piątek, 11 stycznia 2013

Od Tinwe




Ghost Defender był zadowolony ze swojego czynu. Spojrzał dumnie na Aiszę, która znieruchomiała. Poźniej zniknął. Podbiegłem do Jaspera. Ziemia zaczęła płonąć.

-Jassi? Powiedz coś!

Nie ruszał się. Nie żył.

-Nie żyje!- zaczęłam płakać

Amennum również. Okrył się swoją peleryną z kapturem i zaczął odchodzić. Zatrzymał się, obrucił, by ostatni raz spojrzeć na Jaspera. Wtedy zamienił się w orła, odleciał.

Nie czułam ciała, ten POTWÓR go zabił, a Aisza jest z nim, gdyby nie poznał Aiszy, żyłby! Zapadłam się, zrobiło mi się mdło. Zawyłam do księżyca… nie wiem po co. Nagle, niespodziewanie ukazał się potężny wilk, wyglądał na załamanego. Podszedł do Aiszy, która wciąż stała nieruchomo.

-Miałaś zniszczyć zło, a ty zniszczyłaś to co kochasz… to było nie rozsądne posunięcie. Przez ciebie ja i rodzeństwo Jaspera, straciliśmy przyjaciela, a…a szczeniaki ojca. Co im powiesz?

Wtedy wilk zmienił się w popiół, który powoli opadł na ziemię. Nie miałam czym oddychać, dusiłam się… straciłam rodzinę, a Aiszy nawet to nie poruszyło. Byłam cała mokra od łez:

-Podnieś się… proszę?- mówiłam do trupa, on już nie wstanie. Zrobiło mi się słabo. Zwymiotowałam. Musiałam iść do medyka i powiadomić watahę, teraz Luna będzie tymczasowo alfą. Ale nie miałam sił. Wstałam I upadłam, nie chciałam żyć… miałam pewność, że I tak niedługo Ghost mnie zabije.



<Niech dokończy Aisza>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz