Pobiegłem dalej zostawiając Tinwe w tyle. Gdzie ich szukać?
-Ja wiem...- powiedziała Tinwe, która znów, nie wiem jakim cudem była tuż obok mnie
-Odejdź, daruj sobie.
-Nie chcesz mojej pomocy?
-Ale później nie wracasz ze mną do watahy!
-Jasne, jasne, ALFA- zaczęła się droczyć.
-Zaraz ci pokarze kto tu rządzi!- zacząłem warczeć
-Jasne , jasne szefuniu! - zaśmiała się.
Zdenerwowałem się, strzeliłem piorunem, mimo, że Tagot mi zakazał.
-Masz kochaniuśka- zaśmiałem się
-Bardzo śmieszne-przymróżyła oczy
-To teleportujemy się!
-Umiesz się teleportować?
-Powiedzmy.
-Aaaaa.....
Tagot przeteleportował nas na miejsce, ciemny las ze starymi spalonymi drzewami. To miejsce mnie przerażało. Oddech nieposłusznie przyspieszył.
-To mamy rodzeństwo?
-Tak.... nie chciałam ci mówić, ponieważ Amenum nie chciał, żebyś wiedział o jego istnieniu.
-Mój brat?
-Tak, ale możesz się przerazić. Uważaj.
Nagle nadleciał ogromny biały orzeł. Usiadł przed nami na gałęzi. Chciałem go pogonić, ale Tinwe mnie wstrzymała.
Nagle orzeł zaczął się świecić. Rozpędził się i odleciał, zawrócił w naszą stronę i jeszcze przyspieszył. Nagle jego ciało zamieniło się w biały ogień. Zamienił się wilka ze skrzydłami.
-Prosiłem cię byś już tu nie przybywała!- krzyknął, jego głos był straszny- a ciebie bracie.... witam!
Zapomniałem, że TO jest mój brat. Spojrzałem się na niego i zawyłem do księżyca. Przyszła pora na zadawanie pytań.
-Jesteś.... inny, ode mnie i od Tinwe
-Bo jestem nieżywy.
-CO?!? Wybacz, nie chciałem krzyknąć.
-Zginąłem w ogniu i z niego się narodziłem. Jestem opętany czarną magią. Niewiele wilków jest takich, chyba twoja kobieta, też ma coś z tym wspólnego.
-Nie mam pojęcia o czym mówisz- przyznałem szczerze
-Nieważne, czemu przybywasz?
-Szukałem ciebie.
-Jak mogłeś nie szukać, skoro nie wiedziałeś, że istnieję?
-Czułem. Dlaczego masz również postać orła?
-Nie lubię się pokazywać w postaci wilka, czerwone oczy, skrzydła, wyglądam okropnie.
Tinwe zaczęła się śmiać.
-Czy jest nas więcej?- zapytałem
-Nie, tylko my w trójkę. -odpowiedziała mi
-Dobrze jest was mieć u boku.
-Obiecaj mi jedno, nigdy mojego istnienia nie zdradzisz twojej żonie. - powiedział Amenum
-Czy Amenum to twoje prawdziwe imię?
-Nie, poprzedniego nie pamiętam, obiecasz? - wrócił do poprzedniego tematu.
-Niech ci będzie.
-A teraz odejdź. - rozkazał
-Jak to przecież dopiero przybyłem!
-Jak nie odejdziesz to cię zabiję, czy tego chcę, czy nie.
-Dlaczego?
-Żywię się krwią.
-Ohhh-wystraszyłem się- Jak to?
-Zwyczajnie, widzisz, nie jestem normalnym wilkiem, a teraz odejdź- warknął, a ja i Tinwe szybko odbiegliśmy. Teraz chociaż wiedziałem, że mam większą rodzinę.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz