Dziś są walentynki więc muszę coś przygotować dla Delili. Tylko co? Zastanawiałem się w myślach. W końcu wpadłem na pomysł.
Upolowałem dorodnego daniela i poprosiłem ptaki by śpiewały jak
najpiękniej umiały. To miało być coś szczególnego... Później
przyozdobiłem całe to miejsce płatkami róż które przez tyle czasu
przetrzymywałem, i świecą. Oczyściłem polanę z pozostałego śniegu,
zawołałem Delilę która mnie szukała i zmierzała w tą stronę, zamieniłem w
kota i wspiąłem na drzewo.
- Shiru? Och!!! - zawołała na widok pięknie przystrojonej polany. Nagle
wylądowałem przed nią i zamieniłem się w wilka a ptaki zaczęły słodko
ćwierkać.
- Delili, wesołych walentynek!
Zaniemówiła.
- ....Shiru, ja... Ja nie wiem co powiedzieć....
- Odpowiedz "tak" na moje pytanie.
- Jakie?
- Wyjdziesz za mnie? Teraz, tu, przy tej pięknej pełni?
- Oczywiście że TAK!!! Nawet nie wiesz jak długo na to czekałam!
- Ja też...
Zawyła. Ja z nią. Nasze wycia się zlewały w jeden piękny ton. Zawyły
następne pary, a księżyc się odsłonił. Nasze wisiory się złączyły,
zaświeciły i przybrały kształt czerwono niebieskich połówek serca.
Czułem jak wisiory wibrują, z wielkiej mocy. Serce się rozłączyło a my
przestaliśmy wyć. Zaraz potem zabraliśmy się do jedzenia. Ptaki obsiadły
mnie, dając znak że teraz chcą nagrody za swój "wyczyn" więc dałem im
trochę ziaren które trzymałem na wypadek takiej opcji.
- Dziękujemy! - usłyszałem od nich, a przecież byłem teraz wilkiem. Ja
znałem mowę innych zwierząt... Ale teraz ważna była przecież tylko
Delili. Gdy skończyliśmy jeść, poszliśmy na spacer. Prowadziłem ją do
jaskini przy wodospadzie i pokazałem jej jeszcze jedną rzecz. W tej
jaskini, w samym wnętrzu, rósł piękny kwiat. Biała róża. Dla wilków to
był symbol miłości...
- Jaka piękna...
- Prawda? I ta jaskinia jest nasza, załatwiłem ją wczoraj u Amber.
- Słodki jesteś... - powiedziała Delili i mnie pocałowała.
Gdy poszliśmy spać, śniło mi się że mamy szczeniaki, i że bawią się one we wnętrzu tej pięknej jaskini...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz