-Te wilki były w watasze długo. Samiec popełnił samobójstwo, bo jego partnerka była chora. Ją też otruł. Sprawa nie byłaby taka skomplikowana, gdyby nie fakt, że nasz alfa jest ciężko ranny i nie mogą go uzdrowić... niedawno spłonęły ziemie watahy. Nieciekawie.
-Przykro mi.
-A komu nie?- zadałam retoryczne pytanie.
Zbliżył się.
-To co powiesz na wspólna kolację na świetlikowej łące, na polepszenie nastroju.
-Nie czuję się dobrze. Jestem medykiem i muszę iść pomóc Jasperowi.
-Kto to?
-Nasz alfa.
-Rozumiem, a jutro?
-Już nie będę taka smutna, więc kolacja na polepszenie nastroju będzie zbędna.
<Niech dokończy Shiru>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz