piątek, 25 stycznia 2013

Od Delili do Shiru i Aiszy

Spacerowałam po spalonej ziemi. Mimo wszystko nie wyglądało to najgorzej. Byłam sama. Przynajmniej tak mi się wydawało. Nagle za mną usłyszałam pomruk. Nie było ani Jaspera, ani Aiszy, by mogli mnie uratować. Co to było?!? Nie znałam odgłosów natury, żyłam w zoo. Zaczęłam uciekać. Moje łapy jeszcze nie przywykły do biegania i się potknęłam. Przede mną stanął wilk. Spory, ale młody samiec. Chyba nie należał do watahy. Potrząsnęłam głową. Zaczęłam szybciej oddychać.
-Czego się boisz? - zapytał
-Yyyyy...
Wstałam i zaczęłam uciekać. Dobiegłam do jaskiń. Stała tam Aisza z Aro i Bellą. Zdążyłam. Wilk wciąż za mną biegł. Wpadłam na Aiszę.
-Aaaaaa.......!- wrzasnęłam, a Aisza wybuchła śmiechem
-Co sie znowu stało?
-Po pierwsze w lesie są jacyś ludzie, Romeo walczy z Jasperem, widziałam to i stwierdziłam, że muszę cię o tym poinformować. Zmierzałam w twoim kierunku , kiedy, kiedy....kiedy....
-Kiedy co ?!? - zapytała zniecierpliwiona
-Napadł na mnie jakiś obcy wilk.
-Chyba mamy problem. Idę pomóc Jasperowi, a ty biegnij po Lunę, zajmie się obcym wilkiem.
Aiszy już nie było, a ja nie wiedziałam co robić. Młodziaki pobiegły stąd, zostałam sama. Zza krzaków wyszedł obcy wilk. Zemdlałam.

<Niech dokończy Aisza i Shiru>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz