Leżałam w mojej jaskini, byłam całkowicie sama. Nagle przybyły do mnie
takie mdłości, że omal nie zwymiotowałam. Delili nie było w domu, więc
postanowiłam iść do Tary. Bardzo ciężko było mi wiosłować w łódce, aż w
końcu dotarłam do Tary. Zbadała mnie, ale zanim zdążyła coś powiedzieć
zemdlałam. Po paru godzinach obudziłam się. Przede mną stali
uśmiechnięci Syriusz i Tara. Ja wydawałam się chudsza. Nagle
zrozumiałam – urodziłam! Na sianie obok mnie leżały dwa urocze
szczenięta. Chłopiec i dziewczynka. Spojrzałam na Syriusza i też się
uśmiechnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz