Z Jasper'em było już lepiej. Aisza się nim zajmowała. Westchnęłam i ruszyłam się przejść. Poszłam nad Świetlikową łąkę. Rośliny już kwitły. Schyliłam się, by powąchać kwiat. Zamknęłam oczy rozkoszując się zapachem. Usiadłam. Poczułam na swoich plecach oddech. Myślałam, że to Shiru. Odwróciłam się zarzucając grzywką na bok. Przeraziłam się. To nie był Shiru, lecz ogromny wilk ze skrzydłami. Czarny jak węgiel. Nie mogłam oddychać ze strachu. Zaczęłam uciekać, a on mnie gonić. Wyskoczył, nie wiem skąd Shiru i rzucił się na wilka. Przygniótł go. Zatrzymałam sie i obróciłam, nie powinnam go zostawiać. Wilki się gryzły. Shiru ugryzł wilka tak, że powinien sie wykrwawić, a tym czasem wilka to nawet nie zabolało. Krzyknęłam, gdy obcy wilk przydusił do ziemi Shiru. Żył, ale leżał na ziemi i ciężko oddychał. Powinnam uciekać? Wilk wstał i spojrzał na mnie smętnie. O co chodziło?
-Przekaż Aiszy, że przepraszam, że mnie poniosło, że już nie wrócę.
Odszedł, a Shiru leżał i skomlał na ziemi. Skąd on znał Aiszę? Sprawdziłam stan Shiru, był bardziej przerażony niż ranny. Pobiegłam do Aiszy wraz z Shiru. Wbiegłam na nią z impetem.
-Jakiś obcy, straszny wilk, zaczął mnie gonić na ścieżce. Shiru zaczął mnie bronić!!! Shiru go skaleczył, a on nic!!!!! Powalił Shiru na ziemię i powiedział :" Przekaż Aiszy, że przepraszam, że mnie poniosło, że już nie wrócę" Musimy go pokonać! Szybko, uwolnij Jasper'a, niech go zabije!!!
-Wy głupki!- krzyknęła Aisza- to rodzina Jaspera. Ammenum! Wy głupki, coście narobili?!?- zawarczała.
Biegła, pędziła, nie wiedziałam o co chodzi, gdzie biegnie, wiedziałam tylko, że coś źle zrobiłam.
<Niech dokończy Aisza>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz