To co stało się nad klifem było dziwne ale to co stało się następnego dnia
było jeszcze dziwniejsze...
Kiedy rano się obudziłam Bella wygladala bardzo dziwnie...Chciałam zacząć z nią rozmowę :
Witaj !-pozdrowiłam ją
Cześć mamo !
Co ty taka szczęśliwa ?-spytałam
A nie mogę być ?
Możesz ,ale...
Ale co ?-spytała
Nic...nigdy się tak nie zachowywałaś
Każdy może się zmienić.Czy to nie prawda ?
Prawda -odpowiedziałam
Więc po co pytasz ?
Bo się martwię czy ty byś się nie martwiła o swoje dziecko
No cóż...
No właśnie
Lepiej zawołaj Tarę ,Safire i Drago na śniadanie-rozkazalam-tylko wy mi teraz zostaliście
Mogę zawołać Safire
I resztę też
Ale Tara jest w pracy a Drago mówił ze idzie na jakieś klify
Co !!!
Mamo on umie latać
Nie może tam iść .Masz zostać z siostra w domu a ja muszę biegnąć
Mamo !
Musze iść i to szybko .Nie boj się wrócę cala i zdrowa !
Wybiegłam z jaskini najszybciej jak potrafiłam pędziłam nad klif. Nie wiedziałam co mam robić .Kiedy dobiegłam na miejsce na całe szczęście Drago tam był .Zaczęłam do niego krzyczeć i biec:
Drago !!!
Mamo -odpowiedział
Musimy się z tond zabierać !!! Ale już !!
Mamo ale tu mi się nic nie stanie
Ale może ja wczoraj omal co nie zginęłam !!!
To ty ,mi się nic nie stanie-powiedział i chwile potem poślizgnął się .Nie minęło kilka chwil a wisiał nad przepaścią....
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz