<Zacznijcie od tego>
-To co mam zrobić, żeby być pierwszy?-zapytałam
-Pośpieszyć się - wysyczała przez zęby
-Ale jak go wezwać?!?- wpadłem w panikę
-Eee....eee- pokiwała głową zaprzeczając- nie powiem ci!
-Niby dlaczego? Proszę do dla mojego i twojego dobra....
-ee..eee- znów powtórzyła kiwając równolegle do ziemi głową
-Dlaczego się tak dziwnie zachowujesz, jak .... wybacz.... szczeniak?-zapytałem spokojnie, a ona wpadła w śmiech- nie rozumiem cię-oznajmiłem
-I bardzo dobrze, oj, uwierz, że nie chciałbyś mnie rozumieć- schyliła się, żeby mnie pocałować, a ja ją delikatnie odepchnąłem- ojjjj... nie ładnie- zaczęła się śmiać i znów się zbliżyła
-Mogłabyś przestać?- zapytałem zły- Jak nie chcesz, żebym był 6-tym wilkiem to możesz to od razu powiedzieć, a nie, że zachowujesz się jak wariatka!
-Wybacz- powiedziała cicho
-Nie szkodzi, co ci odbiło?
-Widocznie miłość...
-Nagle zaczęłaś mnie bardziej kochać?- zapytałem zdumiony
-Nie , ale uświadomiłam sobie o jaką stawkę toczy się gra...-powiedziała
-Znów nie rozumiem- opuściłem głowę- wybacz...
-Za co mam wybaczać? Masz prawo nie wiedzieć. Chodź bliżej to opowiem ci.- powiedziała podekscytowana- tylko musimy się upewnić, że nikt nie słucha, to tajemnica.
Przybliżyłem się krokiem pełnym niepewności.
-Nie ufasz mi?- zapytała smętnie
-Popadamy w skrajności Aiszo! Raz nasza miłość jest za mocna, nie możemy się od siebie oderwać, a jak któreś z nas zrobi wolniejszy lub dziwny ruch wpadamy w panikę... musimy to opanować
-Miłości nie da się opanować... taka jest prawda ja kocham ciebie, a...
-Ja ciebie.
-Dokładnie! -powiedziała zachwycona- jesteśmy jak dwie połówki rozłupanego kamienia które perfekcyjnie do siebie pasują. Jak dwa kawałki które tworzą jedność.
-Nie porównał bym nas do kamienia. Nasza miłość jest słodka jak....owoc! Jesteśmy owocem, na przykład brzoskwinią, która niestety spadła z drzewa, bo taka kolej rzeczy, odeszliśmy od rodziców, ale podczas upadku z drzewa pękła na dwie części, teraz potrzebujemy metody która nas złączy z powrotem, tak abyśmy mogli na zawsze już być razem.
-Na wieki! -powiedziała zachwycona tą wizją
-Hihihi...- usłyszeliśmy śmiech zza krzaków
-Ja...ja !!! Wybacz na moment.-przeprosiłem Aiszę
Pobiegłem w stronę chichotania, ale nie znalazłem tego wilka który podsłuchiwał. Nagle zobaczyłem skulonego Aro który się nie ruszał, żeby nie wydać swojej obecności.
-Co cię w tym śmieszy? - zapytałem jego- gdybyśmy się nie kochali z mamą nie było by na świecie ani ciebie, ani twojej siostry, także uszanuj nas.
-Przepraszam. -powiedział
-Tak mało "przepraszam" za podsłuchiwanie mimo, że wiedziałeś , że wiedziałeś , że nie możesz?
- Zostaw już go- mrugnęła do mnie Aisza- obiecaj tylko , że już nigdy więcej tego nie zrobisz i zmykaj- powiedziała do Aro
-Obiecuję- i już go nie było
-To co chciałaś mi powiedzieć?
-Kiedy, już nie pamiętam- przyznała się Aisza
-"Chodź bliżej to opowiem ci"- nie kojarzysz podniosłem jedną brew
-A..to ! Już wiem, no to chodź!- podszedłem do Aiszy
-Możesz zginąć. Czasami bogowie się denerwują, że ich nowy pan jest nie odpowiedni i za słaby , by cokolwiek zdziałać. Wtedy spotyka się rada czterech głównych bogów których jak wiesz stworzył Tybettium. Jeśli stwierdzą , że się nie nadajesz, a znasz całą prawdę wyślą Gordona by cię zabić.
-Ale nie zabije ciebie?
-Nie.
-To nie mam nic do stracenia! Wyruszam go szukać. - wstałem
-Nie mów tak, nie chce cię stracić.
-Ale uważam, że warto zaryzykować, pomogę ci, ale teraz jeszcze słuchaj uważnie, nie skończyłam- przybliżyłem się ponownie- Zaraz po tym jak bóg się podłączy do wilka, ten jest głupi, nie rozsądny, nie kontroluje siebie, niestety podobnie jego bóg... który chce pokazać jaki jest silny, taki wilk zachowuje się jak po braniu używek w postaci narkotyków. Mało pamiętasz przez pierwsze dni, tylko te najważniejsze rzeczy i próbujesz zniszczyć świat.
-Świetnie, wtedy pójdę zaatakować Ghost'a , co ty na to?
-Możesz nie wiedzieć kim jest, a ja ci nie przypomnę, będę ciebie unikać, bo możesz mnie zabić.
-Przecież nigdy bym tego nie zrobił- obiecałem jej i ją pocałowałem
-Chodź, pokarzę ci jak go wezwać....
Ruszyłem za nią:
-Nazywa się Tagot- opowiadała- jest bogiem energii życiowej, czego cię nauczy i jakie moce ci da, nie wiem, zobaczymy...
-Zobaczymy, czy uda mi się przeżyć pierwszorzędnie
-Uda -powiedziała niepewnie
-Boję się, chodź nie powinienem
-Powinieneś, bóg to uszanuje.
-Uszanuje?
-Tak. Kiedyś zrozumiesz- ie zamierzała mi wyjaśniać
-A gdzie go znajdziemy?
-Podczas burzy nad morzem. Jego specjalność to z tego co wiem pioruny. Daje im energię , by istniały.
-Pioruny?- zapytałem zachwycony
-Tak, cieszysz się?
-Oczywiście, a czy moje pioruny też czerpią od niego moc?
-Tego nie wiem- zatrzymaliśmy się na plaży- spytasz go, dalej nie pójdę , bo nie umiem latać.
Podszedłem do Aiszy, która zaczęła płakać. Ja też, ucałowałem ją. Może widzieliśmy się ostatni raz? Nie chciałem przedłużać, czas mi nie ubliżał. Nie powiedziałem nic, wyrwałem się z uścisku i pokiwałem głową , na znak, że jestem gotowy. Poderwałem się w powietrze i leciałem tam skąd zwykle uciekałem, w sam środek burzy. Powietrze i prądy mi nie sprzyjały: "mogłabyś być dla mnie milsza Orogenezo" pomyślałem. Zobaczyłem pierwsze błyski na niebie, popędziłem w ich stronę. Zatrzymałem się na środku pola które obejmowała burza i starałem się skoncentrować, by przywołać boga. Nagle poczułem moc, wiedziałem, że wspomaga mnie Aisza. Bóg się zjawił. Był wielkości trzy razy takiej jak dorosły wilk. Po jego ciele przebiegały pioruny.
-Czego chcesz ode mnie? Skąd wiesz o moim istnieniu? - zapytał pełnym magi i mocy głębokim głosie
-Chcę ciebie, chcę być twoim panem - chodź to śmiesznie brzmiało, Aisza kazała mi tak powiedzieć.
-Panem? Nie żądaj póki nie spełnisz moich żądań. Na razie mam tylko jedno, odpowiedz na pytanie skąd o mnie wiesz, o moim istnieniu?
-Od Aiszy
-Od Aiszy? Zdradziła mnie? Dlaczego tak mała i bystra wilczyca mnie zdradziła obcemu wilkowi?- zadał sobie pytanie
-Właściwie nie obcemu- podpowiedziałem
-Nie?
-Nie, jestem jej mężem.
Bóg się zaśmiał.
-Nie boisz się mnie?
-Boję i czuję respekt.
-Bo jesteś słaby... za słaby, by zasługiwać na opiekuna boga! Nie potrzebnie cię tu skierowała, chyba chciała się ciebie pozbyć. Nikt mądry nie wysyła partnerów na pewną śmierć, to musiał być postęp. - strzelił we mnie piorunem, na szczęście zareagowałem odpowiednio szybko i strzeliłem swoim. Powstała eksplozja. Odepchnęło mnie w tył. - nie do wiary- sapnął- strzelasz piorunami?
-Tak. Jeszcze jak widzisz lewituję, ale to rodzinne, odziedziczone. Aro i Diana tez potrafią.
-A kto to Aro i Diana?
-Moje dzieci.
-Nie wiedziałem , że Aisza ma dzieci! W co ona się wpakowała! Wilk który chroni świat nie powinien być zakochany, a co dopiero mieć dzieci... w jakim wieku są.
-Ze trzy miesiące.
-A mają jeszcze jakieś moce?
-Aro czyta w myślach.
-Niesłychana rodzina. Wiesz, że w prawie jest napisane: " Każdy wilk, który złączony jest z opiekunem- bogiem jest zobowiązany do unikania wilków drugiej płci, a każdy związek ma być przedyskutowany wśród bogów, by ci zadecydowali, czy uznają związek za legalny?" , a, słuchaj uważnie! -upomniał mnie- "Każda miłość fizyczna, nawet w której efekcie nie pojawią się szczenięta jest karana śmiercią, gdy natomiast pojawią się na świat młode, one muszą zginąć, co jest największą karą dla pary wilków"- drgnąłem- ale twoje dzieci mają taki talent, którego nie powinno się likwidować, powinny żyć, ale decyzja ta nie zależy tylko ode mnie. Muszę to przedyskutować z innymi bogami. I jeszcze co zrobię z tobą? W sumie mógłbym być twoim opiekunem, w końcu ty mnie pierwszy wezwałeś, ale muszę najpierw pomówić z innymi bogami. Chodź ze mną!-Leciałem za nim, aż dotarliśmy do magicznej kaplicy która wisiała na niebie. - poczekaj.
Czekałem niemal pół dna , aż oczekiwana przeze mnie postać się wyłoniła:
-Dzieci przeżyją - powiedział- na razie, a co do ciebie, to jestem twoim opiekunem- nie mogłem wytrzymać ze szczęścia. - ale musimy się jakoś połączyć umysłowo. Wybacz, ale muszę w ciebie strzelić magicznym piorunem.
Nie zdążyłem zareagować a oberwałem niebieskim piorunem w kark. Skrzywiłem się z bólu, ale po chwili ból minął i usłyszałem muzykę. Nigdy w życiu nie czułem się tak rewelacyjnie.
<A teraz zapodajcie sobie to>
Nie słyszałem nic oprócz muzyki. Przeszywał mi uszy. Kochałem to. Byłem wolny i potężny. Nie byłem sam, był ze mną ktoś mocny, nie pamiętałem jak się nazywa, ale był. Zaśmiałem się. WOLNOŚĆ! SIŁA! Ruszyłem w powietrze. Pędziłem wraz z wiatrem. Nie miałem ograniczeń. Strzelałem piorunami. Przesuwałem wody. Zrobiłem tornado. Siła nie miała granic, ale nic nie pamiętałem... minął dzień lub dwa, bawiłem się znakomicie. Nurkowałem bez potrzeby zaczerpnięcia powietrza. Nic nie słyszałem oprócz muzyki. Ulga. Tak jakbym zapomniał o czymś ważnym, ale zarówno przerażającym. To było cudowne, nie do opisania. Krzyczałem do nieba. Bawiłem się znakomicie. Wtedy postanowiłem opuścić wody i udać się na ląd. Strzelałem piorunami w ziemię. Krzyczałem. Byłem niepokonalny. Brak ograniczeń umysłowych, jak bym był pod wpływem alkoholu, ale byłem silny. Mój towarzysz dawał mi siłę. Powoli zmysły się wyostrzały , ale jeszcze ledwo co pamiętałem. Minął może tydzień, a ten trans mi się bardzo podobał. Odjazd. Nagle przypomniałem sobie pierwszą rzecz. Aisza. Mój skarb. Ale gdzie ona jest? Muszę ją znaleźć. Razem z towarzyszem ją odnalazłem. Uderzyłem piorunem o ziemię, żeby przybiegła. Zawyłem i wylądowałem. Uciekała, ale dogoniłem ją:
-Witaj kotku- odparłem
-Dobrze się bawisz? Zapytała ze śmiechem
-Jasne kicia, też słyszysz tą muzykę?
-Dobra, jak chcesz się tak zachowywać to odejdźmy, bo w pobliżu są dzieci.
-Dzieci?
-Nieważne, później sobie przypomnisz, chodź.
Ruszyłem za nią jak za magnesem.
-Też słyszysz tą muzę, skarbie? zapytałem
-Jesteś naprawdę odurzony - zaśmiała się
-Zabaw się z nią- powiedział w mojej głowie towarzysz.
-Jak ci leci czas moje serce? Jejj...? Nie chcesz się zabawić?
-Haha.... poczekaj jeszcze dwa dni to normalne zachowanie ci wróci
-Kocham cię, a jak ty mnie nie, to cię zmuszę... zobaczysz jaki jestem genialny
-Ja już to wiem, ale musisz odsapnąć...podoba ci się nowe życie
-A nie widzisz siostro?
-Właśnie widzę- zaśmiała się
<Niech dokończy Aisza>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz