rana.

Matka zabita, przez człowieka!
A to małe wilcze szczenie
Nadal przed nim ucieka
Niosąc w sobie natchnienie.

Do czego zmierzał? Co on zawinił?
Do watahy. Do ojca. Do rodziny.
Ciągle serce o klatkę mu stuka.
Jakby klekot maszyny.

Kiedyś dojdzie, lub zginie
Może znajdzie tatę.
Myśl dobra co chwila ginie.
Ściągając na niego Ciemności Szatę.
Przygarniemy go do naszej Watahy.
Co będzie dalej?Nie wiem .
Niechaj zadecyduje Jasper.

~~Jasperze dokończ i zadecyduj~~

Dokończenie postu Jaspera przez Padme


Wracałam od rodziców, bo uczyli mnie teleportować inne wilki. jeszcze nie miałam osiągniętej całej teleportacji łącznej, ale małe odległości z innym wilkiem zrobię. gdy dochodziłam do naszych 'domków' ujrzałam ludzi i dym. Czyż to pożar? na pewno rzuciłam się sprintem, lecz po chwili zrozumiałam, że to bez sensu. lepiej będzie, jeśli teleportuje się do rodziców i im to opowiem. Tatuś od razu rzuci się na pomoc. w końcu zawarliśmy przymierze. jednak w pewnej chwili poczułam ból w okolicach tyłka. to była strzałka usypiająca ludzi. potem wsadzili mnie do wora. Skomlałam, lecz nikt mnie nie słyszał. Strzałka zaczynała działać. Zasnęłam...

CDN.

Od Aiszy

A- Aisza
J- Jasper

Zobaczyłam, że Jasper się obudził.
A- Hej...- powiedziałam cicho
J- Hej. Nie śpisz?
A- Nie...  A nie widać? -wstałam i zaczęłam iść
J- Gdzie idziesz ?
A- Przejść się... Zobaczyć jak to wszystko teraz wygląda. Idziesz ze mną ?

(Jasper dokończ)

Od Angel

An- Angel
A- Aisza
ஓ- Sea

Nie mogłam spać zobaczyłam, że Aisza wstaje cicho i gdzieś idzie. Postanowiłam iść za nią. byłyśmy już trochę oddalone od naszej watahy. Chyba nie widziała mnie.

An- Aisza wszystko w porządku ?- odwróciła się napięcie
A- Angel ?!? Co ty tu robisz ?
An- Widziałam, że idziesz więc poszłam za tobą... Nie jesteś zła?
A- Nie... Po prostu... Chciałam... Nie ważne...
An- Mamo...
A- Choć pokarze ci coś. - poszłam za nią nad morze spokoju.
An- Po co tu przyszłyśmy ?
A- Choć to świetna zabawa.- weszła NA wodę. I zaczęła się ślizgać jak po lodzie.- Nie bój się Sea zamroziła wodę- weszłam z mamą na lud było tak zabawnie. Nagle pojawiła się Sea.
ஓ- Dobrze się bawisz Angel ?
An- Świetnie! Jak nigdy!
A- Niestety musimy już wracać.
An- Dobrze- Poszłam z Aiszą gdy wróciłyśmy położyłam się
A- Dobranoc
An- Dobranoc

Od Jaspera

-Powiesz mi co się stało?
-Gdybym tylko wiedziała...
-To gdzie byłaś?!?- zapytałem Aiszę
-U rodziny, ostrzec ją.
-Aaaa.. wybacz.
-Nie szkodzi.
-Zaczęliśmy podlewać ziemię. Jest już trochę lepiej, cała wataha pomaga.
-Były jakieś ofiary?
-Tak, Fiore.
-Szkoda- powiedziała

Od Aiszy

A- Aisza
Am- Amennum
N- Nokturn
M- Miranda
R- Ramzes

Sea teleportowała mnie niedaleko katakumb.
A- Amennum !!! Jesteś tu ?
Am- Wiedziałem...- wylądował przede mną i zmienił swą postać z orła w wilka.- Skąd wiedziałaś, że to nie np. Ghost ?
A- Myślisz, że Ghost by prosił Gordona?
Am- No jasne... Ale- nie dałam mu dokończyć
A- Tylko Gordon by dał radę tak szybko ugasić pożar.- zaśmiałam się.
Am- Co cię tak bawi ?
A- Niby uważasz się za takiego złego a pomogłeś nam. Nie wygląd świadczy o nas tylko czyny.
Am- Może masz racje... Ale to nie zmienia faktu, że nie żyję.
A- Fakt... Ale i tak masz w sobie coś dobrego. Do zobaczenia muszę już iść.
Am- Pa. I mam prośbę nie mów nikomu o tym.
A- Dobrze - Sea mnie teleportowała do ciotki.
A- Ciociu Mirando!!! Ramzes!!! Jest tu kto ?- Nagle coś na mnie skoczyło od tyłu. Obaliłam się, ale od razu zwaliłam wilka. To był wilk którego znałam po przyjściu do ciotki.
A- Ale mnie wystraszyłeś. Gdzie ciocia ?
N- Nie wiem... Ale jest pora obiadu więc pewnie na polowaniu. A ty co tu robisz lata cię nie widziałem, a podobno tu byłaś kilka razy i się nawet nie przywitałaś.
A- Nie ma czasu.- Zostawiłam starego znajomego z tyłu i pobiegłam szukać ciotki.
M- Aisza co ty tu robisz ?
A- Przepraszam, że przerywam ci polowanie, ale to trochę ważne
R- Mów.
A- Na naszych terenach są ludzie obawiam się, że mogą dojść także do was...
M- A magia ?
A- Nie daliśmy rady... przepraszam...
M- Maleńka to nie twoja wina.
A- A niby czyja ?
R- Ludzi. Już od dawna nie pamiętają co łączyło nas jakieś 200 lat temu.
M- Niestety... Ja zadawałam się z ludźmi i kiedyś to było świetne a później uciekłam bo prawie mnie zabili.
R- Jak chcecie możecie zostać.
A- Nie najpierw muszę znaleźć resztę watahy odłączyłam się od nich na chwilę. Ale dziękuję jak będziemy potrzebować pomocy przyjdę.
M&R- Do zobaczenia
A- PA- Sea teleportowała mnie niedaleko mojej watahy. Dobiegłam do nich

(Jasper dokończ)

Od Jaspera

-Myślę, że na północ, szybko!
-Wataha, na przód!!! Pośpieszyć się!- krzyknęła Aisza
Wszyscy ruszyli, a wtedy ogień znikł. Ziemia była lekko spalona, ale nie najgorzej, nie było śladu ludzi.
-Co się stało?!? - powiedziała Amber
-Nie wiem...- przyznałem
Aisza się uśmiechnęła i powiedziała:
-Dziękuję...
-Komu dziękujesz, co się stało?- zapytałem
-Wrócę jutro, muszę kogoś dogonić, nie przejmujcie się, muszę z tą osobą pogadać...
-Aisza..!- ale już jej nie było, Sea ją gdzieś przeteleportowała

<Dokończ Aisza>

Od Aiszy

J- Jasper
A- Aisza
Aq- Aquadora
Ar- Aro
D- Diana

J- Nie nie damy rady. Nawet magią...
A- Niestety...-wtedy zobaczyłam Aquadorę i Aro- Dziękuję.
Aq- Nie ma za co.- I zniknęła.
A- Aro nic ci nie jest ?
Ar- Nie nic...
D- Czy to była ?
A- Tak Aquadora. Gdzie idziemy Jasper, w którą stronę ?

(Jasper dokończ)

Od Ammenum



Leciałem w postaci orła nad ich lądem. Nad ogniem, szczątkami drzew, nad resztkami, nad panikującymi wilkami. Znałem to. Sam niegdyś spłonąłem. Stąd jestem zły! Nie miałem wyboru, to była jedyna możliwość żebym przeżył. Stać się złym. Zacząłem płakać na te wspomnienia. Moje łzy nie były przeźroczyste, podobnie dusza, były czarne. Zaskrzeczałem. Ludzie są źli, ale ja też jestem. Muszę też się pokazać. Dla Jaspera! Dla jedynej osoby dla której warto mi teraz żyć. Dla jego żony, dzieci, watahy. Jestem jej częścią, chodź małą, ale jestem. Kilka wdechów i wydechów. Gotów. Nie mogę spłonąć, bo nie żyję, moje ciało lubi ogień, bo się z niego narodziło. Wleciałem prosto w grupę ludzi rozszarpując jednemu twarz szponami. Upadł na ziemie, nie żył. JESTEM ZŁY! Zamieniłem się w wilka. czerwonymi ślepiami spragnionymi krwi spojrzałem na pozostałych. Przyszykowali broń. Jeden strzelił.
-A tu zaskoczenie... nie próbujcie mnie zabić, bo ja już jestem nieżywy. -zaśmiałem się
Chwyciłem jednego i wciągnąłem w ogień. Sam też w nim byłem, dobrze mi tak było. Jak wyszedłem z ognia pozostali sie przerazili:
-Kto następny?- zapytałem
Zaczęli uciekać. Nie goniłem ich, poleciałem do kolejnej grupki ludzi, zrobiłem dokładnie to samo. Wkrótce wszystkie siły dodatkowe ludzi spierzchły. Bogowie pokonali pozostałych i wydobyli Aro. Został ogień. Nikt o tym nie wie, ale jestem podopiecznym Gordona, dlatego jestem zły. To straszne, że postanowił mnie zachować przy życiu w takiej formie.
-Proszę ugaś ten ogień- błagałem Gordona
-Tak lubię ogień, jaki pożytek będę miał z ugaszenia go?
-Znienawidzenie u ludzi- zainteresował się
-Lubię być znienawidzony... i... wtedy jak będą mnie nienawidzić pokarzę im, że jestem silniejszy i potrafię ich nienawidzić jeszcze bardziej!
-Dokładnie, tylko ty jesteś w stanie ugasić ten ogień.
Już go nie było. W kilka sekund cały ogień zniknął. Wilki się zaciekawiły, co się stało. Ale ja odleciałem, nie chciałem opowiadać, że to ja, niech nie wiedzą, niech nie wiedzą, że jestem podopiecznym Gordona. Na wpół spalona ziemia była już teraz kropką na horyzoncie. Nie mogę wrócić, bo nie chcę, żeby o mnie źle mówili, chociaż zapewne Aisza się zorientuje co zaszło, oby tylko nie rozpowiedziała.

<Niech dokończy Aisza>

Od Aiszy

A- Aisza
J- Jasper
L- Luna
Am- Amber
Lo- Loyan

A- Nie powinniśmy go tam zostawiać.
J- Wiem... Ale nie mieliśmy wyjścia...- Wylądowaliśmy
A- Co teraz....?
J- Musimy się wynieść...
L- Co ?!?
Am- Dlaczego ?!?!?
Lo- Pokonamy ich !!!
J- Nie nie damy rady. Nawet magią...

(Niech dokończy dowolny wilk z watahy)

Od Jaspera

Cz- człowiek
J- Jasper
A- Aisza
G- Ghost Defender

G- Odejdźcie z naszych ziem.
Cz- Nie odejdziemy, potrzebujemy więcej ziem pod budynki, mamy za dużo mieszkańców...
A- Dlatego zmniejszacie naszą populację?!?
Cz- Poza tym stanowicie zagrożenie, a wasz futra są cenne.
G- Jeżeli nie odejdziecie musimy was zabić.
Cz-Nie odważycie się- naładował broń i wycelował prosto w Aro, który został schwytany- chcecie tego?
A- Nie.... proszę...
Cz- To wy odejdźcie.
G- Nie odejdziemy...
A- W razie czego przywrócisz go do życia?
G- Nie będę w stanie... bo to nie ja go uśmiercę.
A- To proszę odejdźmy.
G- Nie możesz narażać wszystkie wilki na niebezpieczeństwo z powodu Aro.
A- Nie możesz, mówiłeś, że mnie rozumiesz.
G- Ale to co robisz jest idiotyczne!
Cz- To jak? - poprawił broń
J- I tak musimy się wynieść... mały kłopot. Jest więcej ludzi. Jesteśmy w ogromnym kręgu z ognia, nawet magią go nie zgasimy...
Cz- Szybcy jesteście- próbuje wystrzelić z broni
A- Jasper uciekaj!
J- To ty chodź ze mną... przelecę z tobą nad ogniem, musimy zorganizować sobie życie na nowo. Proszę chodźmy.
Wtedy bogowie zaczęli walczyć z tymi ludźmi by oswobodzić Aro, pociągnąłem Aiszę
J- Nasza wataha nas potrzebuje
A- A co z Aro?
J- Wątpisz w bogów?
A- Nie...
Poszła za mną. Wzbiłem się w powietrze. Przeraziłem się. Okrąg z ognia się zaciaśniał, wszystkie nasze lokalizacje płonęły. Mnóstwo ludzi gotowych do ataku...

<Niech dokończy Aisza>



Od Aiszy

A- Aisza
Am- Amber
G- Ghost
S- Seti
Are- Ares
F- Fade
Cz- Człowiek
D- Despair
V- Vita

A- Zaraz ogień czemu ja go słucham !!! -zawróciłam
Am- Co ty robisz ?!?!?
A- Wracam nie zostawię ich !!! - Gdy dobiegłam do Jaspera i Dany prawie nic już nie widziałam.
A- Diana uciekaj !!! Ghost !!! Tagot !!! Sea !!!- zjawili się wszyscy- Sea zatrzymaj ogień Ghost aj z tobą zatrzymamy ludzi. Tagot wyprowadź Jaspera i Dianę i wróć z 4 i bogami. Już nie ma czasu !!!- Tagot, Diana i nie przytomny Jasper zniknęli, Sea otoczyła cały las kulą wody.
G- Gotowa? Użyć zaklęcia odbić ?
A- Tak i gotowa jestem od urodzenia - podbiegliśmy do ludzi. Opiekunowie się zjawili.
A- Eol rozwiej ten dym.- za chwile nie było dymu a ludzie stali osłupieni.
G- Witam.- Ludzie myśleli czyby nie uciec. Odwrócili się i zobaczyli Vitę, Seti 'ego i Tybettium obojętnie w którą stronę by się nie odwrócili zobaczyli by trzy wilki. Otoczyliśmy ich. Nie mieli szans.
S- Zazwyczaj jeśli się ktoś z kimś wita odpowiada mu czymś w stylu "Witam"
Are- A podobno to wilki są tymi złymi.
F- Hahaha... Widać jednak nie.
Cz- Jak... Co...
A- Dlaczego was rozumiemy i na wzajem ?
Cz- T-taaaakk...
A- To przeze mnie. Mogę sprawić żeby inna osoba mnie zrozumiała z nie mojego gatunku i żeby inni też rozumieli.
D- Odłóżcie broń nie chcemy dla was źle.
V- Dla nikogo nie chcemy źle- po chwili przybiegł Jasper, widać już mu się poleprzyło całe szczęście.

(Jasper dokończ)

Od Jaspera PRZECZYTAĆ!!!




Poszedłem spać. Aiszy i dzieci jeszcze nie było. Dzisiaj też nie widziałem Delili. Sen nadszedł szybko. Nie mogłem się jednak z niego cieszyć. Śniło mi się, że byłem sam w lesie. Ani Aiszy, ani Delili, nie było też Ammenuma. Krążyłem zagubiony, wtedy przyszedł człowiek, ale nie bałem się go. Usiadł na kamieniu koło mnie. Zaczął opowiadać mym językiem.
-Ludzie bywali różni, raz dobrzy raz źli. Raz przepełnieni miłością, raz nienawiścią, ale zauważ, że wilki podobnie.
Usiadłem by słuchać dalej.
-Bywały i wilki i ludzie którzy całe życie byli dobrzy, ale roiło się również od tych złych. Nasze relacje zaczęły się setki lat temu, wtedy powstali druidzi, tacy jak ja, tylko w młodszej wersji - stęknął - ich więzi polegały na zrozumieniu, wilk rozumiał człowieka, a człowiek wilka.
Wtedy przekazał mi wizję, wizję obrazów druida i wilka





-Ale jak wszystko miało to swoje minusy. -opowiadał dalej wciąż monotonnym głosem-Wilk nie pasował do wilków, bo był zbyt "ludziki", a człowiek nie pasował do ludzi, bo był zbyt "wilczy". Musieli działać sami, jak samodzielna para. Później powstało stworzenie dużo gorsze, człowiek, lub wilk który grzebał w magii, by zamienić się w to drugie. Zwykle zaklęcie powodował , że stawał się wilkołakiem.- znów przekazał mi wizję:


-Wilkołaki nie były lubiane, bo wilki wiedziały, że to człowiek, a człowiek wiedział, że to pół wilk. Widzieli w nich zagrożenie i postanowili je zniszczyć, ale do dzisiaj istnieją wilkołaki, nawet dwa lub więcej masz w watasze. U ciebie są stale wilkami, ale potrafią się przemienić w człowieka. Te jednak nie mają złych intencji. - zakaszlał- Kontynuując ... przez wilkołaki relacje między wilkami i ludźmi się pogorszyły, ludzie planowali ataki na wilki- znów otrzymałem jasną wizję, zakradającej się dziewczyny, by zabić wilka. 


-A wilki atakowały ludzi:


-To jednak nie było tak straszne jak teraz. Ludzie już nie pamiętają wspólnych miłych chwil z wilkami, jedynie te brutalne. Teraz mają broń, karabiny, pistolety, zabijają z dystansu, żaden wilk im nie podejdzie. Zyskali przewagę. Istnieją również ludzie, którzy pamiętają te miłe chwile, którzy tęsknią, którzy miłuja wilki , oraz wilki które miłują ludzi - znów mi pokazał wizję. 



-Nieraz tracą przed to życie, ale walczą do końca. Jest ich mało, jak ziarno piasku porównane z całym waszym terenem. Szkoda. Ale teraz twoim zadaniem będzie znaleźć tych ludzi, wprowadzić do watahy i udowodnić wilkom, że nie są źli.
Na tą myśl się przeraziłem. Jak ja mam ich znaleźć?!?
-Masz znaleźć i walczyć do końca, ale najpierw radziłbym ci się obudzić. W śnie zacząłem się ksztusić, nie mogłem oddychać.
-Pośpiesz się!!! - rozkazał
Obudziłem się. Nic nie widziałem, gęsty dym otaczał me ciało. Znałem to , jak byłem mały mama mnie z takiego wyprowadziła, bo...bo... ludzie podpalili las! Zerwałem się na równe nogi. Zacząłem pędzić co sił, nie mogłem oddychać. Biegnij! Uciekłem z palących się jaskiń i znalazłem Aisze rozmawiającą z Amber!:
-Uciekajcie!- wrzasnąłem- Nie ma czasu! Aisza, znajdź dzieci, uciekaj, nie chcę byś zginęła. Amber twoje ja wyprowadzę. Już!!! 
-Co sie stało?!? - zapytała spanikowana Aisza
-Ludzie podpalili las, już tu są, będą strzelać...uciekaj
Zaczęła płakać.
-Dalej, ogień zaraz tu dojdzie! 
Wybiegłem z jaskini. Zobaczyłem Delili i Son'a. 
-Pali się las! Uciekajcie na północ. - Son podniósł Delili i zaczął uciekać.
Usłyszałem strzały. Pobiegłem w tamtą stronę. Zobaczyłem zastrzeloną Fiore. Nie żyła. Obok stała Angel. Podbiegłem do niej.
-Uciekaj, pali się las! Szybko! 
Zaczęła biec, już jej nie było. Usłyszałem krzyki w ogniu, była to Tara. Wskoczyłem i ją wyciągnąłem:
-Uciekaj i powiadom wszystkich których zobaczysz!
Biegłem dalej. Wtedy usłyszałem kolejne krzyki w ogniu. Wróciłem tam, bo była to Diana. 
-Pomocy!- krzyczała
-Ogień zaczął parzyć. Chwyciłem Dianę i wybiegłem z nią poza ogień. Wtedy się przewróciłem i straciłem przytomność. Byłem zaczadzony dymem. 

<Niech kończy cała wataha, kto chce, a w szczególności osoby wymienione w moim opowiadaniu>





poniedziałek, 14 stycznia 2013

Od Aiszy

A- Aisza
B- Bella

Aro pobiegł do przodu.
A- Posłuchaj nie będę ci prawić morałów. Nie ja jestem od tego... I tak się dzisiaj na słuchasz... Odprowadzę cię do domu i porozmawiam z Amber. Nie martw się wszystko będzie dobrze.
B- Ja... Przepraszam...-powiedziała ze strachem
A- Widzę, że żałujesz. Posłuchaj... Wiem co czujesz... Mnie Gangeza nie lubiła... Wiem jak to jest.
B- Gangeza to była matka Jaspera? -teraz mówiła jakby zaczynała nabierać odwagi
A- Tak. Lubiłam ją i szanowałam... Ale ona tego nie widziała. Najważniejsze co ci chciałam powiedzieć to to, że możesz do mnie przyjść jak będziesz potrzebować pomocy. Rozumiesz?
B- Tak.- Gdy doszłyśmy do jaskini wyszła Amber i Drago.

(Amber, Bella lub Drago dokończ)

Od Aro

Pobiegłem za mamą:
-Poczekaj...
-Długo już czekałam, ale nie zechciałeś wytłumaczyć.
-Wytłumaczę.- zatrzymała się
-To się wymsknęło spod kontroli, widzisz, jestem młody i głupi, to moja pierwsza miłość- przełknąłem ślinę- nie wiem jak reagować, co robić, jestem jak zagubiony w labiryncie. Potrzebuję pomocy.
-Teraz to mówisz- zawarczała
-Zacznijmy od nowa-powiedziałem
-Zgadzam się- przytaknęła- to przedstaw mi dziewczyn... yyy... to znaczy partnerkę.
-Tak więc to jest Bella- uśmiechnęła się
-Witaj- powiedziała Bella
-Słuchaj, czy mogłabyś powiedzieć o tym tacie? Boję się...
-Jasne- powiedziała do mnie Aisza- zostawiłbyś mnie i Belle same? Mam jej coś do powiedzenia, takie rady - uśmiechnęła się-  co  do ciąży, to cię nie będzie interesować.
-Dobra- i już nie nie było

<Niech dokończy Aisza>

Od Aiszy

A- Aisza
J- Jasper
G- Ghost
Ar- Aro
B- Bella
ஓ-Sea

A- Sea pilnuj go ja nie mam siły...- jestem załamana... Sea tylko kiwnęła głową i już jej nie było... Po chwili wrócił Jasper i Diana...
J- Aisza co się stało ?!?
A- Ja... Nic... Nie ważne.
J -Co się stało ?!?!? Gdzie Aro ?!?!?
A- Nie wiem !!!- Wybiegłam słyszałam tylko Dianę i Jaspera krzyczących, żebym się zatrzymała... Nie mogłam się zatrzymać... Nie chciałam. Zobaczyłam, że obok mnie biegnie Ghost.
G- Słyszałem... - Nie zatrzymywałam się. Nie nikt mnie nie zatrzyma... Nawet bogowie.- Aisza słyszysz mnie daj mi znać, że nie jesteś w furii.
A- Nie jestem... I jakoś bieganie mi zawsze pomaga więc się nie zatrzymuj... Nie chcę być sama.
G- Nie martw się pomogę ci... Nie wiem jak ale damy radę.
A- Dzięki...- Nagle zobaczyłam Aro i Bellę- Skręcaj!- na szczęście udało mu się wyrobić.
G- Mało brakowało.- Zatrzymaliśmy się i zaczęliśmy się śmiać
A- Jak zawsze o włos.
G- O włos Mars nas wtedy złapał jak uciekaliśmy pamiętasz ?
A- Jasne. O włos Diana nas przyłapała gdy byliśmy w katakumbach.
G- Tak to było świetne. Gorzej było jak byliśmy z Seti 'm i on wpadł do wody a my biegliśmy dalej, a później twoi rodzice szukali jego wisiorka przez tydzień !- Śmialiśmy się tak i nie zauważyłam kiedy podeszli Aro i Bella i się na nas patrzyli jak na duchy.
G- Mamy tu dwóch niedowiarków co robimy pani doktor ?
A- A ma pan, Panie doktorze, jakieś pomysły ?
G- Nie.
A- Chyba by było najlepiej im wszystko wyjaśnić.- przestaliśmy się śmiać i usiadłam razem z Ghost 'em, a szczeniaki stały, z tak zabawnymi minami...
G- Myślałem, że posypią się pytania.
Ar- Yyyy... Ja... Mama ?
G- Piękne pytanie. Może ty odpowiesz Mała.
A- Tak Aro jestem twoją mamą. Chyba o to chodziło.
G- Jest zbyt skołowany.
Ar- Nie jestem !
A- To zadaj jakieś pytanie.
Ar- Nie mam...- Ghost zaczął krążyć wokół Aro.
G- Serio niech zgadnę znasz caaałą prawdę.
Ar- TAK !!!
G- Mały nie krzycz i tak cię tu nikt nie usłyszy.
B- Kim ty jesteś ?- zapytała nie pewnie
G- Nareszcie jakieś pytanie. Ghost Defender.
A- I tak nie będą wiedzieć o co ci chodzi. Nie wiedzą kim jesteś... Nawet jeśli się przedstawisz. Może jeśli powiesz co zrobiłeś... Kogo zabiłeś... Ile razy...
G- No to... Jaspera jakieś dwa razy, Seti 'ego, Fade, Ares 'a, Despair 'a... i z waszych okolicy to chyba wszyscy. No i oczywiście kazałem przyjść twojemu ojcu kiedy "obiecałem" mu, że nie porwę waszej matki i nie zabiję was. No cóż kłamałem porwałem waszą Aiszę ale zawsze mogła wyjść.
Ar- Bzdura mam jakby mogła to by wróciła !!!
A- Aro... Nie mogłam wrócić musiałam czekać... Aż nie wyrównam wszechświata.
Ar- To bzdura !!!
G- Nie męcz się i tak ci nie uwierzy.
A- Niestety... Sea Jasper i Diana są w jaskini ?-Sea się pojawiła
ஓ- Tak.
A- No cóż ja wracam do zobaczenia Ghost.
G- Na razie Maleńka- Zniknął
A- A wy wracacie ?- Milczeli- Nie to nie. Jakby co mnie tu nie było.- Zaczęłam iść a oni spojrzeli na siebie i Aro podbiegł za mną. Bella stała jeszcze chwilę, ale też podbiegła.

(Amber, Jasper, Bella, Aro lub Drago dokończ)

Od Aro


Stałem tam, na środku... sam, samotny, mały, dziecko, głupiec, idiota... weszła mama, spuściłem głowę, myślałem, że się popłaczę... ale ze mnie bachor! Stała przede mną zakłopotana:
-Nie powinieneś - powiedziała- powinieneś ze mną o tym porozmawiać, przecież masz wsparcie, rodzinę, byśmy ci pomogli... ale tego już nie zmienimy, nie jestem zła, ale wolałabym jakbyś mi powiedział. - sapnęła- dlaczego? Wiesz, że nie jesteś już szczeniakiem, ale jesteś młody...
Gadała, a ja słuchałem, w końcu słowa zlały się w całość i nic nie słyszałem, coś mówiła, ale nie powtórzyłbym, nie byłem w stanie, byłem załamany.
-... z drugiej strony nie mam co się gniewać, to tylko dziewczyna tak?...
I znów nic nie słyszałem, kręciło mi się w głowie.
-Wiesz mamo- powiedziałem nie pewnie- to chyba nie tylko dziewczyna, to chyba moja ... partnerka...- nie powinienem tego mówić
-CO?!? Przecież ty masz rok, ona podobnie, nie mów mi , że jest w ciąży... Aro- powiedziała załamana- Aro? Dlaczego?
-Nie wiem..., nie chciałem, ale ona nade mną góruje, to ona chciała, a ja nie potrafiłem się powstrzymać, najpierw zaprosiłem ją tylko na randkę, a potem... straciłem kontrolę
-Nie powinieneś- zaczęła płakać- jak to powiem twojemu tacie? Muszę się pozbierać, czyli jest w ciąży , TAK?
-Chyba...- zacząłem również płakać
Powolnym krokiem opuściłem jaskinię, mama została, załamana. Pobiegłem do Belli, jeszcze nie rozmawiała z mama, ale pewnie Drago już przekazał wiadomośc. Przytrzymałem ją.
-Musimy sie wyprowadzić...
-Teraz?!?- krzyknęła
-Tak, sprawy zaszły dalej niz się spodziewałem.
-Już?
-Tak, nie ma czasu- pociągnąłem ją za sobą i pobiegliśmy w kierunku nieznanych lasów...

<Niech dokończy Bella, Aisza, lub Amber>

Od Aiszy

A- Aisza
D- Drago
G- Ghost

Milczałam byłam zła, smutna i załamana.
A- Spuściłam głowę i powiedziałam cicho- Kolejny problem...
D- Mówiłaś coś ?
A- Nie nic.. Tylko... - urwałam- Porozmawiam z nim. Dzięki, że mi powiedziałeś... Byłeś już u waszej matki ?
D- Nie jeszcze nie.
A- Znajdź Bellę i idź do matki robi się późno... Jakbyś spotkał Aro powiedz mu, że ma iść do domu. Ja muszę coś załatwić po powrocie zajmę się Aro.
D- dobrze do widzenia- pobiegł
A- Słyszeliście kolejny problem...- Ghost pojawił się obok mnie
G- Tak słyszałem... I nie pomogę ci niestety...
A- Do zobaczenia...
G- Pa, Maleńka.- wróciłam do domu Aro już tam siedział...
A-(myśli) I co ja mam mu powiedzieć... Obojętnie kogo bym spytała nie pomoże mi... Moi wychowawcy nie mieli takich problemów... Nikt z nas nie miał chłopaka czy dziewczyny... Może to i lepiej.. Skupialiśmy się na treningach... Ale co ja mam mu powiedzieć...

(Aro dokończ)

Od Drago

Aisza muszę ci coś powiedzieć .
Tak,co ?
Bylem się przejść i wszedłem pod wodospad .Nagle byłem w  jakiejś jaskini ...
I co ?
Aro i Bella są parą ...
Co ?!?
Widziałem ich,całowali się , nie wiem, czy to nie jest przypadkiem bardziej zaawansowane...

Aisza dokończ

Od Aiszy

A- Aisza
ஓ- Sea
G- Ghost

Byłam nad morzem spokoju i rozmawiałam z Seą:
A- I co ja mam zrobić ?
ஓ- Nie wiem. Boję się, że może stać się coś złego jeśli tam pójdziesz.
A- Nie tylko ty się tego obawiasz. Może Ghost mi podpowie co zrobić...
ஓ- Poproś go żeby przyszedł.- Sea wyczarowała lustro wodne przede mną
A- Ghost słyszysz mnie?
G- Tak, super jest ten czar . Dzięki Sea.
ஓ- Nie ma sprawy
A- Ghost mam prośbę możesz się tu teleportować? Musisz mi pomuc.
G- Jasne - I pojawiła się za mną a lustro wodne wyparowało.- Jestem.
A- Widzę.
G- Co się stało ?
A- Zastanawiam się co z Seti 'm
G- Wiesz... Ja ci w tym nie pomogę...
A- A ty co byś zrobił...?
G- Pewnie zapytał się ciebie albo Sey co mam zrobić. A po tym jak wy byście mi nie pomogły poszedł bym do niego.
G- Nie wiem czy to dobry pomysł...
ஓ- Ktoś idzie.
G- Do zobaczenia Maleńka.- Ghost i Sea zniknęli i wyszedł Drago.
A- Coś się stało Drago ?

(Drago dokończ)

Od Aro

-Tata i Diana poszli chyba odwiedzić watahę Białego Kła.
-Okey, dzięki- odeszła
Pobiegłem w stronę jaskini pani Amber. Wyszła Bella wpadając na mnie:
-Co tu robisz?- zapytała- Zaraz wróci mama, zmykaj!- zaśmiała się
-Tak mnie nie chcesz- zapytałem udając smutek, a ją to rozbawiło
Zaczęliśmy się droczyć
-Dobra, skończmy już z tym, zapraszam cię na randkę...
-Naprawdę- zabłysły jej oczy- gdzie?
-Chodź za mną...
Poszła za mną do wodospadu marzeń.
-Trochę zmokniesz - uprzedziłem ją- trzymaj się mnie
Chwyciła się mojego futra, a ja ją przepchałem przez strumień wodospadu. Kapała z nas woda, ale byliśmy w małej jaskini , przykrytej kurtyną wody.
-Nie wiedziałam, że to miejsce istnieje !- uśmiechnęła się
-Odkryłem je jak byłem mały- pochwaliłem się
-Jest tu tak, PRYWATNIE!
-Tak- podszedłem do niej i ją ucałowałem - jesteś moją pierwszą miłością, ale nie wiem, czy nie za wczesną...
-Aro, jesteśmy niemal dorośli!
-NIEMAL! Ale trudno- pocałowałem ją, zrobiło się intymnie
Złączeni w pocałunku trwaliśmy bardzo długo, w końcu ją odepchnąłem.
-Cos się stało? - zapytała
-Niedobrze robimy, jesteśmy za młodzi.
-Jesteśmy dorośli!
-Ale nie na tyle, by mieć własne szczeniaki i być je wstanie odchować... rodzina byłaby zła.
-Nie musimy mieć szczeniąt.
-Tego nie da się opanować, a co jeśli stanie się przypadek i zajdziesz w ciążę?!? Nie... NIE ! To jest nie odpowiedzialne, jesteśmy dziećmi.
Oddaliła się:
-A r o.. jesteśmy dorośli, to co robimy to nasza sprawa, proszę... sama mogę nawet wychować te szczenięta- podeszła do nie i zaczęła całować. Tym razem jej nie odepchnąłem uległem, a co jak będziemy mieć szczenięta!!! Nie obchodzi mnie to, jestem dorosły. Wtedy zza kurtyny z wody wszedł wilk, był to brat Belli, Drago. Myślałem, że zemdleję ze wstydu.
-Proszę nie mów nikomu- prosiła Bella
-Jestem troszkę starszy od ciebie i wiem co jest dla ciebie lepsze- spojrzał się na mnie z obrzydzeniem- powiem naszej matce i Aiszy, mamie Aro, koniec, kropka.
-Nie proszę....
-Jesteście nie odpowiedzialni, nie mam wyboru- już go nie było

<Niech dokończy Aisza, Amber, lub Bella>

Od Aiszy

A- Aisza
Ar- Aro

Pogadałam jeszcze chwilę z Keyl 'ą i Mack 'iem i poszłam do jaskini bo zaczynało robić się ciemno.
A- (myśli) Najwyżej jutro to załatwię dziś jest już późno... Czy tam idzie Aro?... Gdzie on był...? Zresztą nie ma już dwóch miesięcy, żeby mi się tłumaczyć.
A- Hej Aro.
Ar- Mama... Ja...
A- Choć bo zmarzniesz.- weszliśmy do jaskini i poszłam się napić, Jasper miał świetny pomysł z tym jeziorem.
Ar- Mamo?
A- Tak?
Ar- Nie zastanawia cię gdzie byłem ?
A- Byłeś w suchym lesie ?
Ar- Nie.
A- I o co miała bym się martwić nie masz dwóch miesięcy, jak będziesz chciał to mi powiesz nie nie będę wyciągać z ciebie gdzie byłeś z kim i po co.
Ar- Naprawdę ?
A- Naprawdę. A nie wiesz gdzie jest Diana i Jasper ?

(Aro dokończ)

Od Padme

Rozmawiałam z Jasper 'em. Zgodził się, by wataha rodziców i moja wataha zawarły sojusz. Nareszcie! Będę mogła iść do mamy i taty, i tata nie będzie taki ostry na mnie, bo ‘bycie z watahą nie w sojuszu z twoją watahą będzie zdradą i hańbą’ . trochę mnie denerwuje ta okropnie honorowa postawa ojca. Ceremonia odbyła się w świetlikowej łące. Parę dni przed uroczystością Rose przyniosła mi ‘tradycyjne ozdoby dla uroczystości zawarcia pokoju’, więc zdążyłam wystroić łąkę z Luną i jej dziećmi. Maluchy więcej przeszkadzały niż pomagały, ale fajnie było. Podczas uroczystości Aisza i Jasper usiedli po jednej stronie dróżki, a moi rodzice po drugiej. Kris i Luna usiedli na podium (parę godzin je taszczyłam) i zaczęli czytać :
Według prawa Watahy Złotej Gwiazdy, byśmy mogli zawrzeć przymierze, samiec Beta z jednej watahy, i samica beta z drugiej, muszą odprawić ceremonię.- powiedział i przełknął ślinę – Yasunie i Jasper 'ze, zgadzacie się na zawarcie przymierza między waszymi watahami?
- tak, zgadzamy się – odpowiedzieli równocześnie
- Camiro i Aiszo, przyrzekacie pilnować porządku w watahach?
- Przyrzekamy – odpowiedziały
- No to teraz, według tradycji rozpoczynamy wspólne polowanie na jelenie, i przyjęcie by zacieśnić więzy- powiedziała Luna, zapewne wcześniej czytając z książki –
- czy mi się wydaje, czy słyszę jelenie? – mruknęła Skarlet ( z watahy rodziców Padme)
- no to biegnijmy! – krzyknęłam i watahy pobiegły

A Rose i Filinkę już znacie link do mojej watahy;

http://watahazlotejgwiazdy.bloa.pl

Od Amber

To co stało się nad klifem było dziwne ale to co stało się następnego dnia
było jeszcze dziwniejsze...

Kiedy rano się obudziłam Bella wygladala bardzo dziwnie...Chciałam zacząć z nią rozmowę :

Witaj !-pozdrowiłam ją
Cześć mamo !
Co ty taka szczęśliwa ?-spytałam
A nie mogę być ?
Możesz ,ale...
Ale co ?-spytała
Nic...nigdy się tak nie zachowywałaś
Każdy może się zmienić.Czy to nie prawda ?
Prawda -odpowiedziałam
Więc po co pytasz ?
Bo się martwię czy ty byś się nie martwiła o swoje dziecko
No cóż...
No właśnie
Lepiej zawołaj Tarę ,Safire i Drago na śniadanie-rozkazalam-tylko wy mi teraz zostaliście
Mogę zawołać Safire
I resztę też
Ale Tara jest w pracy a Drago mówił ze idzie na jakieś klify
Co !!!
Mamo on umie latać
Nie może tam iść .Masz zostać z siostra w domu a ja muszę biegnąć
Mamo !
Musze iść i to szybko .Nie boj się wrócę cala i zdrowa !

Wybiegłam z jaskini najszybciej jak potrafiłam pędziłam nad klif. Nie wiedziałam co mam robić .Kiedy dobiegłam na miejsce na całe szczęście Drago tam był .Zaczęłam do niego krzyczeć i biec:

Drago !!!
Mamo -odpowiedział
Musimy się z tond zabierać !!! Ale już !!
Mamo ale tu mi się nic nie stanie
Ale może ja wczoraj omal co nie zginęłam !!!
To ty ,mi się nic nie stanie-powiedział i chwile potem poślizgnął się .Nie minęło kilka chwil a wisiał nad przepaścią....


C.D.N.

niedziela, 13 stycznia 2013

Od Aro

-Jak chcesz możesz być moją dziewczyną, ale musisz mi coś obiecać...
-Tak?
-Nigdy nikomu o tym nie mów, mama , by mnie chyba zabiła- uśmiechnąłem się
-Obiecuję-pocałowała mnie w policzek
-Muszę już iść-powiedziałem
-Żegnaj...

Od Belli


Chwyciłam mnie za futro i przyciągnęłam do siebie.

Wiem ze umiesz czytać w myślach wiec nie myśl ze tego nie chciałam.-powiedzialam
No ale tak było
Właśnie ze nie !
A niby dlaczego miałabyś tego chcieć ?!?!
Dlatego...ze cie kocham i nie pozwolę ci odejść
Milo mi ale jak mnie zatrzymasz jestem szybszy
Ale ja tez lewituje a poza tym władam ziemią i mogę być niewidzialna
No i co ja czytam w myślach
Wiec nie będę myśleć
Noto tu mnie przebiłaś
Ale ty przebijesz mnie jeśli zostaniesz
No dobra...

Aro dokończ

Od Aro

Śpiewała , a ja słuchałem:
-Wiesz, wole nie pływać- uśmiechnąłem się- niecały miesiąc temu niemal utonąłem
-Ohhh- westchnęła- no dobra, to co robimy? - znów pomyślała o pocałunku
-A co powiesz na spróbowanie zmienić twoich myśli w prawdę- powiedziałem ksztusząc się
Nie dałem jej odpowiedzieć i ją pocałowałem. Odkleiłem się od jej ust, była wryta jak słup, spojrzałem na ziemię:
-Wybacz, nie chciałem- przestałem mówić- albo właściwie chciałem, ale nie wiedziałem, że ty nie...wybacz i żegnaj.
-Poczekaj!- chwyciła mnie za futro i przyciągnęła do siebie.

<Niech dokończy Bella>

Od Belli

Piękny księżyc prawda ?-spytałam
Tak .



Może popływamy?
Chętnie...ale wiesz..
Co ?
Ja nie umiem pływać
Nie ma sprawy ,zaraz Cię nauczę
Nie truć się i tak nic nie zrozumiem - powiedział
A skąd wiesz zaczęłam śpiewać



Aro dokoncz


Od Agnes

Gdy już powiedzieliśmy wszystkim z watahy że biorę ślub z Michaelem postanowiłam wszystko przygotować ponieważ już następnego dnia miał być ślub.
Uplotłam wieńce dla gości, Michaela i dla mnie.
Oczywiście mój i Michaela się różnił kolorem żebyśmy się wyróżniali.
A Michael miał się zająć jedzeniem i w dniu ślubu upolować zwierzynę.
I tak cały dzień mi zleciał a Michael gdzieś pobiegł i długo nie wracał.
Jakieś pól godziny po zmroku wrócił.
Gdy go zobaczyłam wstałam i powiedziałam:
-Gdzie ty byłeś?
-Przygotowywałem dla ciebie niespodziankę.
-Ach... ty zawsze masz jakieś niespodzianki.Ale już tam nie idziesz?
-Nie, dzisiaj nie ,ale jutro pójdziemy tam razem, dobra?
-No dobra ,ale to nie jest nic głupiego ,co?
-No jasne że nie.
-To teraz idź spać bo jutro musisz jeszcze zająć się jedzeniem.
I poszliśmy spać.
Następnego ranka gdy się obudziłam Michaela już nie było.
Pomyślałam że poszedł zająć się jedzeniem więc się nie przejmowałam.
Poszłam nad wodospad popływać i się trochę rozbudzić.
Coś tam zjadłam i wróciłam znowu do jaskini.
Gdy już wróciłam jednego z wieńców nie było.
Więc założyłam swój i poszłam na miejsce ślubu.
Kiedy już tam dotarłam wszyscy już byli.
Michael czekał tam na mnie i miał piękną czerwoną różę.
Ślub już miną i wszyscy jedli rozmaite mięso.
Dzika ,jelenia ,zająca itd.
Gdy już wszyscy zjedli i się rozeszli Michael podszedł do mnie i powiedział:
-To chcesz zobaczyć tą niespodziankę?
-No pewnie.
I poszliśmy.

(Dokończę)

Od Aro

-Witaj!- powiedziałem do Belli- Ładnie wyglądasz- uśmiechnąłem się
-Dzięki! -powiedziała uradowana
-Nie ma za co! Przyniosłem tobie skromny bukiet niezapominajek-podałem jej - wyglądasz duuuuuuuuużo ładnej od nich - zaśmiałem się
-Dziękuję- zaczęła płakać
-Coś sie stało?- zapytałem
-Tak, NIGDY nie dostałam bukietu.
-Ale wszystko kiedyś musi sie stać.
-Wiem i się cieszę. Rodzice wiedzą, że tu jesteś?
-Nie, no co ty?!? Szczerze...? Nie ma ich w domu- zaśmiałem się
-A siostra?
-Jej też nie ma- uśmiechnąłem się, a ona się zbliżyła, usiadła koło nie na piasku...

<Niech dokończy Bella>

Od Belli

Nie mogę się doczekać nocy szkoda ze poleciał .Był taki uroczy, szkoda ze czytał w myślach pewnie nie wie ze ja wiem wiec mu nie powiem.(w myślach)Mam nadzieje ze przyjdzie nad Morze Spokoju no ale po co miał by przychodzić jestem tylko zwykłą wilczyca .No cóż trzeba mieć dobre intencje ....Musze już wracać do domu .
Do domu wróciłam w ostatniej chwili bo 5 minut po mnie przyszła moja mama.

Witaj kochanie-powiedziała Amber
Witaj mamo!
Gdzie byłaś ?
Ja byłam ...yyyyy....z Aro na polowaniu w Dzikich Zaroślach
Aha....
Mamo jestem senna pójdę już spać
A kolacja
Przecież byłam na polowaniu
No tak ...Lepiej już idź dobranoc
Dobranoc !

Nadeszła noc.Udało mi się wymknąć .Poszłam nad Morze Spokoju i
widziałam na plaży czekającego już na mnie Aro.





Aro dokończ

Od Diany


J- Jasper
L- Luna
D- Diana

Szliśmy dość długo. Tata co jakiś czas się odzywał i próbował ze mną rozmawiać, a ja mu odpowiadałam, ale i tak nie chciałam z nim rozmawiać... Gdy doszliśmy zobaczyłam wilczycę.
J- Witaj.
L- Witaj Jasper co cię tu sprowadza?
J- Mała rodzinna wycieczka. To moja córka Diana.- Wskazał na mnie.
D- Dzień dobry.

(Jasper dokończ)

Od Aro

Upolowaliśmy jelenia. Bawiliśmy się znakomicie. Każda chwila była wypełniona śmiechem.
-Powinnyśmy się częściej spotykać...- powiedziała, a pomyślała  pocałunku i zrobiło mi się głupio, że czytam jej w myślach
-Też tak uważam- uśmiechnąłem się
-To kiedy następnym razem się spotkamy?- zapytała
-Dzisiaj w nocy możemy uciec i spotkać się nad morzem.
-Fajnie, to teraz lecę, dosłownie- zaśmiała się- bo mama zacznie coś podejrzewać.
-Żegnaj.

<Niech dokończy Bella>

Od Jaspera

-Ładnie tu- powiedziałem- ale trzeba zakazać szczeniakom, by tu przychodziły, łatwo spaść- zaśmiałem się
-Masz rację- uśmiechnęła się
-A jak tam twoje dzieci?
-Dobrze... a twoje?
-Też dobrze. - powiedziałem , a ona pochyliła się nad przepaścią- cieszę się, że jesteś w naszej watasze
-A ja się cieszę, że pozwalasz mi tu być- i w tym momencie ześlizgnęła się z klifu i zaczęła lecieć na dół.  Usłyszałem krzyk. Nie zdążyłbym zareagować. Tagot ruszył na pomoc i ją złapał. Odniósł mi.
-Kto to był- zapytała spanikowana
-Nie ważne, nie powinnaś wiedzieć, ciesz się, że żyjesz i obiecaj, że nikomu nie powiesz- warknąłem
-Proszę powiedz?
-Nie mogę... bądź wdzięczna, że cię uratował. Muszę lecieć, PA!
Ale mnie Tagot wpakował. Nikt prócz Aiszy nie powinien o nim wiedzieć! Trudno, mam tylko nadzieję, że Amber nie zdradzi sekretu. Wbiegłem do jaskini. Nie było nikogo z wyjątkiem Diany. Wtedy sobie uświadomiłem, że mało czasu spędzam z Dianą.
-Hej mała! Nie chcesz się przelecieć?
-A gdzie?
-Odwiedzić watahę z którą mamy sojusz?
- A istnieje taka?
-Tak, wataha Białego Kła, co ty na to?
-Dobra!

<Niech dokończy Diana, lub Amber>

Od Belli

-Znam pewne miejsce o którym jeszcze nikomu nie mówiłam jest tam cudownie .
-To może tam pójdziemy polować ?-spytał Aro
-No dobra-powiedziałam z uśmiechem
-Widzę że umiesz latać 
-Tak.Ale skąd wiedziałaś ?
-Pomyśl..
-Już wiem ...-powiedział Aro
-Masz skrzydła a myślisz ze ich nie zauważę 
-No cóż masz racje 
-Wiesz co ?
-Co ?
-Ja tez umiem latać a w zasadzie to lewitować
-To fajnie .Ścigamy się w powietrzu
-A umiesz dobrze latać ?
-Tak-powiedział pewnym głosem Aro
-To polecimy skrótem .
-Jakim skrótem
-Przelecimy nad przepaścią co ty na to .To taki jak ja to zwę smak przygody
-No dobra...-powiedział z niechęcią
-Nie boj się panuje nad ziemią i jak coś się stanie to mój żywioł nam pomoże
-Okey skoro tak mówisz -po paru minutach byliśmy nad przepaścią .
No to teraz w gore.Przelecieliśmy nad przepaścią bez żadnych problemów.Minęło 10 minut i byliśmy na miejscu .Zobaczyliśmy to :




-Po drogiej stronie masz plaże i wodospad ,



a w głębi są moje ulubione wodospady.To tam właśnie pójdziemy polować.Okey ?-powiedziałam
-Okey.


Aro dokończ