<Świetlikowa łąka i pobliskie jezioro>
Postanowiłem odwiedzić dawne miejsce, nasze dawne tereny... zostawiłem tam wiele wspomnień, dobrych i złych, jak się wychowywałem, jak poznałem Aiszę. Była wraz ze mną Tinwe. Ku naszemu zdziwieniu wszystko było pokryte śniegiem. Pierwsze miejsce które odwiedziliśmy to świetlikowa łąka. Obserwowałem oszronione drzewa i podziwiałem świat. Tinwe się odłączyła, by porozmawiać z roślinami. Zostawiłem ją w spokoju i poszedłem nad wodę. Miałem teraz postać jelenia, białego jak otoczenie. Jezioro pokryte lodem, było niczym lustro. Nagle na drugiej stronie brzegu zauważyłem człowieka. Musiałem go dogonić. Najkrótsza droga - przez jezioro. Ostrożnie wkroczyłem na nie, nie wiedząc czego się spodziewać. Lód chrupał pod moimi nogami. Kroczyłem powoli i delikatnie, ale jak zobaczyłem, że człowiek znika mi z oczu nie miałem innej możliwości, jak pobiec. Lewitować mogłem, ale bardzo krótko, szybko wyczerpałyby mi się siły i zniknął bym. Tak więc biegłem. Ostre kopyta rozbijały lód. Zamieniłem się w człowieka. Biegłem ile sił. Lód był cały popękany. Udało mi się dobiec. Odetchnąłem z ulgą i ruszyłem w pogoń za człowiekiem. Wyglądał na starca, miał siwe włosy. Szybko do dogoniłem i skoczyłem na niego. Przewrócił się. Teraz miałem pięć palców i było mi łatwiej wykonywać manewry.
-Zostaw mnie - sapnął starzec
-Co robisz w środku lasu? - zapytałem
-Mieszkam- odparł
-Mieszkasz? Jak tu jesteś w stanie przetrwać?
-Tak jak ty gnojku!
-Jak mnie nazwałeś?!?- przydusiłem go mocniej
-Gnojkiem.
-Nie jestem gnojkiem!
-Nie jesteś też panterą, co daje mi przewagę!
-Jesteś człowieko- zwierzęciem?!- uderzyłem go
Podskoczył warknął i zmienił się w panterę śnieżną i wylądował ciężko przede mną. Nie byłem w stanie określić, ale chyba się chytrze uśmiechnął. Zamieniłem się w wilka i zacząłem uciekać. Nie miałem szans w pojedynku z panterą. Nie miałem szans też uciec. Ani nie wejdę na drzewo, ani nie pobiegnę tak szybko...musiałem wykorzystać fakt, że już nie żyję. Nie jestem jednak taki jak Ammenum, mogę zginąć po raz kolejny... co oznaczałoby osłabienie mocy. Musiałem to wykorzystać. Zniechęcony pobiegłem w stronę jeziora. Pantera biegła tuż za mną. Skoczyłem na lód. Pantera się zatrzymała na brzegu , a ja z hałasem przebiłem lód i wpadłem do lodowatej wody. Zatrząsłem się, ale płynąłem niżej. Nagle mój wzrok przyciągnęły błękitne, świecące obiekty na dnie. Donurkowałem tam. Były to perły. Nie wiedziałem do czego służą, ale wziąłem kilka do pyska i płynąłem dalej.
TAGOT!!!
Bóg przybył.
Przeteleportuj mnie!- rozkazałem w myślach
Tagot przeteleportował mnie na Polanę Snu Letniego. Wyplułem perły. Zmieniłem się w człowieka i włożyłem je do sakiewki.
-Wiesz do czego służą? - zapytał mnie Tagot
-Nie mam pojęcia. - przyznałem
-Haha... każdy wilk jakiemu to dasz otrzyma postać człowieka.
-Na zawsze?
-Nie, będzie mógł dowolnie się zamieniać. Nie widziałem tych pereł od bardzo dawna... nie wiedziałem, że są na dnie świetlikowego jeziora.
-Muszę o tym powiedzieć Aiszy.
-Nie zawracaj jej teraz głowy, ma ważniejsze sprawy!
<Niech dokończy Aisza>

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz