niedziela, 13 stycznia 2013

Od Agnes

Gdy już powiedzieliśmy wszystkim z watahy że biorę ślub z Michaelem postanowiłam wszystko przygotować ponieważ już następnego dnia miał być ślub.
Uplotłam wieńce dla gości, Michaela i dla mnie.
Oczywiście mój i Michaela się różnił kolorem żebyśmy się wyróżniali.
A Michael miał się zająć jedzeniem i w dniu ślubu upolować zwierzynę.
I tak cały dzień mi zleciał a Michael gdzieś pobiegł i długo nie wracał.
Jakieś pól godziny po zmroku wrócił.
Gdy go zobaczyłam wstałam i powiedziałam:
-Gdzie ty byłeś?
-Przygotowywałem dla ciebie niespodziankę.
-Ach... ty zawsze masz jakieś niespodzianki.Ale już tam nie idziesz?
-Nie, dzisiaj nie ,ale jutro pójdziemy tam razem, dobra?
-No dobra ,ale to nie jest nic głupiego ,co?
-No jasne że nie.
-To teraz idź spać bo jutro musisz jeszcze zająć się jedzeniem.
I poszliśmy spać.
Następnego ranka gdy się obudziłam Michaela już nie było.
Pomyślałam że poszedł zająć się jedzeniem więc się nie przejmowałam.
Poszłam nad wodospad popływać i się trochę rozbudzić.
Coś tam zjadłam i wróciłam znowu do jaskini.
Gdy już wróciłam jednego z wieńców nie było.
Więc założyłam swój i poszłam na miejsce ślubu.
Kiedy już tam dotarłam wszyscy już byli.
Michael czekał tam na mnie i miał piękną czerwoną różę.
Ślub już miną i wszyscy jedli rozmaite mięso.
Dzika ,jelenia ,zająca itd.
Gdy już wszyscy zjedli i się rozeszli Michael podszedł do mnie i powiedział:
-To chcesz zobaczyć tą niespodziankę?
-No pewnie.
I poszliśmy.

(Dokończę)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz