Byłem w ZOO? Co to do licha jest?!? Ludzie przychodzili i mnie oglądali, a ja nic nie rozumiałem, czy mnie zabiją, czy nie? Wiedziałem jedno, nie żyła moja siostra. Zrobiło mi się smutno. Poszedłem na drugą stronę wybiegu. Westchnąłem. Magia nie działała, nawet nie było Tagota. Nagle zobaczyłem niedaleko siedzącą wilczycę. Zaciekawiło mnie, skąd się tu wzięła, nosiła naszyjnik PENTAGRAMU. Aisza, by wiedziała co oznacza ów symbol, dlaczego jej tu nie ma? Zacząłem płakać, a tamta wilczyca do mnie podeszła, również wyglądała na smutną.
-Nie martw się, da się przywyknąć- powiedziała smętnie
-Od jak dawna tu jesteś?- zapytałem ją
-Od prawie zawsze czyli roku. Mam dopiero rok i nie mam rodziców, zabito ich, a mnie tu wsadzono.
-Po co tu jesteśmy?
-Żeby ludzie mogli nas oglądać.
-To im sprawia frajdę?
-Najwidoczniej- sapnęła
-Dlaczego magia tu nie działa?
-Miasto zakłóca działanie magii, za dużo budynków, ludzi...
-Można stąd jakoś uciec?- zapytałem mając ostatnią nadzieję
-Chyba nie- powiedziała smętnie
-A jak cię zwą?
-Delila. A ciebie?
-Jasper. Nie wiem czy wypada spytać, ale dlaczego nosisz ten naszyjnik? Co on oznacza?
-Niezależność.
Zaczął padać deszcz, tak chciałem, żeby na mnie spadł, a on odbijał się od szklanej szyby. Zacząłem na nią skakać, próbowałem podrapać i przegryźć, ale to nic nie dało.
-Nie wiem, czy wiesz, ale tu tez mamy alfa...- powiedziała Delila
Wtedy przyszedł potężny wilk.
-A tobie kto Delila pozwolił się zadawać z tym nowym... huh?-nakrzyczał alfa
-Wolę, żebyś nazywał mnie Jasper, byłbym wdzięczny.
-Nie pozwoliłem ci się odzywać!- warknął na mnie i uderzył Delilę która straciła przytomność.
-Jak mogłeś?- wyzwałem go
-Rozkazuję ci odejść- powiedział
-Gdybym tylko mógł!!!
-Nie krzycz na mnie!- wrzasnął- nie krzyczy się na alfa
-Ty TY nie krzycz na MNIE! Ja też jestem alfa!
Wszystkie inne wilki zebrały się , by obserwować co się stanie.
-Czyżbyś chciał ze mną walczyć?- zapytał spokojnie
-Niekoniecznie, po prostu, żal mi jej- wskazałem na Delilę- niczemu nie zawiniła, a ją ukarałeś!
-Oh.... wybacz, nie wiedziałem, że ją kochasz -powiedział mi alfa
-To masz problem- nie chciałem jemu tłumaczyć, że mam rodzinę itd. , co mnie obchodzi co ON myśli!
Podbiegłem do Delili. Wziąłem ją na plecy.
-Ja mam problem?- zapytał alfa- to raczej ty masz, bo jak zauważyłeś, nie masz już dokąd uciec.
Skupiłem się, wiedziałem, że magia w tym miejscu nie działa, ale próbowałem, wypuściłem potężny piorun, w środku szklanej kopuły. Cała pękła, wilki się spłoszyły, a ludzie wpadli w panikę.
-To ty masz problem, alfuniu- dodałem i zacząłem uciekać, niosąc Delilię. Przeskoczyłem przez płot ZOO, obsługa mnie goniła, ale ja szybko uciekałem. Takie śmieszna auta z święcącymi się lampkami na górze zaczęły mnie gonić, zmusiłem się, żeby jeszcze raz strzelić piorunem.
Ludzie zaczęli uciekać, a ja miałem wolną przestrzeń , by wrócić do domu.... ale GDZIE JEST MÓJ DOM???! Biegłem bez sensu. Nie miałem już sił, potrzebowałem Aiszy. Nie było jej. Wybiegłem zza miasto i upadłem. Zdyszany próbowałem łapać powietrze w płuca, nie potrafiłem, Delila jeszcze nie odzyskała przytomności. A ja ją traciłem, wszystko na marne.
<Niech dokończy Aisza>




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz