Wczoraj wieczorem, gdy siedziałam przy miksturach, ktoś do mnie podszedł i przemówił:
-Jestem Lavaas, pochodzę z Krainy Ognia i przyszłam tu, abyś mi pomogła.
Odwróciłam się.
-Jak to...? W czym...? Ja...?-spytałam zaskoczona.
-Tak, ty. Mam wielki gwóźdź wbity w tylną nogę, a w ranę wdało się zakażenie. Słyszałam, że jesteś szamanką i możesz mi pomóc.-powiedziała Lavaas.
-To w twojej watasze nie ma medyków?-zapytałam.
-Są, ale nie szamani. Tylko szaman może to wyleczyć. To nie jest zwykły gwóźdź. To gwóźdź CZŁOWIEKA.
-No, dobrze... Przygotuję wywar i mam nadzieję, że ci przejdzie.-zgodziłam się.
-Będzie bardzo bolało?-spytała Lavaas, tak jakby bardzo się bała.
-Nie tak bardzo, ale może trochę szczypać, bo to gwóźdź.-odrzekłam z empatią.
Po zabiegu, Lavaas podziękowała mi i pobiegła w swoją stronę.
-Kraina Ognia...-pomyślałam-Gdzie to może być?
Położyłam się i szybko zasnęłam. Śniła mi się wielka kraina płonąca żywym ogniem. Z ognia wyskoczyła Lavaas i powiedziała:
"Witaj w Krainie Ognia, Aqua, tu czeka na ciebie twoja siostra".
Nagle obudziłam się.
-Siostra? Jaka siostra? Ja nie mam siostry!- pomyślałam.
Zasnęłam znów, tym razem, bez snu.
Rano obudziłam się wcześnie. Poszłam napić się wody, upolowałam zająca na śniadanie i poszłam popływać. Nie mogłam przestać myśleć o Lavaas, Krainie Ognia i o mojej... siostrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz