Uśmiechnąłem się, a powietrze wydało syk jak je wypuściłem przez zęby. Zamknąłem oczy i pokiwałem głową.:
-Nie rozumiesz mnie.
-Dlaczego tak sądzisz? - zapytała Aisza
-Nie jetem głupi, widzę to.- westchnąłem
-Mam odejść? - zapytała smutno
-To twoja decyzja, mnie już tu nie ma! Ciągle mnie oszukujesz, nie możesz mi powiedzieć prawdy! Ja to widzę. Męczysz się będą blisko mnie! Nie chcesz to nie! Teraz zaczniesz płakać, ale potem ci ulży. Ann? Powiedz Lunie, że tymczasowo wkracza na stanowisko alfa, okey?
-Jasne- odpowiedziała zdruzgotana
-Możliwe , że ostatni raz się widzimy- powiedziałem Aiszy i głęboko nabrałem oddechu. Otrząsłem się i dodałem- żegnaj mała -Tagot mnie w tym samym czasie przeteleportował z powrotem do brata.
-Amenum?!?- krzyczałem, ale żaden głos mi nie odpowiadał.- Amenum?!?- łza mi spłynęła po pysku.
Bez sensu biegłem przed siebie. Łapy nie mogły już szybciej się ruszać.
-Ty głupcze!- krzyczał Tagot
-Zamknij się!!!! - odpowiadałem mu
W końcu się uciszył, a ja bez sensu biegłem przed siebie. Zamknąłem oczy. Mięśnie napinały się równomiernie. Tak spędziłem niedługi okres mojego życia, prawie cały miesiąc. Nie mogłem do siebie dojść. Ani śladu Tinwe, ani Amenum. Byłem sam, sam dla siebie. Nie było to pocieszające. Nie wiedziałem gdzie jestem, zgubiłem się w gęstych lasach. Zacząłem dziczeć, a swą złość przelewałem w ofiary które upolowałem. Tagot nie był zadowolony.
-Spójrz na siebie, co ty robisz?
-Nie wiem....
-Zrób coś ze sobą!
Wtedy przyszła mi do głowy myśl.
-Już czas- powiedziałem
-Na co? -zapytał
-Jestem wystarczająco silny , by pokonać Ghost Defendera!
-Haha... nie żartuj.
-Nie zależy mi już na życiu, śmierć mnie uszczęśliwi.
Pomyślałem sobie, że pół roku temu nigdy bym tego nie powiedział.Teraz dojrzałem jestem gotowy. Nagle obok mnie zjawił się Amenum i Tinwe.
-My też jesteśmy gotowi.
-To na co czekamy?
-Na ciebie, który nas przeteleportujesz....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz