Patrzyłam na niego osłupiała. Wszystko mi eksplodowało.
- Tak... Tak chcę! - wydarłam z siebie całe niepewności, całe lęki, została tylko radość - Tak, tak, tak!!!
Zaczęliśmy się ganiać, bo wisiory się już rozłączyły. Biegaliśmy aż do utraty tchu.
- A czy nie powinienem najpierw wstąpić do watahy?
- No to idziemy do Aiszy.
- Okey, ale jedna sprawa... - liznął mnie w policzek.
Po drodze zajrzeliśmy na polanę a tam... (!) jakiś wielki wilk a obok
niego ciała Jasper 'a i Aro... martwych. Przy nich była Aisza, łzy jej
płynęły po policzkach, i szła powoli w stronę wilka który trzymał Dianę.
Omdlewałam ze strachu... Zemdlałam...
<Niech dokończy Aisza>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz