-Ja nie mogę! -wrzasnąłem
-Co się stało? - zapytała zaniepokojona Aisza
-Nie wiem...!!!- wrzasnąłem strzelając piorunem- ten głupi bałwan!
Dzieci pobiegły i skuliły się za matkę:
-Błagam, odejdź, zaraz do ciebie wyjdę. -poprosiła Aisza, ale nie zamierzałem jej słuchać....
-Chciał mnie zabić, ale się nie dałem....!-pochwaliłem się- skończyło się tylko na tym- pokazałem ranną łapę z której wypływała niebieska krew.
-Połóż się natychmiast! -rozkazała mi- dzieci! Biegiem do Romea !
Dzieci już nie było.
-On nie chciał cię zabić, to trucizna chciał cię zatruć. Sea!- krzyknęła i przybyła jej opiekunka.
Zawarczałem i próbowałem zaatakować Sea.
-Nie dotkniesz mnie ty podły człowieku! - krzyczałem
-Błagam- powiedziała Aisza- jak cie nie wyleczy to nie wiem co się z tobą stanie, jeszcze nigdy nie widziałam takiego koloru krwi.
-Odejdź! - krzyknąłem do Aiszy
<Niech dokończy Aisza>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz