J- Jasper
A- Aisza
D- Delili.
Ar- Aro
G- Gordon
B-Bella
J- Dlaczego płaczesz?
A- Nie powinieneś wiedzieć. - płakała dalej
J- Myślę, że mam prawo.
A-Może i tak.
J- To powiesz mi?
A- Tak- odparła ciężko
J- To mów- popędziłem ją
A-Ty i Aro macie zginąć.
J-Nieprawda! Kto ci tak powiedział?
A-Przyszłość. - płakała dalej
J- Nie dam siebie zabić.
A- Wiem, nie zrobiłbyś tego, ale to przerasta ciebie.
J- Nic mnie nie przerasta słonko, z wyjątkiem ciebie.
A-Ale jak się wybronisz przed śmiercią?
J- Mam swoje sposoby- skłamałem
A- Takie działające, że zawsze muszę cię bronić- szlochała.
J- Damy radę. Idziemy się przejść?
A- Możemy, gdzie?
J- Nad świetlikową łąkę.
Szliśmy i się przytulaliśmy, wciąż płakała, chodź trochę ucichła. Usiedliśmy nad jeziorem.
J- Czasami jak tu jestem to przypomina mi się Tinwe. Chodź była wariatką, była moją siostrą.
A- Wiem, nawet ją lubiłam.
J- Głupi ludzie. Muszę poszukać więcej wilko- ludzi , by naprawić stosunki między naszymi rasami. Ale nie wiem jak i się boję.
A- Obiecuję, że ci pomogę- uśmiechnęła się po raz pierwszy.
J- Jak chcesz.
Wtedy przybiegła Delili. Ona też płakała. Jakiś koszmarny dziś dzień. Westchnąłem i podszedłem do niej.
J- Co sie stało?
D- Shanti, Shanti...- płakała- NIE ŻYJE!!!
J- Jak nie żyje? Dlaczego?
D- Nic nie wiem. Beta, Agnes kazała wam przekazać : " Jakiś Gordon się wkurzył i atakuje naszą watahę, obiecał, że Shanti nie będzie jedyną ofiarą. Gordon mówi, że stanowimy jako wataha dla niego zagrożenie, przez jakiś bogów i ich podopiecznych, którzy mogą go zechcieć zniszczyć. On nas wyprzedzi" Nie rozumiem nic!- padła na ziemie ciężko sapiąc
J- Szybko, biegniemy!- krzyknąłem do Aiszy
Dobiegliśmy na polanę snu letniego. Stał tam Gordon, trzymając Bellę.
B- Pomocy!
G- Aro, jak chcesz ja uratować, musisz się poświęcić.
Ar- Zrobię to - ruszył stanowczo w stronę Gordona.
Wiedziałem, już, że to gra w Domino.
G- Pośpiesz się!- ponaglił Aro- gdy ten doszedł puścił duszącą się Bellę i chwycił Aro.
A- NIE!!!
J- Uspokój się, o to mu chodzi.
Gra w domino. Ostateczna ofiara będzie jedna. Błagam, niech zjawi się Ammenum.
G- Aiszo, droga Aiszo, jeśli nie chcesz, by zginął Aro, chodź tu do mnie!
J- Nie rób tego!
A- To nasz syn, muszę.
Szła do przodu, jakby na poświęcenie. Mi krajało się serce. Wiedziałem, że teraz będę ostatnią ofiarą. Gordon nie puścił Aro. lecz trzymał Aiszę.
G- Jasperze, jeśli nie chcesz, żeby zginęli chodź tu.
Ruszyłem, mój ostatni marsz. Czułem każdy kamyczek pod łapą, osuwający się jak życie. Usiadłem przed nim. Domino. Wszystko kręciło mi się w głowie.
G- Wiesz, że teraz cię zabiję? Zabiję alfa, tej głupiej watahy, bez alfa wszystko się rozpadnie. - śmiał się
Łza poleciała mi po policzku. Gordon rzucił Aiszą w głaz. Uderzyła mocno, ale nie straciła przytomności.
G- Patrzcie na to!
Gordon chwycił Aro i wykręcił mu szyję. Młody wilk bezwładnie opadł na ziemię. Zacząłem płakać. Podobnie Aisza. Gordon podszedł do mnie. Rzuciłem się na niego. Jego płonące ciało parzyło i uniemożliwiało atak. Uderzył mnie b brzuch. Zacząłem pluć krwią i sie krztusić. Opadłem na ziemię. Odlatywałem w zaświaty. Postanowiłem zrobić ostatnią rzecz. Otworzyłem umysł i wypuściłem wszystkie myśli do Aiszy:
Pamiętasz, jak się pobraliśmy? To było takie cudowne. Jak mieliśmy szczeniaki? Jeszcze cudowniejsze. Jak walczyliśmy ze złem , które okazało się dobrem? To było śmieszne. Jak się kłóciliśmy? To było smutne. Jak się dogadaliśmy? To było satysfakcjonujące. Pamiętasz jak razem walczyliśmy? Nasz duet był nie do zapomnienia. Pamiętasz jak ci kiedyś powiedziałem odejdź? Nie odchodź, zostań na tym świecie i poukładaj sobie wszystko na nowo. Zostań samicą alfa i opiekuj się watahą. Zniszcz Gordona i znajdź ludzi - wilków. Nie możesz zginąć masz zbyt wiele do zrobienia. Rozumiesz mnie? Masz jeszcze Angel i Dianę. Zostań z nimi, znajdź nowego partnera i bądź szczęśliwa. Moja matka kiedyś powiedziała <wzięte z prolog>" Choć wydawało się, że to koniec mojej historii, był to dopiero początek...", ja mówię, że chodź wydawało się, że to dopiero początek mojej historii, był to jej koniec"
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Takimi słowami opuszczam watahę. Chodź wcześniej niż planowałam, wasze posty mi same nasunęły tą historię. Dziękuję wam raz jeszcze i życzę miłych postów. Może kiedyś do was wrócę. Kocham was i uwierzcie, że naprawdę przykro mi.
Agester.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz