wtorek, 15 stycznia 2013

Od Ammenum



Leciałem w postaci orła nad ich lądem. Nad ogniem, szczątkami drzew, nad resztkami, nad panikującymi wilkami. Znałem to. Sam niegdyś spłonąłem. Stąd jestem zły! Nie miałem wyboru, to była jedyna możliwość żebym przeżył. Stać się złym. Zacząłem płakać na te wspomnienia. Moje łzy nie były przeźroczyste, podobnie dusza, były czarne. Zaskrzeczałem. Ludzie są źli, ale ja też jestem. Muszę też się pokazać. Dla Jaspera! Dla jedynej osoby dla której warto mi teraz żyć. Dla jego żony, dzieci, watahy. Jestem jej częścią, chodź małą, ale jestem. Kilka wdechów i wydechów. Gotów. Nie mogę spłonąć, bo nie żyję, moje ciało lubi ogień, bo się z niego narodziło. Wleciałem prosto w grupę ludzi rozszarpując jednemu twarz szponami. Upadł na ziemie, nie żył. JESTEM ZŁY! Zamieniłem się w wilka. czerwonymi ślepiami spragnionymi krwi spojrzałem na pozostałych. Przyszykowali broń. Jeden strzelił.
-A tu zaskoczenie... nie próbujcie mnie zabić, bo ja już jestem nieżywy. -zaśmiałem się
Chwyciłem jednego i wciągnąłem w ogień. Sam też w nim byłem, dobrze mi tak było. Jak wyszedłem z ognia pozostali sie przerazili:
-Kto następny?- zapytałem
Zaczęli uciekać. Nie goniłem ich, poleciałem do kolejnej grupki ludzi, zrobiłem dokładnie to samo. Wkrótce wszystkie siły dodatkowe ludzi spierzchły. Bogowie pokonali pozostałych i wydobyli Aro. Został ogień. Nikt o tym nie wie, ale jestem podopiecznym Gordona, dlatego jestem zły. To straszne, że postanowił mnie zachować przy życiu w takiej formie.
-Proszę ugaś ten ogień- błagałem Gordona
-Tak lubię ogień, jaki pożytek będę miał z ugaszenia go?
-Znienawidzenie u ludzi- zainteresował się
-Lubię być znienawidzony... i... wtedy jak będą mnie nienawidzić pokarzę im, że jestem silniejszy i potrafię ich nienawidzić jeszcze bardziej!
-Dokładnie, tylko ty jesteś w stanie ugasić ten ogień.
Już go nie było. W kilka sekund cały ogień zniknął. Wilki się zaciekawiły, co się stało. Ale ja odleciałem, nie chciałem opowiadać, że to ja, niech nie wiedzą, niech nie wiedzą, że jestem podopiecznym Gordona. Na wpół spalona ziemia była już teraz kropką na horyzoncie. Nie mogę wrócić, bo nie chcę, żeby o mnie źle mówili, chociaż zapewne Aisza się zorientuje co zaszło, oby tylko nie rozpowiedziała.

<Niech dokończy Aisza>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz